Odkąd zostaliśmy rodzicami, w naszym kalendarzu pojawiło się nowe święto - 1 czerwca, Dzień Dziecka. Tego dnia kupujemy maluchowi prezenty, pieczemy jego ulubione ciasteczka, idziemy razem do Zoo. Cała uwaga skupia się na najmłodszym w rodzinie. Tymczasem tak naprawdę to święto dotyczy nas wszystkich, niezależnie od wieku. W każdym z nas drzemie przecież dziecko. Co powiecie na to, aby również ono zostało tego dnia dopieszczone?
Przypomnijcie sobie, z jakimi wypiekami na twarzy czekaliście na ten dzień, gdy mieliście 3, 5 czy 7 lat. Najpierw w domu, potem w przedszkolu, nawet jeszcze w szkole. Tego dnia czuliśmy się wyjątkowi, szczególnie kochani. Tego dnia spotykały nas same przyjemności. Pamiętacie jakie? Warto je sobie przypomnieć i spróbować odtworzyć w dorosłym życiu, tym razem w towarzystwie nie tylko rodziców, ale także własnego dziecka. Wspólne świętowanie może być dużo przyjemniejsze.
Szykując prezent dla dziecka, pomyślcie o jakimś drobiazgu dla ukochanego, dla mamy, taty, a także dla siebie. Nawet mała czekoladka zapakowana w kolorowy papier ze wstążeczką sprawi tego dnia wyjątkową radość.
Croissant z dżemem pomarańczowym i pyszna aromatyczna kawa nastroi was pozytywnie na cały dzień.
Bluzę, którą nosiło się jeszcze w liceum, albo spódniczkę, w której byłyście na pierwszej randce. Opowiedzcie o tym dziecku - takich opowieści dzieci słuchają z szeroko otwartymi oczami.
Pamiętacie, jak oglądało się płynące po niebie obłoki? Jak odgadywało się z nich kształty? Albo jak patrzyło się na przelatujące samoloty, krzycząc: "Panie pilocie, dziura w samolocie"? Co szkodzi krzyknąć tak jeszcze raz?
Jeśli nadal mieszkacie w tym samym mieście, pokażcie maluchowi swoje ulubione miejsca z dzieciństwa: zajrzyjcie na podwórko, gdzie biegaliście z kolegami po szkole, wpadnijcie do cukierni, w której kupowaliście w niedzielę eklerki, usiądźcie na ławce, na której przesiadywaliście z przyjaciółmi.
Opowiedzcie dziecku, co lubiliście jeść, gdy byliście mali, spróbujcie razem odtworzyć smak tego dania. Może to będzie spaghetti z sosem pomidorowym albo zupa ogórkowa, którą jadało się u babci, a może budyń waniliowy na ciepło?
Wróćcie do książki, którą czytaliście z wypiekami na twarzy. Nawet jeśli nie przeczytacie jej od deski do deski, przeniesiecie się na chwilę do czasów tamtych olśnień i zachwytów. A może macie jeszcze na półce bajki i wierszyki, które mama czytała wam do poduszki? Przeczytajcie je swojemu dziecku.
Usiądźcie z nimi jak za dawnych czasów przy stole w kuchni, napijcie się herbaty z tej samej szklanki w metalowym koszyczku, z której pijaliście w dzieciństwie. Spójrzcie na te wnętrza, w których dorastaliście. Są jakby mniejsze, ale zazwyczaj tak samo bliskie i drogie sercu.
Da się jeszcze zrobić z gumy do żucia wielkiego balona? Puścić bańki, które polecą daleko na wietrze? Zrobić fikołka na trzepaku albo bujać się pod niebo na huśtawce? Jeśli wy zapomnieliście, może wasze dziecko to już potrafi?
Tej radości ze skakania po kałużach, leżenia na trawie, z nowej zabawki. Zachwytu na widok tęczy, błogości przy lizaniu lodów... Dajmy się zarazić entuzjazmem dziecka. To wyjątkowo przyjemne uczucie.