Czy dzieci przynoszą szczęście?

Czy mama i tata cieszą się z dziecka równie mocno? Czy kolejny potomek wywołuje taką samą radość, co pierwszy? Kto jest szczęśliwszy: rodzic czy osoba bezdzietna? Naukowcy postanowili wziąć pod lupę dorosłych i ich poczucie szczęścia związane z posiadaniem potomstwa...

Zapytani o poziom szczęścia, rodzice w przyjacielskiej pogawędce odpowiedzieliby może, że to zależy od dnia. Mogliby dodać też coś o niewielkich zmartwieniach przy małym dziecku i dużych przy starszym... Naukowcy postanowili jednak przyjrzeć się sprawie dokładniej, przy użyciu odpowiednich narzędzi badawczych. Z badania przeprowadzonego przez amerykańskich i kanadyjskich uczonych, wynika, że ludzie posiadający potomstwo są szczęśliwsi niż osoby bezdzietne. Twierdzą również, że opieka nad dzieckiem sprawia im więcej radości niż inne czynności, które wykonują w trakcie dnia.

Podobnej analizie poddali rodziców w Polsce naukowcy z SGH, w ramach projektu FAMWELL. Czy wszyscy dorośli są równie zadowoleni z rodzicielstwa i czy liczba dzieci ma wpływ na stopień odczuwanego szczęścia?

Tatusiowie radośniejsi?

Badanie zespołu prof. Sonji Lyubomirsky wykazało, że ojcowie odczuwają większe zadowolenie niż bezdzietni mężczyźni, ale w przypadku kobiet sprawa nie jest już tak oczywista - być może ze względu na to, że pozytywne doświadczenia związane z posiadaniem potomstwa połączone są u nich ze zwiększoną odpowiedzialnością i natłokiem obowiązków domowych.

- Myślę, że wyniki te mogą brać się z tego, że mamy, oprócz głębokiego przeżywania miłości, radości z posiadania i opieki nad dzieckiem, równie mocno przeżywają wszelkiego rodzaju porażki, których jako rodzice doświadczamy od początku pojawienia się dziecka na świecie - tłumaczy Agata Marszałek, psycholog. - Ponieważ, mimo zmian społecznych, to mama najczęściej i najintensywniej zaangażowana jest w opiekę nad dzieckiem - często przeżywa więcej chwil zmęczenia i frustracji.

- Z kolei poczucie szczęścia towarzyszące ojcom - kontynuuje psycholog, - może wynikać z tego, że tata przestał być traktowany jedynie jako osoba odpowiedzialna za byt finansowy nowo powstałej rodziny, ale zaczęto doceniać jego ważną rolę w procesie rozwoju emocjonalnego i społecznego dziecka i jego zdolności opiekuńcze - tak na początku życia dziecka, jak i w późniejszych etapach rozwoju. To wszystko z jednej strony może być nowością i wiąże się z niepewnością, ale z drugiej na pewno daje wiele satysfakcji, możliwości wykazywania się i poczucia wpływu na to, kim staje się dziecko.

Kto pierwszy, ten lepszy!

Poziomowi szczęścia u rodziców przyjrzeli się bacznie również polscy naukowcy z SGH w Warszawie. Dr Anna Baranowska i dr Anna Matysiak przeprowadziły badania wśród rodziców w Polsce i doszły do wniosków odmiennych niż te prezentowane przez prof. Lyubomirsky:

- Wyniki analiz wskazują na to, że pierwsze dziecko podnosi poczucie szczęścia zarówno matki jak i ojca dziecka - mówi dr Baranowska.- Rodzice z dwójką dzieci - lub z jeszcze liczniejszą rodziną - są szczęśliwsi niż osoby nie posiadające dzieci, jednak "korzyści" z posiadania kolejnego dziecka są stosunkowo niewielkie - narodziny każdego kolejnego dziecka nie zwiększają poczucia szczęścia w stopniu porównywalnym z przyjściem na świat pierwszego potomka. Można też zauważyć, że wzrost poziomu poczucia szczęścia wywołany urodzeniem się dziecka jest bardzo wyraźny, gdy dziecko jest bardzo małe, natomiast efekt ten maleje gdy dziecko jest starsze.

- Oczekiwanie na pierwsze dziecko i jego narodziny mogą powodować większą szczęśliwość, ekscytację, bo są czymś nowym, nieznanym - tłumaczy Agata Marszałek.- Pierwsze dziecko często sprawia, że rodzice dostrzegają w sobie wiele cech i umiejętności, których bez niego pewnie by nie odkryli. Z narodzinami pierwszego dziecka dorośli często wiążą bardzo jednoznacznie pozytywne oczekiwania. Może to, że po jego narodzinach stykają się z realną sytuacją, czyli z tym, że oprócz przeżywania cudownych chwil z dzieckiem, muszą być obecni przy nim także wtedy, kiedy tak miło nie jest - kiedy trzeba stawiać granice, reagować na trudności, być cierpliwym - wpływa na to, ze kolejne dziecko, mimo że oczekiwane i kochane, widziane jest bardziej realistycznie, a nie idealistycznie.

Samotne macierzyństwo niekoniecznie trudniejsze

Z analizy amerykańskich i kanadyjskich naukowców wynika, że szczęśliwsi są rodzice, przebywający w związkach małżeńskich, co można tłumaczyć większym wsparciem społecznym i finansowym małżeństw. Rodzicielstwo nie wzbudza za to zachwytu samotnych matek i ojców. Z kolei z projektu FAMWELL wynika, że samotne rodzicielstwo nie obniża poczucia szczęścia: - Niezamężne matki są ogólnie mniej szczęśliwe niż mężatki z dziećmi, lecz wynika to z braku partnera, a nie z obowiązków związanych z macierzyństwem - wyjaśnia dr Baranowska.

- Rozbieżność w wynikach polskiego i amerykańskiego zespołu może wynikać z wykorzystania odmiennych metod analiz - tłumaczy. - Innymi słowy, amerykański zespół nie starał się ocenić czy niższy poziom szczęścia samotnych matek jest faktycznie konsekwencją urodzenia dziecka poza małżeństwem, czy też wiąże się z wpływem innych czynników, które np. z jednej strony zwiększają prawdopodobieństwo zajścia w nieplanowaną ciążę, a z drugiej strony obniżają poczucie szczęścia. Samotne matki to najczęściej kobiety stosunkowo gorzej wykształcone i uboższe niż kobiety, które rodzą dziecko po zawarciu związku z małżeńskiego.

- Niezamężne kobiety wychowujące dzieci mogą także różnić się pod względem wielu innych cech (np. umiejętności społecznych) od kobiet, które dziecko rodzą mając już męża - wyjaśnia Baranowska. - Aby ocenić związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy urodzeniem dziecka a poczuciem szczęścia, należy te cechy uwzględnić w analizach. W przeciwnym razie można pochopnie przypisać niższe poczucie szczęścia, związane np. z ubóstwem, wpływowi urodzenia pozamałżeńskiego dziecka.

Im większa presja, tym większe niezadowolenie

Bardzo młodzi ludzie odczuwają mniejszą radość z posiadania dzieci niż osoby starsze - twierdzi profesor Sonja Lubomirsky, tłumacząc to większą dojrzałością starszych rodziców. Agata Marszałek zgadza się z twierdzeniem, że młode matki mogą czuć się mniej szczęśliwe niż ich starsze koleżanki: - Wiele młodych mam odczuwać może na sobie dużą presję związaną z oczekiwaniem społecznym (realnym lub wyobrażonym), że kobieta ma być idealną, perfekcyjną mamą - przekonuje psycholog.

- Im większa presja, bądź wewnętrzne założenie, że "będę idealna", tym większe niezadowolenie, smutek, rozczarowanie z siebie i macierzyństwa w chwilach, kiedy do ideału okazuje się być daleko - wyjaśnia. - Nadal to częściej młoda mama, niż młody tata, po narodzinach dziecka zmienia w znaczny sposób funkcjonowanie, życie zawodowe, relacje, ale zmiany zachodzą też w ciele, wyglądzie - myślę, ze dla wielu kobiet są to na tyle ważne aspekty życia, że ich zmiana powoduje, że macierzyństwo może jawić im się mniej słodko i przyjemnie.

Szczęśliwsi czy nie?

W jednym naukowcy polscy i amerykańscy wydają się zgadzać - i to bez względu na sposób przeprowadzenia badań: rodzice są szczęśliwsi niż osoby nie posiadające dzieci. Z kolei psycholog Agata Marszałek jest ostrożna odpowiadając na pytanie czy posiadanie dzieci uszczęśliwia: - Po pierwsze trudno oczekiwać, żeby każdy dorosły miał być szczęśliwy z powodu posiadania dziecka. Są ludzie, którzy nie wyobrażają sobie życia bez dzieci - bo ilość radości, pozytywnych emocji, które z nimi przeżywają jest na tyle duża, że mimo problemów, trudnego wieku dojrzewania , buntów i fochów, wewnętrzne poczucie szczęścia z przebywania z dziećmi jest nie do zastąpienia.

- Są też dorośli, którzy świadomie i z pełną determinacją decydują się przeżyć życie bez dzieci - zauważa psycholog, - czy są mniej szczęśliwi? Chyba nie, przynajmniej dopóki realizują swoje życiowe plany, marzenia i założenia. Pewnie o tym, czy byliby szczęśliwsi posiadając dzieci nie dowiedzą się nigdy. Są też dorośli, którzy chcą mieć dzieci, a nie mogą lub ci, którzy nie chcieli, a je mają. Czy ci są nieszczęśliwi? Pierwsza grupa przeważnie nie określa siebie jako ludzi szczęśliwych, a ogólny poziom zadowolenia zależy od sposobu, w jaki udaje im się z problemem bezpłodności poradzić. Druga grupa często po początkowym przeżywaniu lęku, złości czy zaskoczenia (w zależności od okoliczności), odnajduje się w roli rodzica i czerpie z tego radość, przeformułowuje swoje wcześniejsze założenia co do rodzicielstwa. Część z nich nie jest jednak w stanie odnaleźć się w tej roli i pozostaje do końca rodzicem z musu - co szczęścia ani im, ani dzieciom, nie przysparza.

konsultacja: dr Anna Baranowska-Rataj, Instytut Statystyki i Demografii, SGH oraz Agata Marszałek, psycholog

Więcej o:
Copyright © Agora SA