Marissa Mayer, nowa szefowa Yahoo, jest w 6. miesiącu ciąży: "Macierzyński? Nie jestem zainteresowana."

Nad Mayer najwyraźniej nie ma szklanych sufitów - nowa szefowa Yahoo pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych. W szóstym miesiącu ciąży dostaje wysokie stanowisko i zapowiada, że wróci do pracy od razu po porodzie. Czy innym kobietom to pomoże?

Tego samego dnia, kiedy świat dowiedział się, że nową szefową Yahoo została 37-letnia Marissa Mayer, główna zainteresowana ogłosiła na Twitterze, że w październiku urodzi swoje pierwsze dziecko. Mayer odniosła wielki sukces - na liście "Fortune 500" jest tylko 20 firm, którym przewodzą kobiety, a tylko 3 z nich (w tym nowa szefowa Yahoo) mają mniej niż 50 lat: Deanna M. Mulligan z Guardian Life Insurance ma 48 lat, a Heather Bresch, szefowa firmy farmaceutycznej Mylan, jest 43-latką. To musi robić wrażenie, nie większe jednak niż wyznanie Marissy Mayer, poczynione w wywiadzie dla "Fortune". Owszem, spodziewa się dziecka, ale jej urlop macierzyński nie będzie trwał dłużej niż kilka tygodni, a poza tym zamierza pracować w jego trakcie.

Nie ucichły jeszcze głosy po artykule Anne-Marie Slaughter, byłej doradczyni Hillary Clinton, która stwierdziła, że pogodzenie pracy na wysokim stanowisku z wychowywaniem dzieci jest niemożliwe , a tu pojawia się nowy głos w dyskusji o łączeniu kariery z macierzyństwem. Mimo iż wielu komentatorów odmawia odnoszenia się do informacji o ciąży Marissy Mayer, uważając, że to bez znaczenia w świetle dokonań nowej szefowej Yahoo, to jednak zatrudnienie na tym stanowisku kobiety w 6 miesiącu ciąży bez wątpienia robi wrażenie.

Jeśli chodzi o podejście do urlopu macierzyńskiego, prawda jest taka, że Marissa Mayer nie będzie pierwszą matką, która wróci do pracy od razu po porodzie. Temat jest jednak nośny, rozpętała się więc kolejna burza: czy to dobry przykład dla pracujących kobiet? Czy pani Mayer jest naiwna? A może praca na tak wysokim stanowisku nie może być porównywana np. z pracą nauczycielki czy kelnerki, bo one nie mogą w czasie urlopu macierzyńskiego wysłać e-maila ze swojego iPhone'a i nazwać tego wykonywaniem obowiązków zawodowych?

Pracownik numer 20

Nowa szefowa Yahoo bardzo dobrze zna świat Internetu. Od samego początku związana z Google, pierwsza kobieta inżynier w tej firmie, "20. pracownik Google'a", jak piszą o niej amerykańskie media. Propozycję pracy w Yahoo dostała w czerwcu. Spotkała się wtedy z zarządem firmy i poinformowała o ciąży. Według jej relacji nikt nie wydawał się w żaden sposób zaniepokojony perspektywą zatrudnienia ciężarnej. "Wykazali się współczesnym myśleniem" - stwierdziła w wywiadzie. - Ciąża to nie choroba - komentuje decyzję o jej zatrudnieniu Dorota Zawadzka, pedagog i psycholog rozwojowy. - Można pracować do końca. Nie widzę nic niestosownego ani dziwnego w zatrudnieniu jej. Jest fachowcem jakich mało.

Syn Mayer ma urodzić się 7 października. "Jest mega aktywny. Dużo się rusza, nasz lekarz mówi, że odziedziczył to po rodzicach" - śmieje się Mayer w rozmowie z "Fortune". Sharon Vosmek, dyrektorka naczelna Astii, organizacji non-profit wspierającej kobiety w biznesie, tak komentuje w "The New York Times" wybór Mayer na stanowisko szefowej Yahoo: "W końcu doczekaliśmy się momentu, w którym kobieta może spodziewać się dziecka i dostać tak ważną pracę. Jej wiek sprawia, że ta wiadomość jest jeszcze bardziej ekscytująca - jest całkiem młoda i w tym punkcie życia, kiedy kobiety zwykle czują, że muszą albo zrezygnować na pewien czas z kariery albo zrobić krok wstecz".

Całkiem ekscytująca wydaje się też pensja nowej szefowej Yahoo - rocznie będzie zarabiać milion dolarów, dostanie 2 miliony premii, a w sumie - jak podaje "Fortune" - może w ciągu pięciu lat zarobić 71 milionów dolarów, dzięki pakietowi akcji i innym bonusom za przejście z Google do Yahoo.

Do pracy od razu po porodzie

Szum związany z wyborem Mayer na stanowisko CEO w Yahoo wynika nie tylko z faktu, że jest młodą kobietą, ale także z tego, że jest w zaawansowanej ciąży i że deklaruje, iż jej urlop macierzyński będzie trwał zaledwie kilka tygodni, poza tym nie zamierza rezygnować z pracy w jego trakcie. Dyskusja na temat godzenia macierzyństwa z karierą zawodową bije ostatnio rekordy popularności dzięki wypowiedziom Anny-Marie Slaughter ("Kobiety nie mogą mieć wszystkiego") i Cherie Blair ( "Pozostanie w domu z dzieckiem jest głupie" ).

Okazuje się jednak, że postawa Mayer nie jest niczym nowym ani szczególnie zaskakującym - niemniej jednak wzbudza sporo emocji. Z danych United States Breastfeeding Committee wynika, że 1/3 Amerykanek wraca do pracy w ciągu pierwszych trzech miesięcy po urodzeniu dziecka, a 50% tamtejszych matek dzieci poniżej pierwszego roku życia pracuje poza domem (Bureau of Labor Statistics, 2011). W Polsce, jak wynika z raportu "Mama wraca do pracy" Fundacji Świętego Mikołaja, trzy kobiety na cztery planują powrót do pracy po porodzie, jednak tylko 23% matek podejmuje pracę tuż po zakończeniu urlopu macierzyńskiego.

Takie rzeczy to tylko w polityce

Kiedy Rachida Dati, 43-letnia francuska minister sprawiedliwości (już zdymisjonowana), wróciła piątego dnia po porodzie do pracy, oberwało jej się najbardziej od... organizacji kobiecych. Dati zrezygnowała z urlopu macierzyńskiego i w niespełna tydzień od urodzenia córki wzięła udział w posiedzeniu rządu, a jej grafik był zapełniony po brzegi. Zapewniała, że czuje się dobrze, ale francuskie organizacje kobiece argumentowały, że tak wczesny powrót do życia zawodowego jest "skandaliczny", bo daje zły przykład nie tylko kobietom, ale i pracodawcom - zachęca ich do wywierania presji na kobiety, by te po ciąży jak najszybciej wracały do pracy. Feministka Florence Montreynaud porównała panią minister do robotnic, które w latach 20. ubiegłego wieku musiały rodzić w fabrykach.

Kolejną kobietą politykiem, która szybko wróciła do pracy po urodzeniu dziecka była kontrowersyjna amerykańska gubernator Alaski, Sarah Palin - najmłodszy gubernator w historii tego stanu i pierwsza kobieta na tym stanowisku. Dwa lata po objęciu urzędu Palin urodziła swoje trzecie dziecko, wcześniaka cierpiącego na zespół Downa. Trzeciego dnia po porodzie już pracowała, rezygnując z urlopu macierzyńskiego. Z kolei Licia Ronzulli, włoska eurodeputowana, podbiła serca Internautów dzięki zdjęciom z posiedzenia w Parlamencie Europejskim, na których dumnie unosi rękę podczas głosowania, mając u piersi zamotane w chuście niemowlę.

Naiwność czy realna ocena sytuacji?

W całym zamieszaniu związanym z zaoferowaniem ciężarnej Marissie Mayer stanowiska CEO w tak dużej firmie jak Yahoo, dyskusja przebiega dwutorowo - z jednej strony mamy zachwyt, a często niedowierzanie, że oto młoda kobieta dostaje świetną pracę, a jej zaawansowana ciąża nie jest przeszkodą, a z drugiej konsternację związaną z jej deklaracją, że nie zamierza korzystać z urlopu macierzyńskiego.

Szybki powrót do pracy w wydaniu celebrytek nie wydaje się nikogo dziwić, natomiast podjęcie "prawdziwej" pracy tuż po porodzie jest dla wielu komentatorów zaproszeniem do dyskusji. Wśród głosów oceniających postawę Mayer nie brakuje takich, które twierdzą, że nowa szefowa Yahoo jest po prostu naiwna, sądząc, że może zarządzać firmą i opiekować się noworodkiem. Wiele komentatorów zauważa jednak, że zarobki Marissy Mayer pozwolą jej na zatrudnienie ludzi do pomocy, a jej praca nie wymaga takiej fizycznej obecności jak w przypadku wielu innych zawodów. Do tych drugich zalicza się Dorota Zawadzka, która mówi serwisowi eDziecko: - Urodzi, może pracować zdalnie z domu. Jest zamożna więc stać ją na pomoc. Dziecku nic nie będzie, jeśli będzie pamiętała, co w życiu najważniejsze.

Wśród kobiet biznesu wysyłanie maili z instrukcjami dla pracowników ze szpitalnego łoża na porodówce nie jest niczym zaskakującym. "Prawda jest taka, że w niektórych zawodach można to (pracę i urlop macierzyński - przyp. red.) pogodzić" - twierdzi w "The New York Times" Jenny Van Leeuwen Harrington, dyrektor wykonawczy w dużej amerykańskiej firmie. Sama pracowała od początku po kilka godzin dziennie, a po sześciu tygodniach od porodu urzędowała już w swoim biurze przez 8 godzin każdego dnia i przyjeżdżała do domu, żeby nakarmić syna.

Macierzyński (niekoniecznie) potrzebny

Z badań naukowców wynika, że wczesny powrót mamy do pracy może być korzystny dla dzieci samotnych matek oraz dla tych maluchów, które wychowują się w rodzinach o niższych dochodach. Elizabeth Harvey z University of Connecticut (USA) podsumowując badania na temat wpływu wczesnego powrotu do pracy na rozwój dzieci zauważa, że jest on niewielki. O ile można zauważyć, że dzieci do lat siedmiu, których mamy szybko wróciły po porodzie do życia zawodowego, miały nieco gorsze wyniki w nauce, o tyle nie miało to przełożenia na kwestie związane z poczuciem własnej wartości u dzieci, nie powodowało też problemów z zachowaniem.

Opinia publiczna zapewne niebawem dowie się czy Marissie Mayer uda się pogodzić wychowywanie dziecka z odpowiedzialną funkcją zawodową, której właśnie się podjęła, nie ma chyba jednak powodów, żeby przypuszczać, że odniesie porażkę. Zatrudnienie ciężarnej na takim stanowisku budzi podziw i być może przetrze szlaki innym kobietom. Tymczasem 7 października Mayer ustawi sobie w skrzynce służbowej wiadomość zwrotną o treści "Odpiszę jutro, dzisiaj rodzę". Gratulacje i powodzenia.

Więcej o: