Jak dotrzeć do dziecka

Jak to się dzieje, że czasami dziecko zgodnie z nami współpracuje, a innego dnia można mówić tysiąc razy i nic do niego nie dociera? Może i słucha, ale nas nie słyszy. Wiele zależy od tego, jak do niego mówimy.

Jedna prośba na raz

Dziecko to nie dorosły. Nie potrafi myśleć i reagować na polecenia tak szybko. Ma trochę inne poczucie czasu. Często też nie zdaje sobie sprawy, co znaczy, że coś trzeba zrobić szybko. Na dodatek, kiedy wykonuje jakieś zadanie albo polecenie, jego wyobraźnia nie przestaje pracować. Myje ręce, ale jednocześnie jest pod wodospadem na rwącej rzece... a woda leci i leci. Chowa zakupy do lodówki i zarazem uczestniczy w wyprawie na biegun... a otwarta lodówka się rozmraża. Taka jest natura dziecięcego myślenia. Dlatego nie warto go zasypywać serią komend: "Nakryj do stołu, umyj ręce i siadaj do kolacji". Polecenie niech będzie jedno. Proste, krótkie i możliwe do wykonania w niedługim czasie.

Nie w trakcie zabawy

Gdy dziecko coś robi, zazwyczaj bardzo się w tę czynność angażuje. Jeśli rysuje- to całym sobą, nawet językiem. Jeśli słucha bajki, to tak, jakby go w tym momencie nie było w pokoju. Dlatego, zanim je o coś poprosimy, sprawdźmy, czy nie jest w tym czasie czymś wyjątkowo zaabsorbowane. Jeśli nie będziemy przerywać czynności, która jest dla niego ważna, ono także łatwiej uszanuje to, co dla was jest istotne.

Wyjaśnij, po co

Starsze dzieci, zanim wykonają polecenie, lubią wiedzieć, dlaczego się tego od nich wymaga. Warto więc podać racjonalny powód, a nie mówić: "masz to zrobić i już". Na takie postawienie sprawy każdy, nie tylko małe dziecko, zareaguje buntem. Bardziej trafi dziecku do przekonania argument, że zęby warto myć, żeby się nie psuły, niż dlatego, że tak ma być, bo tak mówi mama.

Zadanie z sensem

Dobrze byt było, gdyby polecenia były naprawdę uzasadnione. Jeśli bowiem prosimy dziecko o coś, a potem robimy to za nie (bo nam nie starcza cierpliwości), uczymy je, że tak naprawdę to tylko takie gadanie. O pewne rzeczy trzeba dziecko prosić wielokrotnie, zanim zacznie je robić odruchowo. Ale może warto na początku trochę się pomęczyć, żeby później się nie denerwować, że talerz znowu brudny na stole, ogryzki nie w koszu, a flamastry bez skuwek leżą na podłodze?

Bez pośpiechu

Nikt nie lubi się spieszyć, a zwłaszcza ten, kto śpieszyć się... nie umie. Dzieci potrafią robić szybko tylko to, co im sprawia przyjemność i co je ciekawi. Nie rozumieją za to, dlaczego trzeba szybko jeść albo szybko się ubierać. Jedzą wolno, bo tak jest zdrowo. Ubierają się wolno, bo to nie jest łatwe. Dlatego ważne jest, żeby wydając polecenia, starać się uwzględnić to, że maluch nie potrafi się śpieszyć. Nie dlatego, że jest "niegrzeczny" czy opieszały, ale dlatego, że pośpiech jest sprzeczny z jego naturą.

Mało słów

Nikt nie lubi słuchać przydługich wywodów, kazań i utyskiwań. Dziecko tym bardziej. Kiedy ma do czynienia z ciągłym narzekaniem, zamyka się w swoim świecie i przestaje nas przy okazji słuchać.

Prosto w oczy

Często wypowiadamy różne rzeczy w pośpiechu, nie patrząc na siebie, nie dbając nawet o to, czy nasz komunikat został odebrany i co więcej - właściwie odczytany. Prosząc dziecko o coś, warto kucnąć, spojrzeć mu w oczy i powiedzieć swoją prośbę powoli. Dzięki temu upewnimy się, czy malec nas usłyszał i czy wie dokładnie, o co nam chodzi. Jest to szczególnie ważne wtedy, kiedy dziecko jest pobudzone lub agresywne.

Dyplomatycznie

Znacznie łatwiej jest wykonać jakieś polecenie, jeśli się wie, że to, o co nas proszą, to w jakimś sensie "nasza sprawa". Dlatego warto wciągać dziecko do współdecydowania, powierzać mu zadania. Jeśli czterolatek dostanie malutką roślinkę, która będzie tylko jego - łatwiej mu będzie ją podlewać, niż gdyby miał troszczyć się o wszystkie domowe kwiatki. Zamiast żądać od pięciolatka porządku w pokoju, lepiej go zapytać: "Jak myślisz, co możemy zrobić, by zabawki nie leżały na podłodze i się nie niszczyły?".

Daj dobry przykład

Bywa, że dziecko nigdy uważnie nie słucha, ciągle gdzieś pędzi - wygląda na to, że większość próśb lekceważy. A może ma w swoim bliskim otoczeniu kogoś dorosłego, kto zachowuje się podobnie? Dzieci są znakomitymi obserwatorami i błyskawicznie się uczą. Warto pokazywać dziecku na przykładzie codziennej rozmowy, co to znaczy słuchać kogoś uważnie i zagłębić się w problemy drugiej osoby.

Prawdziwe słuchanie wymaga wysiłku, ale jest sposobem wyrażania szacunku. Dziecko, które czuje się szanowane, buduje swoje poczucie wartości. W przyszłości stanie mocno na swoich nogach i będzie umiało słuchać innych.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.