Ryczę ze szczęścia i w ogóle nie myślę o tym, co będzie po powrocie. Mozolnie wchodzę na trzecie piętro, na które w ostatnich dniach ciąży wbiegałam jak młoda kozica, zamykam drzwi i zmierzam w kierunku łóżka.
Koszula nocna staje się moim strojem porannym, dziennym i wieczorowym. Zmieniana przynajmniej dwa razy na dobę, bo hormony szaleją, a ja pocę się jak norka. Łóżko natomiast zostaje idealnym miejscem do snu, odpoczynku, czytania, karmienia i jedzenia. I tak przez dwa tygodnie.
Problem z nietrzymaniem moczu? Jak to?! Przecież całą ciążę byłam aktywna! Po pierwszym szoku okazuje się, że to nie mija. Nietrzymanie trzyma jeszcze w domu. Truchtam do łazienki i znaczę podłogę w korytarzu. Dobrze, że nie mamy dywanów. Codziennie ćwiczę mięśnie Kegla i powoli odzyskuję kontrolę nad pęcherzem. Ale jest coś jeszcze. „To hemoroid. Proszę o niego dbać, a będzie dobrze” usłyszałam w szpitalu. Tylko jak się dba o hemoroidy? I dlaczego nikt mnie nie uprzedził, że on może być wielkości małej mandarynki, że boli i nie zniknie jeszcze przez kilka tygodni?
I obiad, i kolacja, i to wszystko w domu, podawane przez mojego partnera. Obiady przygotowałam wcześniej i zamknęłam w słoikach. K. gotował kaszę, otwierał słoik
i ciepły posiłek był gotowy. Przytulanie było o wiele przyjemniejsze (dla obu stron) niż gotowanie.
Położna zaleciła karmić dziecko co dwie godziny. Doświadczone matki radzą, by go nie budzić, skoro śpi. Kuszące, szczególnie, że przez pierwsze dwa tygodnie Mała śpi niemal non stop. Ale jak poznać, czy ona na pewno śpi? A może już nie oddycha?
Dawno już niczego tak skrupulatnie nie liczyłam jak tych pierwszych zasikanych i brudnych pieluch. Karmię piersią, więc mokre pieluszki najlepiej weryfikują, czy dziecko
się najada. Ale skoro tyle śpi, to pewnie się nie najada?
Teorię mam w małym palcu – zaliczona szkoła rodzenia, opasłe tomiszcza
przekartkowane, internet (niestety) przeczytany od deski do deski. Ale jak umieścić
i zapiąć Małą w foteliku? Na sali szpitalnej pięć par oczu ocenia każdy mój ruch.
Pomyłka nie wchodzi w grę. Dlaczego nie ma szkoły rodzenia dla zmotoryzowanych?
KwP (czyli Kobieta w połogu) leży i karmi, leży i karmi, leży i karmi. Młoda śpi i jest karmiona, śpi i jest karmiona, śpi i jest karmiona. A ja robię niezliczone kilometry po (dzięki bogom!) małym mieszkaniu. Od KwP do kuchni, od KwP do sklepu, od KwP do łazienki, od KwP do Małej, od Małej do KwP. Dni mijają, noce chyba też. Generalnie jest fajnie, poza momentami, gdy nie jest.
Ten, kto wymyślił pieluchy jednorazowe, powinien dostać nagrodę Nobla. Pampersy zapełniają śmietnik w tempie geometrycznym. Noworodek moczy średnio 12 pieluch na dobę. Jeśli pomnożymy to przez 365 dni, wychodzi około 4380 pieluch rocznie. NGC 4380 to galaktyka spiralna znajdująca się w gwiazdozbiorze Panny. Wiem, bo gdy usypiam Małą, dużo czytam.
Dziecko zmniejsza zapotrzebowanie na sen. Drastycznie i bezwarunkowo. Po co spać, jeśli można działać. Zakupy, sprzątanie, ciągłe zmiany pieluchy, pranie, dogadzanie KwP
i Małej. Szok i niedowierzanie, że teraz tak będzie wyglądać moje życie, szybko mijają, podobnie jak dni i noce, które przestaję rozróżniać.
„Karta rabatowa R. to podstawa” – przyjaciel, ojciec dwójki dzieci, miał rację. Kupuję pieluchy, chusteczki, kremy, zasypki. Po dwóch dniach znów kupuję pieluchy, chusteczki, kremy i zasypki.
Trzeba nalać wody do wanienki i umyć dziecko, powtarzam sobie, ale ręce same mi się trzęsą. KwP nagrywa filmik. Mała jest wspaniała (ma to po mnie!), bo nie płacze. Ale wyjęta z wody drze się w niebogłosy. KwP kończy nagrywanie.
Nuda nie istnieje. Zniknęła z mojego życia z dnia na dzień. Nie mogę jej odnaleźć do dziś.
To także może cię zainteresować: