Kobiety zepsują wszystko
Zwykle powodem usterki jest kamień. Jak dobrze, że mogą wezwać profesjonalistę, który im to wszystko wytłumaczy i pokaże, jak wygląda grzałka.
Potrafią również perfidnie zepsuć cały dom tylko po to, żeby małżonek wziął kredyt na remont. Oczywiście one kredytu nie dostaną. Przecież nie pracują, nie zarabiają, nie dysponują własnymi pieniędzmi, dlatego żeby mąż sfinansował remont, muszą naprawdę stanąć na głowie.
Naczelny cel kobiety? Złowić mężczyznę
A jemu potem można prać koszule, czyścić dywany i niewiele trzeba, żeby takiej wybrance zaimponować: wystarczy na wystawną kolację kupić podpaski!
Nigdy nie mogą być mądre, błyskotliwe i znać się, choćby na tej wąskiej dziedzinie (pranie, sprzątanie), jaką reklama dla nich przewiduje. Te ubrania są zawsze szare, a kieliszki od wina mają zacieki. Szczęśliwie zawsze pojawia się jakiś mądry pan (Irek albo Zygmunt), który pokaże im, jak to właściwie robić.
Boli je wszystko i zawsze. Potrzebują kilkunastu różnych specyfików, żeby móc funkcjonować.
Patrząc na reklamy ma się wrażenie, że kobiety są uzależnione od leków, suplementów. Problemy medyczne nie kończą się na bólu - to również zimne stopy, żylaki i hemoroidy i... wątroba.
Poza tym są na permanentnej diecie.
Jak się okazuje takie krzywdzące obrazki kobiet to domena polskich reklam. - Znajomi wykładowcy z Francji proszą mnie bym nie robiła nic z reklamą w Polsce, bo to jedyne źródło złych przykładów do prezentacji w trakcie zajęć. Garściami czerpią z nas przykłady do nauki studentów, ale niestety do nauki, jak reklam nie robić - komentuje filozofka prof. Magdalena Środa. Wg Środy sprawa jest poważniejsza niż problem wizerunku kobiet. - To również sprawa rzetelności środowiska, które te reklamy tworzy. Istniejące na tamtych rynkach kodeksy etyki wymuszają pełną powagę przy tworzeniu nowych reklam, przestrzegania równego statusu mężczyzny i kobiety - dodaje.
Co na to ludzie, którzy reklamy tworzą? - Jesteśmy żałośnie patriarchalnym społeczeństwem, z dużym oporem przyjmujemy jakiekolwiek zmiany, jak to się czasem o Polakach mówi: "ostoja katotalibanu", czyli wersji ortodoksyjnej katolicyzmu. Jaki kraj takie reklamy. Przeważa więc model rodziny wielodzietnej, facet jest frontmanem, a ona jest od wykonywania poleceń męża, od dbania o dom, dzieci, nigdy nie jest ekspertem. A świat europejski, do którego przecież przynależymy wygląda zupełnie inaczej, jest nastawiony na współpracę, równouprawnienie - komentuje dyrektor kreatywny agencji reklamowej Eskadra, Mateusz Zmyślony. - To co u nas się dzieje, osobiście mnie przeraża. I mówimy nie tylko o reklamie lokalnej, gdzie nie ma reklamy opon bez tzw. szczucia cycem, bo do Polaka-prostaka tylko goła baba przemówi, w reklamie mainstreamowej też mamy kobiety totalnie zidiociałe, permanentnie zdziwione, a to kamieniem na pralce, a to nowym proszkiem.
Jednak reklamodawcy to najczęściej międzynarodowe koncerny, które reklamują się na całym świecie, a tylko u nas wybierają reklamy z nierozgarniętymi blondynkami. Może dlatego, że u nas to działa? Bo faktycznie mamy takie wyobrażenie o kobietach i taki przekaz jest u nas skuteczny? - Badania na konsumentach są robione na podstawie reklamy jaką mamy. Jeżeli na badanie trafia pięć głupich reklam, to nie jest wybierana ta najlepsza, ale najlepsza z głupich reklam - twierdzi filozofka. - I problem ten nie dotyczy klienta, który w innych krajach stosuje inną reklamę. Czy kobiety w Niemczech, Francji, Anglii są mądrzejsze od Polek? Wszystkie produkty można sprzedawać na różne sposoby. Można sprzedawać bez stereotypów i z wkładem stereotypowym. W Polsce wszyscy stosują wkład stereotypowy - dodaje prof. Środa.
Wizerunek kobiety w reklamach też męczy dyrektora kreatywnego z Eskadry, ale jednak przyznaje on, że coś w nim musi być prawdziwego, skoro produkty adresowane do kobiet wyglądają tak, a nie inaczej.
- Wszystko się zaczyna od konsumenta, to jego gust decyduje, jakie produkty wybiera, następnie jest klient, który te gusty bada, agencja jest na końcu - przekonuje. - Trzeba spojrzeć okiem szerokiego rynku, a nie tylko wąską perspektywą inteligenckich środowisk. Jak wchodzimy do Empiku czy kiosku Ruchu, to półki są zawalone poradnikami dla kobiet, we wszystkich jest to samo: horoskopy, jakieś porady, pitolenie. I smutna prawda jest taka, że najwyraźniej kobiety to kupują, jest na to zapotrzebowanie. Na zmianę tego potrzeba czasu. Założę się, że następne pokolenie, które wróci z Londynu, będzie miało już inne zainteresowania.
Zalew reklam nastąpił w Polsce po 1989 roku, kiedy to nastał kapitalizm. Od tamtej pory nie widać specjalnego przełomu w sposobie prezentowania kobiet. Czy sprawa jest beznadziejna? - Pora najwyższa, żeby zacząć wytaczać procesy. To zapoczątkowało zmiany podejścia do kobiet w Anglii. We Francji już 70 lat temu wprowadzono standardy nieuwłaczające kobietom przy dużym wsparciu społecznym. W Polsce, gdy ktoś interweniuje, to w rzeczywistości robi reklamę reklamie - nawołuje Środa. - Jako przykład zawsze podaję, że reklama banku korzystająca z wizerunku Jana Pawła II czy reklama garnków, patelni korzystająca z wizerunku cygana jest w dzisiejszych czasach nie do przyjęcia. Doszliśmy już do tego, że z pewnych rzeczy się nie korzysta, bo wiadomo, że się nie powinno. Wizerunek kobiet jako istot infantylnych, bezmózgowych, seksualnych nadal jest usprawiedliwione i uzasadnione.
Społeczeństwo mamy w większości konserwatywne, a klienci zwłaszcza w czasach kryzysu są bardzo zachowawczy. Zdaniem Mateusza Zmyślonego z agencji Eskadra sprawa nie jest jednak beznadziejna: - Najmniej patriarchalne społeczeństwo jest w wielkich miastach, to oni segregują śmieci, sprzątają po psach, są za równouprawnieniem. Do nich przemówi reklama, w której kobieta będzie świetna, inteligentna, niezależna. I taką reklamę trzeba im zacząć proponować. Zrobiliśmy coś takiego przy okazji kampanii outletów Factory, gdzie występują znane blogerki, kobiety, które kreują rzeczywistość. Świetna jest też kampania Dove skierowana do kobiet w średnim wieku, oni dostrzegli kobiety, do tej pory dla marketingu niewidzialne. Taka szczerość jest naprawdę fajna, konsumenci to doceniają.
Według filozofki problem polega na edukacji. Na powiedzeniu ludziom pracującym w reklamie, że to co tworzą jest objawem prymitywizmu. Żeby wdrożyli zasady działania przeciwdziałające dyskryminacji. Wszyscy na tym skorzystają. - Wyobraźnia im się rozwinie. Wiedząc, że nie mogą iść utartym szlakiem pokazywania pupy, albo smutnej kobiety, która ma dwa zwoje i wzywa eksperta, a jej największy problem egzystencjalny to plama na koszulce. Osoba, która wymyśliła reklamę "żeby twoja pierwsza randka nie była ostatnią" (od red. - chodzi o pot pod pachami) sama wystawiła o sobie opinię - dodaje.
Jeśli jakaś reklama nas obraża, możemy złożyć na nią skargę do Komisji Etyki Reklamy. - Sygnały, które otrzymujemy często dotyczą dyskryminacji kobiet. Większość to skargi na tzw. reklamę zewnętrzną, czyli billboardy, plakaty rzadziej na reklamy telewizyjne. Np. rozpatrywaliśmy zażalenie na operatora Mobil King, który pokazywał kobiety, jako osoby które nie potrafią działać samodzielnie np. ciąć drzew czy gasić pożaru. Skargi dotyczyły też plakatów promujących napój energetyczny Black z Mikiem Tysonem oraz internetową reklamę napoju Devil, prowadzoną pod hasłem "Devil otworzy każdą Ci puszkę" - wyjaśnia Konrad Drozdowski Dyrektor Generalny Związku Stowarzyszeń Rady Reklamy. - Dyskryminacja kobiet w reklamach dzieli się na trzy kategorie: stereotypowe przedstawianie płci, pokazywanie nagiego ciała i uprzedmiotowienie kobiet, czyli pokazywanie ich w roli przedmiotu bez związku z reklamowanym produktem np. roznegliżowana kobieta reklamująca blachodachówki - dodaje. Komisja taką skargę rozpatruje i jeśli rzeczywiście reklama narusza Kodeks Etyki Reklamy, nakazuje jej zdjęcie z emisji albo usunięcie lub zmianę pewnych elementów. Tak stało się ze wspomnianym Mobil Kingiem i napojem Black.
Co ciekawe do KER nie wpłynęła jeszcze skarga na reklamy dot. pokazywania stereotypowego ról w rodzinie. W innych krajach europejskich taka interwencja to już norma. Jednak, co pocieszające, interwencji ws. obraźliwych reklam jest coraz więcej, wygląda więc na to, że jesteśmy coraz bardziej świadomymi odbiorcami, teraz kolej na "kreatywnych".
- Obiecuję jedno, gdy teraz przyjdzie do mnie brief od proszku do prania czy płynu do naczyń, zaproponuję w reklamie kobietę, która mówi: "Nie wpuszczę do domu żadnego durnego faceta. Bo sama wiem, jak zadbać o siebie i swój dom. Dlatego właśnie wybieram tę markę" - puentuje dyrektor kreatywny Eskadry.