Facebook to fajne miejsce do znęcania się nad znajomymi. Nastolatki już o tym wiedzą!

Absolutna większość nastolatków przyznaje, że Facebook jest miejscem prześladowania rówieśników. Z wszystkich mediów społecznościowych to na tym portalu jest najwięcej przypadków cyber-przemocy i wyśmiewania.

"Gdzie twoje sweet focie, które robiłaś w szkole? Ty Pokemonie!" - czytam na profilu mojej nastoletniej siostrzenicy. To wpis na jej ścianie, zamieszczony przez jej koleżankę. "No, no, ładnie..." - myślę sobie i czytam dalej: "Będzie się z czego śmiać przez całe życie!"- dorzuca "koleżanka". W końcu moja krewna ripostuje: "Ja przynajmniej się kąpię!". Auć! Zabolało! Zerkam z ciekawości na profil innego nastolatka z mojej rodziny, chłopak ma 12 lat. Kilka zdjęć, same miłe komentarze i cała masa niezrozumiałych dla mnie aplikacji: "Jaś Kowalski użył jedno słowo, aby opisać Jaś Nowak", "Czy lubisz Jaś?", "Scharakteryzuj twoich znajomych", "Czy uważasz, że Jaś cały czas śpi ze swoim pluszowym misiem?". Tu może być gorąco, ale pozostawiam to w sferze domysłów, bo nie chcę instalować żadnych aplikacji, gier i facebookowych narzędzi dla gimnazjalistów.

Z ubiegłorocznego raportu firmy McAfee, zajmującej się sprawami związanymi z bezpieczeństwem w internecie i ochroną przeciwwirusową, wynika, że aż 92,6 proc. amerykańskich nastolatków twierdzi, że Facebook jest miejscem znęcania się nad rówieśnikami. W ogóle mnie to nie dziwi - to tylko nowy sposób na dokopanie tym mniej popularnym, tym bardziej popularnym, tym brzydszym i tym ładniejszym. W mojej szkole też się tak robiło. Analogowo, rzecz jasna.

Ofiary tylko wirtualne?

Nastolatki kochają cyfrowy świat. Z badań McAfee wynika, że spędzają w sieci nawet pięć godzin dziennie, a 70 proc. z nich ukrywa przed rodzicami swoją internetową aktywność, fałszując historie odwiedzanych stron czy tworząc fałszywe konta mailowe i facebookowe. Obserwując nastolatki w mojej rodzinie widzę, że media społecznościowe i gry online to ich ulubiona forma spędzania wolnego czasu. Koleżanka, która jest nauczycielką w gimnazjum, opowiadała mi, że coraz częściej nastolatki z jej klasy "chodzą ze sobą" wirtualnie: tworzą pary, ale zamiast siedzieć na ławeczce przed blokiem, prowadzą korespondencję przy pomocy komunikatorów i Facebooka - każde z nich w swoim pokoju, przed ekranem komputera lub z komórką w ręce, mimo że czasem dzieli ich odległość dwóch pięter w tym samym budynku!

25 proc. nastolatków, którzy wzięli udział w badaniu firmy McAfee, przyznaje, że padło ofiarą wirtualnego znęcania się, a dwie trzecie było świadkami takiego zdarzenia. Ponad połowa ofiar (65,8 proc.) odpowiedziała prześladowcom, najczęściej osobiście. Sporo osób dotkniętych tą formą prześladowania bało się pójść następnego dnia do szkoły - do unikania kontaktu z rówieśnikami po takim wydarzeniu przyznało się ponad 15 proc. ankietowanych. Czy rodzice wiedzą o cyber-znęcaniu się? Absolutna większość nie ma o niczym pojęcia - tylko jeden rodzic na dziesięciu ma taką wiedzę. Pytam siostry czy wie, o czym jej córka pisze na Facebooku z kolegami i koleżankami. - Nie, nie lubię Facebooka. To głupoty. Wklejają jakieś fotki kotków i piesków, takie dziecinne zabawy - mówi mama Pokemona.

Witaj w moim świecie!

"Blondzia", uczennica 3 klasy gimnazjum, napisała na forum serwisu kotek.pl, skupiającym nastolatków, że jest ofiarą znęcania się w klasie. Rówieśnicy wyśmiewają jej szczupłą sylwetkę, cieszą się, kiedy nauczyciel zwraca jej uwagę, ogólnie rzecz ujmując: zamieniają jej życie w piekło. "Jestem w 3 klasie gimnazjum i czekam, kiedy to się skończy" - pisze dziewczynka. Przytacza zdarzenie z Facebooka - ktoś z jej znajomych zamieścił zdjęcie, na którym było napisane "zawsze jest taka osoba, która w trudnej sytuacji rozśmieszy do łez". Blondzia odpisała, że ją w klasie wszyscy wkurzają do łez, a nie śmieszą. " I wtedy wybuchła kłótnia, zaczęli mnie wyzywać od patyków, wieszaków, że to ja wszystkich wkurzam (oryginalne słowo było mniej cenzuralne - przyp. red.), itp. Pojawiło się aż 100 komentarzy. (...)"

Kiedy chodziłam do podstawówki, do klasy, która teraz byłaby klasą gimnazjalną, panowała moda na zeszyt zwany "Złotymi myślami". Każdy miał taki kajecik. Zabawa polegała na tym, że na każdej stronie zapisywało się inne pytanie, np. "Jakie słodycze lubisz najbardziej?", "Jaka jest Twoja ulubiona książka?" lub "Co lubisz zrobić w wolnym czasie?". I dawało się te "Złote myśli" kolegom i koleżankom, którzy wpisywali pod każdym pytaniem swoje odpowiedzi. W prawie każdym zeszycie jedna strona poświęcona była nielubianej koleżance lub koledze: "Co sądzisz o Ani Kowalskiej?". Wyrafinowane okrucieństwo tego pytania polegało na tym, że Ania Kowalska dostawała taki zeszyt jako ostatnia, gdy pozostałe 25 osób z jej klasy zdążyło napisać swoje odpowiedzi. Oczywiście negatywne: siła grupy i presja rówieśników czynią cuda. Ja też miałam taki zeszyt. Angeliko, przepraszam.

Dorośli nie są lepsi

Dorośli może nie napiszą komuś na Facebooku otwarcie: "Ale masz brzydkie dziecko" albo "Straszną wiochę zrobiłeś sobie w domu", ale nie ulega wątpliwości, że zdjęcia wrzucane przez znajomych stanowią pożywkę dla rozważań w bardziej prywatnym gronie - często najeżonych złośliwościami. Ciekawy przypadek opisała na forum gazeta.pl użytkowniczka o nicku "borovechka". Jest studentką kierunku zdominowanego przez kobiety. Na jej roku jest dziewczyna, która - według słów forumowiczki - jest "fajna, ładna, normalna" i wyróżnia się "charyzmą i osobowością". Grupa dziewczyn uwzięła się na tę koleżankę, a borovechka prosi o radę, jak postąpić: "W czasie roku akademickiego non stop ją obgadywały, wyolbrzymiały każdy mankament jej wyglądu, każde jej potknięcie rozdmuchiwały i wyśmiewały. Teraz, gdy są wakacje szaleją na Facebooku, nie szydzą z niej otwarcie, ale każdy, kto jest w temacie (czyli wszyscy z roku i pewnie ich znajomi), wiedzą o kogo i o co chodzi. Kilka dni temu jedna z nich założyła osobną grupę, w której wypisują tak potworne rzeczy, że jak czytałam to, to cała się trzęsłam z emocji".

Z dwóch trzecich nastolatków, którzy byli świadkami znęcania się na Facebooku, 40 proc. stanęło w obronie ofiary. 20 proc. powiedziało o zajściu swoim rodzicom. Co zrobiło ponad 6 proc.? Dołączyło do prześladowców. Z tego samego badania wynika, że to właśnie Facebook jest najczęstszym miejscem cyber-znęcania się. Twitter zajął drugie miejsce (23,8 proc.), MySpace trzecie (17,7 proc.), a komunikatory internetowe, z wynikiem 15,2 proc., trzecie. Kasia, 22-latka mieszkająca w Krakowie, opowiada o swoim licealnym doświadczeniu z portalu Nasza Klasa: - Ludzie z mojej starej szkoły podstawowej powrzucali na nk stare zdjęcia klasowe. Od razu zaczęło się wyśmiewanie fryzur i ciuchów, wspominanie wpadek. Niby takie to "niewinne' i w dobrych intencjach, ale żołądek ścisnął mi się dość znacznie, gdy przeczytałam, że ubierałam się, jakbym wyszła z bazaru, a moje włosy przypominały watę cukrową...

Facebook jest dla dorosłych!

Mam problem z facebookowymi zaproszeniami od nastolatków z rodziny. Nie piszę swoich postów dla małolatów, nie zamieszczam treści dla nieletnich. Nie chcę, żeby moja bratanica czy siostrzenica czytały moje "dorosłe" przemyślenia. Facebook pozwala zakładać konta osobom, które ukończyły 13 lat, ale nawet kilkuletnie dzieci moich znajomych mają własne profile w tym serwisie. Z mojej rodziny na Facebooku swoje konta ma dwóch 10-latków, dwóch 12-latków, 17-latka i 19-latek. Czy rodzice śledzą poczynania swoich dzieci, trzymają rękę na pulsie? Nie, bo to taka niewinna, infantylna rozrywka. Może warto jednak uwrażliwić swoje nastoletnie dzieci, opowiedzieć im o znęcaniu się, wytłumaczyć dlaczego jest złe. Dać sygnał, że pomożemy, gdy samo padnie ofiarą prześladowań.

Nastolatki wrzucają do sieci swoje zdjęcia i proszą o ich ocenę. Jakich komentarzy mogą się spodziewać? Nawet najśliczniejsza dziewczynka dowie się, że jest za gruba lub zbyt chuda, ma za wąskie usta, zeza lub wygląda jak Pokemon. Dziewczyny w wieku gimnazjalnym wrzucają na youtube filmiki z pytaniem: "Czy jestem ładna?". Większość komentujących miesza je z błotem, a wrażliwa psychika nastolatek zostaje zraniona, może na całe życie. Naiwność jest wpisana w ten wiek, niestety okrucieństwo również. Czy zeszyt "Złotych myśli" aż tak bardzo różnił się od tego, co robią dzisiejsze nastolatki? Nie sądzę.

Więcej o:
Copyright © Agora SA