Patrycja od czwartego roku życia wychowuje się właściwie poza domem - w przedszkolu i u babci. A więc myślę, że po prostu tęskni za rodzicami, z którymi ma bardzo mało kontaktu. Dla dziecka rodzice są najważniejsi i kontakt z nimi jest dla jego zdrowia emocjonalnego niezbędny. Bez tego zaczyna się czuć niepotrzebne, zagubione, gorsze, niepewne siebie. Szczególnie w sytuacji nowej i trudnej - taką na pewno będzie pójście do szkoły. Rozumiem, że Państwo zdecydowali się na taką organizację dnia w obliczu jakiejś życiowej konieczności, że uczyniliście świadomy wybór - będziemy pracować właśnie tyle i w takim układzie, a wychowanie dziecka powierzymy innym.
W moim rozumieniu, zachowanie Parycji nie jest "histerią", a raczej rozpaczliwym wołaniem o kontakt z mamą. I nie powinno się zostawiać bez odpowiedzi. Nie sądzę, żeby zwolniła się Pani z pracy, ale może weekendy mogłyby być inaczej organizowane. Dni wolne od pracy nie powinny być odrabianiem zaległości domowych, np. w sprzątaniu, lecz miłym spędzaniem czasu we troje. W dni powszednie, chocby wieczorem, trzeba znaleźć chwilę tylko dla Patrycji.
To wszystko jest na tyle ważne, że warto wspólni z mężem zastanowić się nad całą sytuacją i znaleźć jak najlepsze rozwiązanie dla Waszej rodziny. Żeby było w niej więcej miejsca na wzajemne kontakty, na to, co robi się wspólnie, bo to właśnie zbliża i łączy ludzi.