Nie macie jeszcze pomysłu na ten rok szkolny? Trener podpowiada, jak wybrać zajęcia dodatkowe dla dzieci

Jak wybrać dyscyplinę i szkółkę sportową dla dziecka? Podpowiada Błażej Maresz, prezes i trener Warszawskiego Klubu Kolarskiego szkolącego dzieci i młodzież w kolarstwie górskim i szosowym.

Wydawałoby się, że o wyborze zajęć sportowych dla małych dzieci powinni decydować rodzice. Bo niby skąd maluchy mają wiedzieć, jaką dyscyplinę sportu wybrać? Coś w tym jest, ale lepiej niczego dziecku nie narzucać. Kierujmy się raczej tym, co maluch lubi, co mu sprawia radość.

Moja 9-letnia córka Ninka od dwóch lat trenuje kolarstwo w naszym klubie. (Słowo „trenuje” jest mocno na wyrost, bo zajęcia w najmłodszej grupie zwanej „wentylkami” polegają głównie na zabawie.) Kiedy zaczynała, moim pierwszym odruchem było zweryfikowanie jej motywacji. Nie chciałem, żeby wybierała kolarstwo wyłącznie dlatego, że jej tata się tym zajmuje. Okazało się, że ona naprawdę to lubi.
Jeśli wiemy już, jaki sport interesuje dziecko i mamy namierzony klub, trzeba zwrócić uwagę na kilka rzeczy.

Warto sprawdzić nie tylko opis i terminy zajęć, ale też zorientować się, co to za instytucja, od jak dawna istnieje, jakich ludzi zatrudnia, czy trenerzy mają odpowiednie uprawnienia. Ale też jeśli klub sportowy dopiero rusza, nie odrzucałbym go. Bardzo rzadko trafia się na ludzi, którzy prowadzą zajęcia dla dzieci z niechęcią albo popełniają kardynalne błędy. Kluczowa jest dla mnie opinia samego dziecka po 2, 3 tygodniach zajęć. Czy mu się podoba, czy dobrze się w tej grupie czuje, czy lubi swojego trenera, czy chętnie idzie na zajęcia.

Dobrze jest też zwrócić uwagę na udział ćwiczeń ogólnorozwojowych w treningu małego sportowca. Zbyt wczesne wyspecjalizowanie się w jednej dyscyplinie nie jest wskazane. Rozsądny trener będzie wprowadzał jak najwięcej elementów ogólnorozwojowych. Ogólnie sprawny zawodnik będzie miał lepszą koordynację, większą siłę, prędkość. I większy zapał do sportu.
Myślę, że entuzjazm mojej córki do treningów ma związek z tym, że Nince kolarstwo wydaje się czymś naturalnym. Wszyscy wokół jeżdżą na rowerach – rodzice, kuzyni, znajomi – więc i ona. Taki mamy model spędzania czasu.

Obserwując rodziny moich podopiecznych w klubie, widzę, że wzór rodzica, który sam uprawia sport, to podstawa do tego, żeby dziecko połknęło bakcyla i wytrwało w tym zainteresowaniu. Ale musimy liczyć się z tym, że naszemu synowi czy córce może się odwidzieć. Gdyby Ninka zrezygnowała z kolarstwa, podszedłbym do tego spokojnie. Dzieci mają prawo do eksperymentowania. Nie oczekiwałbym od 7- czy 8-latka konsekwencji. Postawiłbym raczej na podsuwanie dziecku różnych aktywności i uważne obserwowanie, co je wciągnie. Często o tym, że coś się maluchowi podoba lub nie, wcale nie decyduje charakter danego sportu, ale osobowość trenera lub względy towarzyskie.

Ważne jest też zaangażowanie rodziców w treningi. Ale kij ma dwa końce. Bo niektórzy rodzice przerzucają swoje ambicje na dzieciaki. A one, nawet jeśli spełniają oczekiwania dorosłych, okupują to ogromnym stresem. I po kilku latach rzucają treningi, bo trudno im żyć z taką presją.

Sport i rywalizacja oczywiście wiążą się ze sobą, ale lepiej kłaść nacisk na radość z uprawiania sportu niż na wyniki. Jeżeli będziemy budowali u małego sportowca motywację w oparciu o rywalizację, może się ona szybko wypalić. Nawet jeśli dziecko teraz osiąga świetne wyniki, za rok może się to zmienić, bo pojawią się mocniejsi konkurenci albo jego fizjologia pokrzyżuje mu plany. Kiedy człowiek rośnie i dojrzewa, w ciele zachodzą zmiany, które mogą wpłynąć na warunki do uprawiania sportu.

Pozytywna motywacja

Zachęcam, by budować w dziecku motywację pozytywną – jeżdżę na rowerze albo pływam, bo lubię, bo mi to sprawia radość, bo uczę się nowych sztuczek, bo mam w klubie super znajomych. Fajnie jest zwyciężać, ale to nie jest najważniejsze. Jeśli pomożemy dziecku przyjąć taką postawę, jest spora szansa, na to, że sport będzie stale obecny w jego życiu.

To także może cię zainteresować:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.