Ojcowie 3 razy częściej niż matki sięgają po alkohol codziennie - wynika z sondażu brytyjskiej organizacji charytatywnej 4Children. Wyniki badania mogą zadziwiać: 1/5 respondentów uznała, że dzięki piciu lepiej radzi sobie w roli rodziców, a ponad 60 proc. ankietowanych stwierdziło, że ich picie nie ma najmniejszego wpływu na życie rodzinne. Codziennie po alkohol sięga 7 proc. ankietowanych Brytyjczyków. 17 proc. przyznaje, że od narodzin pierwszego dziecka pije więcej niż wcześniej.
Jak często to za często i w którym momencie można powiedzieć, że sytuacja wymknęła się spod kontroli? Czy rodzicowi wypada pić? Na te pytania starają się odpowiedzieć nasi rozmówcy: mamy i terapeuta uzależnień, Stanisław Nowicki.
Dyplomowany terapeuta uzależnień, Stanisław Nowicki, twierdzi, że wielu rodziców sięgających często po alkohol, używa go jako lekarstwa na trudy codziennego życia: - To ich sposób na odstresowanie i odreagowanie. W przypadku tych 20 proc. ludzi, którzy stwierdzili, że dzięki alkoholowi są lepszymi rodzicami, możemy już najprawdopodobniej mówić o problemie alkoholowym. Takie postawienie sprawy powinno zapalać w ich głowach czerwone światełko: wcześniej najwyraźniej mieli krytyczne nastawienie do swoich działań jako rodziców, a po alkoholu ich ocena staje się lepsza. To znaczy, że lek zadziałał. W tym wypadku oszukał - podkreśla terapeuta z poradni uzależnień "Czeluścin 27".
- Takie odczucie, że stajemy się lepsi dzięki wypiciu wina czy piwa, powinno włączać tę ostrzegawczą lampkę - przestrzega. - Kiedy pojawia się dziecko, na nasze głowy spada więcej obowiązków, mamy więcej zadań i większą odpowiedzialność. Dochodzi proza życia - płacz dziecka, niewyspanie rodziców - to wszystko może sprzyjać częstszemu sięganiu po większe ilości alkoholu.
Naszego rozmówcy nie zaskakuje to, że to ojcowie częściej sięgają po alkohol codziennie. Według terapeuty kobiety są w stanie bardziej kontrolować swoje zachowania: - Najlepszym przykładem jest moment zajścia w ciążę - tłumaczy Nowicki. - Wiele kobiet wtedy nagle, z dnia na dzień, odstawia używki, nawet jeśli wcześniej ich nadużywały. To świadczy o tym, że poczuwają się do odpowiedzialności za swój stan - podsumowuje.
Słowa Justyny, mamy 3-latka, wydają się potwierdzać tę tezę. Mówi, że od kiedy została mamą, nie może całkiem zrelaksować się podczas picia alkoholu: - Mam taki wewnętrzny imperatyw, który każe mi zachować czujność i nie pozwala mi rozluźnić się na 100 proc. Nigdy nie doprowadzam się do stanu totalnego upojenia. Inna sprawa, to to, że od kiedy mam małe dziecko, zawsze mam też z tyłu głowy myśl, że gdyby coś się stało i musiałabym pojechać do szpitala czy zadzwonić na pogotowie, to okazałoby się, że z tych dwóch lampek wina mogłoby wyjść coś złego. Przez to nie mogę się wyluzować kompletnie. Wydaje mi się, że w tym kraju instytucje, które są odpowiedzialne za dobro dziecka, często działają nieadekwatnie: kiedy naprawdę dzieje się coś złego to nie reagują - mamy ostatnio na to wiele przykładów z mediów, ale zdarzają się też sytuacje, kiedy działają zbyt gorliwie.
Wieczory sprzyjają odprawianiu rytuałów. Te kolacje o tej samej porze, kąpiel dziecka, naleganie, żeby w końcu poszło spać - ta rutyna i powtarzalność, ten częsty brak współpracy ze strony malucha ("Ale ja nie chcę jeszcze spać!", "Ale poleżysz ze mną?", "Przeczytasz? Zaśpiewasz? Opowiesz?" czy "Jestem głodna!") - to wszystko może męczyć. Dlatego dla niektórych zgaszenie światła i zamknięcie drzwi pokoju dziecięcego jest symbolicznym przyzwoleniem na otwarcie lodówki i otworzenie puszki piwa. Nalanie kieliszka wina. Czas dorosłych, czas relaksu. Czy codzienne picie jest złe? - Przede wszystkim musimy mówić o tym, że picie przy dziecku jest złe. Straszne - podkreśla Stanisław Nowicki.
- Wiele zależy od miejsca, w którym mieszkamy i od kultury picia, np. we Włoszech czy we Francji pije się wino codziennie do posiłku i nikt nie robi z tego problemu - mówi terapeuta. - W naszych warunkach trzeba uznać, że jeśli pijemy codziennie to mamy otwartą drogę do alkoholizmu: możemy się uzależnić, ale nie musimy. Przyjmuje się, że na 100 osób, 20 będzie miało ten problem. Ma taką szansę. Poza tym codzienne picie sprawia, że zwiększa się zapotrzebowanie, trzeba zwiększać dawkę wypijanego alkoholu. Zawsze podkreślam, że to wszystko jest kwestią kultury picia w danej rodzinie. I jeszcze trzeba pamiętać, że kobiety, szczególnie w wieku rozrodczym, mają większe predyspozycje do uzależnienia się od alkoholu. Pocieszające jednak jest to, że łatwiej wychodzą potem z nałogu.
Ponad połowa ankietowanych Brytyjczyków przyznała, że pije przynajmniej raz w tygodniu. Weekendy to czas, który sprzyja spożywaniu alkoholu przez pracujących rodziców. Kasia, mama dwójki przedszkolaków, mówi, że w piątkowy wieczór zawsze otwiera butelkę wina. - Z reguły wystarcza też na sobotę - opowiada. - Już w piątek rano, w pracy, cieszę się na myśl o wieczorze przy winie i rozmowach z mężem. Moje koleżanki z pracy, które też są mamami, tez piją w piątkowe wieczory alkohol - mówi.
Justyna opowiada o swoim rytuale: - Piątkowe i sobotnie wieczory, kiedy dziecko pójdzie już spać, są nasze. To taka namiastka czasów, gdy byliśmy młodzi i mieliśmy czas dla siebie. Siadamy przed filmem, czasami dwoma, ja piję wino, a mój mąż piwo. Mocniejszych alkoholi nie pijemy. To rozluźniające. Jak się już jest rodzicem, to ma się milion rzeczy na głowie, potrzebuje się odprężenia i relaksu. Nie upijam się, ale mam stan miłego rauszu. Następnego dnia nie mam kaca, wstaję wcześnie rano, razem z synem. Rodzic to też człowiek, jeśli pije okazjonalnie, w małych dawkach, to moim zdaniem wszystko jest ok. Jeśli odczuwa przymus, żeby się napić, to już coś jest nie tak.
Stanisław Nowicki mówi, że ma ambiwalentny stosunek do rytualnego picia w weekendy: - W kochających się rodzinach może to nawet wpłynąć na budowanie dobrych relacji między partnerami. To rodzaj odreagowywania całego tygodnia, nagradzania się. Ale to naprawdę zależy od kultury picia i od samej rodziny - podkreśla.
Iza wie o tym bardzo dobrze i wie też, że łatwo przekroczyć granicę: - Kiedy moja mama zaczęła po rozwodzie spotykać się ze znajomymi i pić na tych spotkaniach alkohol, początkowo myślałam, że wszystko jest w porządku, że po prostu dobrze się bawią - opowiada. Miałam wtedy jakieś 15-16 lat. Kiedy miałam 17, widziałam już, że nic nie jest w porządku, że tego alkoholu jest coraz więcej, że mama coraz częściej pije w samotności, znajdowałam w mieszkaniu poukrywane butelki po wódce czy winie... Za nami dużo negatywnych emocji i trudna droga, na szczęście mamie udało się wyjść z nałogu. Zdarza mi się napić w weekend, ale z dużą podejrzliwością patrzę na każdego, kto deklaruje, że pije alkohol codziennie. To napawa mnie lękiem.
Justyna też nie ufa takim ludziom, zwłaszcza, jeśli są rodzicami: - Nie wierzę, że codzienne picie nie odbija się na życiu rodziny czy funkcjonowaniu w pracy - moim zdaniem to już zalatuje patologią. A już ludzie, którzy twierdzą, że po wypiciu są lepszymi rodzicami chyba wcale nie trzeźwieją! Żyją w ciągłej ułudzie, radziłabym im spróbować nie pić przez jakieś dwa dni i zobaczyć, jak świat wygląda naprawdę. Natomiast nie sądzę, żeby było coś złego w tym, że rodzic czasami napije się alkoholu - trudno wymagać, żebyśmy, kiedy zostajemy rodzicami, stali się nagle zakonnikami. Musimy też dbać o siebie i o związek - mówi.
Stanisław Nowicki nie pozostawia żadnych wątpliwości: - Alkohol z całą pewnością w żadnym stopniu nie czyni nas lepszymi rodzicami. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś był lepszy czy mądrzejszy po wypiciu alkoholu. To pewne - podkreśla.