Sprawdź, który model wychowania jest ci bliższy.
Wszystkie dzieci sprawdzają granice naszej cierpliwości. Nie ze złej woli, tylko dlatego, że chcą się przekonać, czy mocno trzymamy ster. To ich prawo. A naszym prawem jest pokazywać, co wolno a czego nie wolno. Tylko jak to zrobić? Wyobraźmy sobie dwie fikcyjne matki - Agnieszkę i Żanetę. Spójrz, jak reagują na tę samą sytuację. A co ty byś zrobiła na ich miejscu?
Agnieszka będzie kołysać dziecko, choćby sama padała ze zmęczenia. Nie będzie mogła znieść jego płaczu ani przez chwilę.
Żaneta jest przekonana, że dziecko trzeba od małego wychowywać, żeby go nie rozpieścić. Stara się małego nie brać na ręce tak długo jak się da. Bliskie jej jest twierdzenie, że jak się wypłacze, to będzie lepiej spało.
Małe dziecko płaczem komunikuje, że jest mu źle. Kiedy tylko jakaś jego potrzeba jest niezaspokojona, pragnie natychmiastowego kontaktu z matką i wzywa ją tak, jak potrafi - płaczem. Może nie trzeba od razu brać malucha na ręce. Może wystarczy przenieść go w leżaczku do kuchni, gdzie robisz obiad, albo do łazienki, gdzie bierzesz kąpiel. Jeśli nic nie pomaga, warto wziąć malucha na ręce. Agnieszkę dobrze byłoby namówić, by wtedy, gdy jest zmęczona, dawała dziecko komuś, kto ma siłę je kołysać.
Agnieszka namawia, przekonuje, tłumaczy. Dziecko coraz bardziej się złości. Agnieszka jest rozżalona, wyczerpana, nie ma ochoty w ogóle wychodzić z małym na dwór, skoro zawsze kończy się to taką awanturą.
Z Żanetą nie ma dyskusji. Gdy czas na obiad, nie słucha protestów. Nakrzyczy, nastraszy, może da klapsa. Będzie zła, że ma takie uparte dziecko.
Dwulatkowi nie warto zbyt wielu rzeczy tłumaczyć. Jest za mały, żeby zrozumieć racjonalne argumenty. Jeśli np. dziecko chce zostać, a mama chce iść - warto pamiętać, że rodzice mają prawo do podejmowania decyzji. Najpierw trzeba uprzedzić dwulatka, że za chwilę czas do domu (np. "Możesz jeszcze raz się pohuśtać, a potem idziemy"), a następnie być konsekwentnym - po prostu wziąć go na ręce i zabrać do domu (choćby się wyrywał). Jeśli będziemy wytrwali, po kilku dniach przestanie protestować. Jemu też będzie lepiej - poczuje się bezpieczniej, wiedząc, że mama panuje nad sytuacją.
Agnieszka podda się tej presji. Nie będzie umiała odmówić z obawy przed atakiem złości albo z powodu wyrzutów sumienia - bo mały tak długo był sam.
Żaneta przegoni malucha. Uzna, że ważniejsze są sprawy domowe, czyli gotowanie obiadu i sprzątanie. Skończy się awanturą i obrażeniem się.
Warto pokazywać dziecku, że nie jesteś z żelaza, że możesz być zmęczona i że chciałabyś odpocząć. Ale zarazem trzeba rozumieć trzylatka, który tak się wyczekał. Może dziecko polubi rytuał, że po twoim powrocie z pracy możecie się przez pół godziny poprzytulać spokojnie na tapczanie i poopowiadać sobie różne historie, a dopiero potem będziesz miała siły na zabawę?
Agnieszka wzruszy ramionami - przecież jej córeczka jest jeszcze malutka, nie można od niej za dużo wymagać. A poza tym to takie urocze!
Żaneta będzie umierać ze wstydu, że ma takie niewychowane dziecko. Każe małej natychmiast iść się umyć do łazienki. Nakrzyczy, może da klapsa.
Od trzylatki istotnie nie można wymagać znajomości savoir vivre'u, ale można ją uczyć, że innym jakieś jej zachowania mogą nie odpowiadać. Agnieszka jest skoncentrowana wyłącznie na swojej córeczce, innych stołowników nie dostrzega. W ten sposób może wychować egocentryka. Żaneta reaguje za ostro. Trzylatka przy stole może się śmiertelnie nudzić. Warto ją uczyć prostych zasad ("nie bawimy się jedzeniem"), ale nie można jej zbyt długo trzymać na miejscu - niech zje i odejdzie, żeby się bawić w drugim pokoju.
Agnieszka próbuje przekupić małą, a gdy to nie skutkuje, gotowa jest raczej zrezygnować z rozmowy z przyjaciółką, niż zdecydowanie wymóc na małej chwilę spokoju.
Żaneta zlekceważy potrzeby córki i wymusi posłuszeństwo - klapsem, zatrzaśnięciem drzwi. A może w ogóle nie będzie musiała nic wymuszać, bo jej córeczka będzie "taka grzeczna i spokojna"?
Czterolatki nie da się wysłać do drugiego pokoju na więcej niż pół godziny. Można natomiast zaproponować jej spokojne zajęcie w pokoju, gdzie siedzicie - może układanie puzzli, może rysowanie? Masz prawo wymagać czasu dla siebie, łagodnie (i po wielokroć) powtarzając, że teraz rozmawiasz z ciocią, a z nią pobawisz się po obiedzie. Skuteczną techniką stawiania na swoim jest metoda "zdartej płyty" - spokojne, wielokrotne powtarzanie naszej prośby.
Agnieszka będzie uważała, że sprzątanie należy do niej, cieszy się, że dziecko tak dobrze się rozwija.
Żaneta skupi się na bałaganie, na łamaniu reguł, nie będzie umiała dostrzec, ile ta zabawa znaczy dla dziecka.
Dziecko potrzebuje swobody, żeby mogło poznawać świat. Słabością Agnieszki jest to, że nie pozwala dziecku odczuć konsekwencji własnych zachowań. Jeśli wybrudziło wannę, niech ją pomoże umyć. Jeśli zniszczyło tacie krawat, trzeba mu pokazać, że krawat nieodwołalnie zamienił się w brudną szmatkę i że tacie może być przykro.