Dobre święta

Boże Narodzenie to święta religijne, jednak praktykują je nie tylko wierzący. Jest to bowiem, jakkolwiek by na nie patrzeć, święto rodziny.

Gdyby tak zamknąć oczy i pomyśleć o miłych chwilach z dzieciństwa... Co widzicie? Może właśnie wigilijny poranek zasypany białym puchem śniegu? Dom pachnący czystością, mamę i babcię krzątające się w kuchni, tatę oprawiającego choinkę, brata wieszającego bombki... Może poczujecie zapach sosnowych igieł, smak pierniczków, usłyszycie Elvisa Presleya śpiewającego "Silent Night" albo "Wśród Nocnej Ciszy" w wykonaniu Poznańskich Słowików? Pamiętacie, z jakim podnieceniem wypatrywało się pierwszej gwiazdki na niebie i czatowało w ukryciu na Mikołaja? Tę dziką radość z góry prezentów leżących pod choinką i szał rozrywania kolorowego papieru, rozsupływania kokardek, żeby jak najszybciej zobaczyć, co jest w środku?

Intensywność tych wspomnień niestety blednie w miarę upływu lat. Dorośli, gdy pomyślą o świętach, widzą często zupełnie co innego: tłok w sklepach, godziny spędzone na gotowaniu i sprzątaniu, listę prezentów do kupienia i... coraz chudszy portfel. Jednak gdy w domu pojawia się małe dziecko, święta znów mogą odzyskać miniony blask. Warto spędzić je tak, aby nasze dziecko miało w przyszłości, kiedy już dorośnie, same dobre bożonarodzeniowe wspomnienia.

Nastrój się

Święta mogą być koszmarem. Mogą być też cudownym czasem spędzonym z najbliższymi. To, jakie będą, nie zależy tylko i wyłącznie od okoliczności zewnętrznych. Możemy mieć na to wpływ. Wystarczy zboczyć z utartych szlaków, które okazały się wyboiste? Wytyczyć nową ścieżkę, wymyślając własny sposób świętowania, zwłaszcza teraz, kiedy pojawiło się dziecko i nasze priorytety, a także rytm dnia w znacznym stopniu uległy zmianie? Może zamiast organizować wigilię u siebie, pójść do rodziców? Może przygotować tylko sześć potraw zamiast dwunastu, i to na spółkę z teściem, który robi pyszne śledzie? Może zamiast jeżdżenia po wszystkich krewnych i znajomych, posiedzieć w tym roku więcej w domu przy choince, z maluchem przy piersi? Tego typu dylematów jest mnóstwo, każda rodzina musi rozstrzygnąć je w gronie najbliższych, pamiętając, że zmęczenie i gonitwa nie służą świątecznemu nastrojowi. A on jest ważny nie tylko "tu i teraz". Będzie miał również znaczenie w przyszłości. Wystarczy wyobrazić sobie, co za 20 lat pomyśli nasze dziecko, jadąc do nas na święta i słuchając "Driving home for Christmas".

Pakt o nieagresji

To, w jakim będziemy w tym czasie nastroju, wpływa nie tylko na nasze samopoczucie. Odbija się na całej rodzinie, a zwłaszcza na dziecku. Nawet malutkie niemowlę wyczuwa "częstotliwość drgań" naszego humoru, nie mówiąc już o starszym, które jest barometrem domowego ciśnienia. Dobrze, by dziecko od najmłodszych lat kojarzyło święta z atmosferą oczekiwania i radości ze wspólnych przygotowań do wyjątkowej kolacji, z czasem spędzonym z rodzicami i dziadkami, a nie z gęstą atmosferą i chmurnymi minami rodziców. Bo nie posprzątane, bo nie wszystko kupione, a do tego maluch ciągle plącze się między nogami. Jeśli to tylko możliwe, warto na czas świąt zawrzeć pakt o nieagresji. Odłożyć na później trudne rozmowy, nie przejmować się drobiazgami, nie wdawać się w polemikę z teściami, a przynajmniej nie wtedy, gdy obserwują nas małe oczy i słuchają małe, ale baaardzo gumowe uszy.

Razem raźniej

W ferworze przedświątecznych przygotowań zwykliśmy traktować dziecko jak kulę u nogi. Błąkający się po domu dwu-, trzylatek może skutecznie utrudniać życie. Ale jeśli przestanie się w nim widzieć jedynie przeszkadzajkę, można mieć z niego sporo pożytku. Bombek na choince wprawdzie samodzielnie nie powiesi, ale za to do wałkowania ciasta na pierniczki, wykrawania serduszek i ozdabiania ich lukrem zabierze się na pewno z dużym entuzjazmem. Proces wypiekania potrwa trochę dłużej, ale za to ile będzie przy tym radości... Małe rączki świetnie radzą też sobie na przykład ze ścieraniem kurzu. W tym czasie rodzicom może się nawet udać ubrać choinkę.

Bliskość pod choinkę

Prezenty, i to zwłaszcza te dla dziecka, zaprzątają nam głowę przed świętami. Okazuje się jednak, że zupełnie niepotrzebnie. Mały człowiek tak naprawdę do szczęścia nie potrzebuje ani prezentów, ani kulinarnych popisów. Świąteczna otoczka przez pierwszy rok, dwa lata życia jest mu zupełnie obojętna. Do szczęścia potrzebuje mamy! Tylko i wyłącznie. To jest jego pierwsza gwiazdka na niebie. Najcenniejszy prezent, jaki można dziecku na tym etapie życia ofiarować, to czas spędzony razem: na karmieniu, na tuleniu, na wspólnym gaworzeniu. Upojne godziny, które poświęciłoby się na szukanie prezentu dla malucha, lepiej zatem przeznaczyć na wspólne baraszkowanie pod choinką.

Gdy bieli brak

Zima nie otula nas ostatnio. Od kilku lat Mikołaj, zamiast przedzierać się przez zaspy, przeskakuje kałuże. Szarość za oknem jest w tym czasie wyjątkowo deprymująca. Świąteczną aurę można jednak stworzyć również własnymi rękami, czasem także z pomocą tych malutkich. Lampki choinkowe powieszone w oknie rozświetlą pochmurne niebo, a posypane brokatem stroiki z jodłowych gałązek świetnie wypadną w roli ośnieżonego lasu. Śnieżynki można wyciąć z bibuły, a kwiaty mrozu namalować na szybach śniegiem... w sprayu.

Drzewko w domu

Wigilia u rodziców, pierwszy dzień świąt u teściów, a potem to właściwie już po świętach... Tylko niech wam nie przyjdzie do głowy oszczędzać na choince! Dzięki niej, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, dom nabiera odświętnego charakteru. Kolorowe bombki, migoczące światełka i ten niepowtarzalny zapach... Jeśli jednak mamy akurat w domu małego raczka, choinkę ustawmy poza zasięgiem jego łapek. Kłujące igiełki mogą być dla malucha bardzo intrygujące... Za to gdy dziecko trochę podrośnie, choinkę znów można sprowadzić na podłogę. I kłaść się pod nią obok malucha, wdychając zapach lasu.

Wspólna uczta

Menu wieczerzy wigilijnej nie do końca odpowiada potrzebom i możliwościom maluchów, nawet tych, które jedzą już prawie wszystko. Ciężkostrawne grzyby, śledzie, karpie i mak to nie są potrawy dla maluchów. Ale dziecko może spróbować ryby w warzywach po grecku, drożdżowego pasztecika upieczonego bez farszu czy lekkiej sałatki jarzynowej doprawionej jogurtem, a nie majonezem. W odwodzie warto mieć danie w słoiczku. Obiadek z rybką czy deserek ze śliwek świetnie wypadną w roli wigilijnych potraw dla dziecka.

czerwona opończa

Oprócz najbliższych w Wigilię pojawia się również inny ważny, niecierpliwie wypatrywany gość. Gdy dziecko jest małe, lepiej, żeby przemknął niepostrzeżenie, zostawiając prezenty pod choinką. Święty Mikołaj, nawet jeśli występuje w tej roli dziadek lub tata, może malucha nieźle wystraszyć i nici z miłej atmosfery. Może oczywiście dla potwierdzenia swej obecności podzwonić dzwoneczkami, zostawić uchylone okno, ślady butów w przedpokoju lub "zgubić" czerwony szalik. Starsze dziecko na poszukiwania świętego Mikołaja może również wyruszyć z babcią lub tatą na krótki spacer, co zapewni pozostałym domownikom kilka cennych minut na podłożenie prezentów pod choinkę.

Spacery zamiast biesiad

Święta to nie tylko Wigilia. Dwa kolejne dni spędzamy świętując, co zazwyczaj oznacza długie godziny siedzenia przy stole. A to bywa męczące. Im mniejsze dziecko, tym łatwiej zorganizować mu dogodne warunki do świętowania, nawet w obcym domu. Wystarczy wziąć ze sobą gondolę wózka lub fotelik samochodowy i zostawić śpiącego malucha w drugim pokoju. Zestaw do przewijania i jedna grzechotka wystarczą, by przetrwać z maluchem kilka godzin poza domem.

Ze starszym dzieckiem może jednak nie pójść nam już tak łatwo. Baraszkujące po obcym domu dziecko skutecznie utrudnia ucztowanie, a częste zmiany miejsca, ubieranie i rozbieranie, zarwane wieczory wytrącają je z równowagi. Dlatego gdy maluch jest właśnie na etapie raczkowania lub stawiania pierwszych kroków, lepiej wizyty ograniczyć lub skrócić i biegać za nim po własnym domu lub po parku. Urządzenie świątecznej uczty dla ptaków czy wyprawa w poszukiwaniu śladów zaprzęgu Mikołaja może być lepszym pomysłem na spędzenie z dzieckiem świątecznych przedpołudni niż długie biesiadowanie nawet przy najbardziej świątecznym stole.

Do żłóbka

W rodzinach, gdzie Boże Narodzenie to nie tylko element tradycji, ale przede wszystkim święto religijne, północ spędza się na pasterce. Trudno wybrać się na nią w komplecie, gdy ma się małe dziecko. Można z nim jednak pójść tam rano, nie tylko na mszę, ale również do żłóbka. Dwulatek może z zaciekawieniem wysłuchać historii o narodzinach małego Jezuska, zwłaszcza jeśli obok żłóbka zobaczy figurki Maryi, Józefa, trzech króli i zwierzątek. Do wyobraźni malucha jeszcze bardziej trafiają żywe szopki, w których występują ludzie i prawdziwe zwierzęta. Dobrym pretekstem wprowadzenia dziecka w historię sprzed dwóch tysięcy lat jest czytanie książeczek na ten temat przeznaczonych dla maluchów albo zrobienie własnej szopki i ustawienie jej pod choinką.

Muzyka łagodzi obyczaje

Nieodłącznym elementem świątecznego nastroju są kolędy i bożonarodzeniowe piosenki. Warto na czas świąt zastąpić nimi telewizyjne wiadomości i wyjątkowo natarczywe w tym czasie reklamy. Od razu zrobi nam się cieplej na duszy. Wspólne śpiewanie kolęd może być przygodą nie tylko dla dziecka. Warto zawczasu wydrukować teksty piosenek i rozdać wszystkim gościom, aby nie skończyć kolędowania po pierwszej zwrotce. Dzieciom podobają się skoczne nuty, przy których można radośnie podrygiwać, warto więc również mieć w zanadrzu i taki repertuar. Akompaniament na cymbałkach lub zabawkowym pianinku w wykonaniu małego muzyka nada rodzinnemu kolędowaniu wyjątkowe brzmienie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.