Zabawa jak wizyta u lekarza?

Dzieci nie znają już tradycyjnych zabaw takich jak włażenie na drzewa czy plecenie wianków. Na wspólną zabawę umawiają się jak na zebranie w pracy czy na wizytę do pediatry.

Lato to doskonała pora by wykorzystać długie ciepłe dni, biegać boso po trawie, wspinać się na drzewa, chlapać w wodzie, jeździć na rowerze, bawić w podchody czy pleść wianki na łące. Ale w przeciwieństwie do ich rodziców, współczesnym placem zabaw dzieci jest ekran komputera czy gra na playstation. - Kiedyś latem w domu zostawały tylko jednostki izolujące się albo chore - wspomina Adam, 32-letni muzyk z okolic Krakowa. - Zabawa w chowanego, podchody, pikuty, państwa i miasta czy w zbijaka to były rozrywki naszego dzieciństwa. Latem wracało się do domu dopiero o zmroku - wspomina.

Nie potrafią wspinać się ani jeździć na rowerze

Zupełnie inaczej jest z naszymi latoroślami. Badanie przeprowadzone w Anglii przez firmę Savlon and Play England, które opublikował dziennik Daily Mail podaje, że jedna trzecia małych Anglików nigdy nie wspinała się na drzewa a połowa nie plotła wianków z polnych kwiatów. Jedna czwarta dzieci pomiędzy 6. a 15. rokiem życia nigdy nie turlała się ze wzgórza, połowa nie plotła wianka ze stokrotek a jedno dziecko na dziesięć nie umie nawet jeździć na rowerze. Zanik znajomości zabaw na świeżym powietrzu to efekt stylu życia rodziców. Wielu z nich pracuje do późna i prowadzi siedzący tryb życia. Siedmioro na dziesięcioro z nich przyznało, że rzadko bawi się z dziećmi, bo są zbyt zajęci a park czy inny odpowiedni teren jest zbyt daleko. Rodzice są coraz starsi, nic więc dziwnego, że jeden na siedmioro rodziców nie czuje się wystarczająco wysportowany by bawić się z potomstwem na świeżym powietrzu.

Nie chodzisz po drzewach, będziesz mieć kłopoty

Harce na dworze kuleją, za to 60 procent dzieci regularnie ogląda telewizję albo gra na komputerze. Zdaniem specjalistów może to odbić się na ich dorosłym życiu. Przekonują, że ubłocenie się, włażenie na drzewa, zbieranie kwiatków na łące to proste przyjemności nieznane wielu współczesnym dzieciom. Brak takich doświadczeń utrudni im funkcjonowanie w dorosłym życiu, na przykład zmaganie się z przeciwnościami. Z badań wynika, że 72 procent obecnych dorosłych bawiło się właśnie w ten sposób gdy byli mali. - Byliśmy dziećmi szczęśliwymi - uważa 35-letnia Ewa, mama 9-letniego Mikołaja z podwarszawskich Marek. - Biegaliśmy po podwórkach i okolicznych lasach, bawiliśmy się nad gliniankami i nikomu nigdy nic się nie stało. Młodsi pilnowali się starszych. Byliśmy jedną bandą, która się znała, bawiła razem i odpowiadała za siebie. Przechodziliśmy przez siatkę do sąsiada, od małego właziliśmy na okoliczne czereśnie i grusze po świeże owoce - wspomina Ewa. - Pamiętam jak latem wchodziłam umorusana do wanny po całodniowej zabawie na świeżym powietrzu. Woda szybko robiła się czarna - śmieje się. Według niej, dziś dzieciom z tych uciech pozostaje tylko dozorowana zabawa, basen w ogrodzie albo place zabaw w mieście czy własny pokój, gdzie głównym składnikiem wyposażenia jest komputer i inne elektroniczne gadżety.

Wpisz do kalendarza grę w piłkę

Jednak na szczęście nie wszystkie dzieciaki dobrze się bawią w domu. Według angielskich badań prawie 60 procent z nich wolałoby spędzać więcej czasu na zabawie na zewnątrz. Podobnie uważa Mikołaj, który narzeka, że nie może jeździć sam na rowerze po okolicy czy biegać z kolegami po okolicznym lasku. - Wpadają do mnie koledzy albo ja ich odwiedzam, ale musimy się wcześniej umówić - opowiada chłopiec. - To prawda, zawsze wizyty chłopców są ustalone z góry, potwierdzone przez rodziców i ograniczone w czasie. Trochę jak wizyta u lekarza - przyznaje mama Mikołaja. Z kolei 7-letni Dorian z Piaseczna najbardziej lubi sporty na kółkach - rower, hulajnogę na pompowanych kołach i rolki. - Ostatnio jęczy, że chce deskę, poza tym gdyby mógł to wszedłby na każde drzewo.Uwielbia włazić na różne konstrukcje na placach zabaw i bawić się w berka. A ja mu na to pozwalam w zasadzie od zawsze, nie zamierzam trzymać go pod kloszem - tłumaczy 33-letnia Kasia z Warszawy, jego mama.

Więcej o: