Miłość i wymagania

Mój syn Igor jutro kończy dwa lata. Zasypia tylko, gdy jest wożony w wózku, bardzo rzadko w czasie jazdy samochodem, a przede wszystkim - noszony na rękach. Staje się to już problemem, bo boli mnie od tego kręgosłup i lekarz kategorycznie mi zabronił noszenia synka. Nie chcę już usypiać Igora na rękach; chciałabym też stopniowo odklejać go od siebie. Synek uczy się samodzielnego jedzenia, czeka go nauka nocnikowania, a w lecie planujemy kolejnego maluszka i potem chcemy przenieść Igorka do jego pokoiku.

Można by odnieść wrażenie, że Pani list opisuje bardzo prostą sytuację. Tymczasem ja widzę tę sytuację jako wcale nie tak prostą i jednoznaczną. Myślę bowiem, że zasadnicze znaczenie ma pewna trudność w odróżnieniu tego, co stanowi potrzebę dziecka, od tego, co jest potrzebą Pani. Możemy mieć tego rodzaju trudności z powodu własnej historii życia.

Ja uważam, że małe dzieci naprawdę nie potrzebują tego, by przez dwa lata usypiać je na rękach. Można przypuszczać, że to Pani z jakichś powodów tego potrzebowała. Teraz jest z tym problem. Dlatego zachęcałabym panią do osobistego kontaktu z psychologiem, a także do własnych refleksji, rozmów z mężem, aby łatwiej Pani było rozpoznawać i odróżniać potrzeby dziecka od własnych.

Wiele razy pisałam o tym, że dziecko łatwo jest przyzwyczaić, a trudno odzwyczaić. Jeśli rzeczywiście chce Pani zmienić sposób usypiania synka, trzeba będzie wymyślić nowe rytuały, nowe zwyczaje i zacząć je konsekwentnie stosować. Na szczęście nie ma to nic wspólnego z przekazywaniem dziecku, że ma już liczyć tylko na siebie. Życzę, aby zmiany, które chce Pani wprowadzić, powiodły się i żeby miała Pani zaufanie do siebie, że nie krzywdzi Pani w ten sposób synka.

Copyright © Agora SA