Śpi już sam! Jak to zrobić?

Przychodzi taki moment w życiu rodziny, kiedy chcemy spróbować przyzwyczaić dziecko do spania we własnym łóżeczku.Jak się do tego zabrać?

Zdarzają się niemowlęta, które od urodzenia zasypiają spokojnie we własnym łóżeczku i przesypiają całe noce. Jednak większość potrzebuje pomocy w zasypianiu. Usypiająco działa na nie ssanie piersi lub butelki, kołysanie, bliskość rodziców. Gdy budzą się w nocy, rytuał usypiania zaczyna się od nowa. Nic dziwnego, że wielu rodziców zabiera niemowlę do swojego łóżka. Podczas karmienia piersią, czując zapach i ciepło rodziców, maluch szybciej zasypia. Ale taka sytuacja nie może trwać wiecznie. Choćby dlatego, że dziecko rośnie i zmienia się sposób jego karmienia. Maluch, który jada już stałe posiłki i ma pierwsze zęby, powinien zjeść kolację, umyć zęby i dopiero wtedy iść spać.

Potrzeby rodziców

Zmieniają się także wasze potrzeby. U rodziców, którzy śpią z dzieckiem, pojawia się w którymś momencie impuls do zmiany. Często dzieje się tak po kolejnej niewygodnej nocy w ciasnym łóżku. Niekiedy, gdy słyszymy od znajomych, że ich maluch - w podobnym wieku - śpi już sam. I choć nie należy porównywać dzieci ze sobą (bo przecież każde jest inne), przychodzi nam do głowy, że może i u nas pora na zmiany. U wielu par pojawia się tęsknota za bliskością tylko we dwoje. Jeśli jedno z was sygnalizuje, że nie chce już spać z dzieckiem, warto rozważyć decyzję o przeniesieniu malucha do własnego łóżeczka. Gdy obojgu rodzicom podoba się ten pomysł, wtedy łatwiej o konsekwencję w realizacji planu.

Dobry czas na zmiany

Niekiedy dziecko samo wybiera inne miejsce do spania. W większości przypadków decyzję muszą jednak podjąć rodzice, oczywiście dostosowując ją do sytuacji dziecka i rodziny. Są lepsze i gorsze momenty na wprowadzanie zmian. Drugi rok życia to czas, gdy dziecko staje się coraz bardziej niezależne od rodziców. Dla wielu dzieci i rodziców to dobry czas na wypracowanie rytuału związanego z zasypianiem. Dziecko może uczestniczyć w montowaniu nowego łóżeczka, wybieraniu pościeli i pluszaków, które będą towarzyszyć mu podczas snu w jego własnym łóżku. Niektóre maluchy naturalnie przyjmują fakt przeprowadzki z łóżka lub pokoju rodziców, innym trzeba w tym pomóc.

Oswajanie nowego miejsca do spania wymaga czasu i życzliwego wsparcia ze strony rodziców. Nie warto decydować się na przeprowadzkę dziecka do własnego łóżeczka w momencie, gdy mamy urwanie głowy, rodzina przeżywa trudne chwile albo zmiany. Gdy nasza energia musi być spożytkowana na przystosowanie się do nowej pracy, nie znajdziemy dostatecznych pokładów sił i cierpliwości na wspieranie dziecka w jego wielkiej zmianie. Także, gdy dziecko choruje, gorzej się czuje, nie jest to dobry czas na pierwsze noce w nowym łóżku.

Nowe łóżeczko, nowe rytuały

Kiedy maluch przeprowadza się do własnego łóżeczka, trzeba wypracować nowy rytuał usypiania. Albo zmodyfikować ten, który sprawdził się już wcześniej. Zasypianie to jeden z ważnych momentów codzienności. Warto obserwować dziecko, także w ciągu dnia, i wyłapywać chwile, gdy samo się wycisza. Co mu pomaga? Jakie są jego ulubione sposoby relaksowania się? Są dzieci, które same kładą się z pluszakiem lub kocykiem, oglądają książeczkę albo wdrapują się na kolana bliskiej osoby i przytulają. Głaszczą włosy mamy, chwytają tatę za ucho, nucą piosenkę albo chcą, żeby im pośpiewać. Jeśli wiemy, co pomaga maluchowi się wyciszyć, możemy zadbać, by ten zwyczaj zaszczepić w nowym miejscu zasypiania.

Możemy także dodać coś więcej. Dobrym wieczornym zwyczajem jest opowiadanie bajek i czytanie książeczek. Spokojny, cichy głos mamy lub taty, dobrze znane przygody ulubionego bohatera, monotonny rytm wierszy sprawiają, że oczy same kleją się do snu.

Wielu dorosłym sen kojarzy się z relaksem i czasem tylko dla siebie. "Wreszcie się wyśpię w weekend", "Pójdę spać o swojej porze". Skojarzenie snu z przyjemnością powoduje, że chętnie zasypiamy. Wspominamy z rozmarzeniem kołysanki śpiewane przez tatę, głaskanie po plecach, głos mamy czytającej bajkę, straszne historie o duchach wymyślane z bratem. Pamiętamy latarkę schowaną pod kołdrą i misia z urwanym uchem, który okazywał się pomocny wtedy, gdy nie mogliśmy zasnąć już jako nastolatki. Możemy zadbać, by także naszemu dziecku usypianie kojarzyło się z przyjemnymi doznaniami.

Poczucie bezpieczeństwa

Wiele dzieci, by spokojnie zasnąć, potrzebuje towarzystwa bliskiej osoby. Przy niej rozluźniają się, zasypiają spokojniej i szybciej. Nie znaczy to, że rodzice nie mogą wychodzić z pokoju, zanim dziecko uśnie. Gdy dokona się rytuał pożegnania na dobranoc (czytanie, pogadanie, "karaluchy pod poduchy"), można wyjść. Jednak warto zapowiedzieć, że nadal czuwamy ("Pójdę wziąć prysznic i zaraz do ciebie zajrzę", "Za dwie minutki przyjdę zobaczyć, jak sobie śpisz"). I koniecznie wrócić. Jeśli dziecko jeszcze nie będzie spało, przekona się, że jesteśmy w stanie spełniać przyrzeczenia. Z czasem szum wody spod prysznica czy inne dźwięki będą się dziecku kojarzyły z obecnością rodzica.

Są maluchy, które źle znoszą wieczorną rozłąkę. Nie chcą zostawać same w łóżeczku, płaczą. To także naturalne. Wzywanie rodziców nie jest przejawem złośliwości, płacz nie służy manipulowaniu nimi, jak się często uważa. Maluch ma swoje potrzeby, w tym przypadku potrzebę bezpieczeństwa. To, że ją komunikuje (płacząc, wzywając rodziców), nie znaczy, że chce im pokrzyżować plany. Po prostu czuje się źle. I prosi o pomoc. Niektórzy podpowiadają, by malucha zostawić samego, nawet gdy płacze: "Jak się wypłacze, to szybciej zaśnie, nic mu nie będzie. O, znowu wymusza!". Powstały nawet poradniki uczące, jak "wytrenować" dziecko. Nie warto słuchać takich porad. Gdy zostawimy zanoszącego się malucha samego w pokoju, zasypianie zacznie kojarzyć mu się z płaczem, strachem, złością . Być może dziecko uśnie, ale z wyczerpania, dlatego, że się podda, a nie z przyjemnością i poczuciem bezpieczeństwa. Przeniesienie się malucha do własnego łóżka jest dużą zmianą w jego życiu. Ze strony dorosłych wymaga wsparcia, pomocy i stanowczości, konsekwencji. Gdy rodzic czujnie obserwuje swoje dziecko, jasno umie wskazać, w czym radzi sobie już samo, a w czym potrzebuje pomocy. Tak jest również z usypianiem. Być może w tym momencie dziecko potrzebuje jeszcze naszej obecności, gdy zasypia, ale wkrótce samo zapewnienie, że za chwilę do niego zajrzymy, by zobaczyć, czy śpi, pozwoli mu spokojnie oddalić się do krainy snów.

Wieczorem

- Zadbajcie o to, by wywietrzyć pokój. Lepiej, by było chłodniej niż za gorąco.

- Nie włączajcie telewizora i komputera przed snem - bajki i gry pobudzają, a nie wyciszają.

- Zarezerwujcie czas, by porozmawiać z dzieckiem przed snem, poczytać mu, zaśpiewać kołysankę, utulić do snu.

- Jeśli maluch boi się ciemności, zostawcie włączoną lampkę, ale wyłączcie ją, gdy dziecko zaśnie (spanie przy włączonym świetle może źle wpływać na wzrok dziecka i zaburzać rytm snu).

Rano

- Zapytajcie "Jak ci się spało?".

- Doceńcie samodzielność ("Jesteś już dużą dziewczynką. Spałaś w swoim własnym łóżku").

Zanim zacznie spać samo:

- podejmijcie decyzję wspólnie i powiedzcie o tym dziecku;

- dopasujcie porę kładzenia dziecka do łóżka do aktualnego rytmu snu i czuwania malucha (jeśli będzie miał chodzić nagle wcześniej spać, to szanse na spokojne uśnięcie są mniejsze);

- przygotujcie miejsce do spania dla malucha, najlepiej z jego udziałem - miła pościel i miękka piżamka, ulubiona poduszeczka, przytulanka;

- oswajajcie razem z dzieckiem nowe miejsce w ciągu dnia, np. relaksując się przy spokojnej muzyce lub czytając książeczkę;

- zastanówcie się, które elementy wieczornego rytuału można utrzymać po przeprowadzce dziecka do własnego łóżka.

Najpierw pierś, potem usypianie

Budzenie się w nocy rocznego niemowlęcia nie ma wiele wspólnego z potrzebą jedzenia - dziecku chodzi raczej o kontakt, bliskość. Wiele dzieci budzi się w nocy, bo wieczorem zasypia przy piersi. Po przebudzeniu maluch nie potrafi usnąć inaczej niż z piersią w buzi. Jak można sobie z tym poradzić? Gdy zmieni się wieczorne rytuały, tzn. najpierw jest ssanie piersi, a potem usypianie, nocne pobudki zwykle się kończą. Aby tak się stało, trzeba sporo samozaparcia, ale wysiłek się opłaca i można spokojnie dalej karmić piersią.

Więcej o: