Nocy gość w łóżku

Jestem mamą sześcioletniego Arturka i ośmiomiesięcznej Dorotki. Wcześniej synek spał w naszej sypialni w dostawionym łóżku. Zawsze kładłam się obok niego, czytałam mu bajki i razem zasypialiśmy. Często w nocy przechodził do nas i spał już z nami do rana. Kiedy jednak zaplanowaliśmy drugie dziecko, zaistniała konieczność "wyprowadzenia" Artura z naszej sypialni, aby zrobić w niej miejsce dla jego siostry. Zanim jeszcze zaszłam w ciążę, mąż przygotował dla niego pokoik. Wspólnie z synkiem urządziliśmy go tak, by było w nim bardzo kolorowo i przytulnie. Początkowo Artur chętnie przebywał w swoim pokoju, a na dobranoc wystarczyła tylko bajeczka. Ale po pół roku znowu zaczął domagać się, aby któreś z nas go usypiało, a w nocy przychodził do nas. My odnosiliśmy go do jego łóżeczka i tak kilka razy w ciągu nocy. Po przyjściu na świat Dorotki sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała. W nocy mała płakała, Artur wędrował pomiędzy swoim pokojem a naszą sypialnią i tak naprawdę nikt nie spał. Z czasem Dorotka stała się nieco spokojniejsza, natomiast Artur nadal nie chce sam zasypiać i często przychodzi do naszego łóżka. Nie wiemy, jak mamy postępować, żeby Artur nauczył się samodzielnego zasypiania.

Myślę, że są dwa wyjścia skrajne i wiele pośrednich, do Państwa zaś należy wybór. Pierwsze wyjście to pozwolić, by synek przychodził w nocy do Waszego łóżka, nie odprowadzać go, siedzieć przy nim, aż zaśnie. Warto przy tym pamiętać, że na pewno z tego wyrośnie. Nie jest bowiem na szczęście możliwe, by tego rodzaju zachowanie się utrwaliło.

Drugie wyjście to - przeciwnie - zdecydowanie zaprotestować, ustalić jasne granice, np. siedzimy 10-15 minut, opowiadamy bajkę, potem wychodzimy. Takie rozwiązanie wymaga od Państwa konsekwencji: wtedy naprawdę trzeba tego przestrzegać.

Zanim podejmiecie decyzję, zastanówcie się wspólnie, jaki jest Artur: czy raczej odważny, otwarty, dynamiczny, czy nieśmiały, bojaźliwy, zamknięty, i który sposób będzie w związku z tym odpowiedniejszy. Można też porozmawiać o tym wszystkim z chłopczykiem, mówiąc o swoim kłopocie, pytając go, jakie on widzi rozwiązanie, i w ten sposób razem szukać wyjścia z sytuacji.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.