Tyle wymagań, ile miłości

Jak nauczyć dziecko podstawowych reguł życia rodzinnego i co robić, kiedy te reguły łamie?

Małe dzieci nie wiedzą, że życiem społecznym, także rodzinnym, rządzą pewne reguły. Nie mają pojęcia, że nie należy siusiać do doniczki ani rozgniatać ciasta na dywanie. W naturze dziecka leży eksperymentowanie, sprawdzanie wytrzymałości różnych materiałów, a także cierpliwości własnych rodziców. Dzieci często są "niegrzeczne" nie dlatego, że nagle stają się złe, złośliwe i niedobre - one po prostu wkraczają w taki etap swojego rozwoju i poznają świat, Ale jednocześnie muszą się uczyć, że w świecie tym obowiązują pewne normy i zasady. Wpajanie dziecku owych norm i ich egzekwowanie to zadanie rodziców, część długiego procesu wychowywania.

Wspólne zasady

Wiele konfliktów i problemów wychowawczych z dziećmi wynika z tego, że w domu brak jasnych i jednoznacznych zasad. Zanim rodzice zaczną wymagać i egzekwować, powinni ustalić między sobą podstawowe reguły dotyczące dyscypliny w rodzinie.

Oto kilka wskazówek:

- Porozmawiajcie o tym, jakie zachowania uważacie za niedopuszczalne, jakie możecie tolerować, a jakie pochwalacie. W jednej rodzinie dzieci chodzą spać o dowolnej porze, w drugiej muszą być w łóżku o ósmej. Niektórzy rodzice dopuszczają jedzenie przed telewizorem, inni absolutnie tego nie tolerują, jedni nie uznają mówienia do nich podniesionym tonem, drugim to nie przeszkadza. Najważniejsze, żeby takich rozbieżności nie było między tatą i mamą, gdyż wtedy dzieci nie wiedzą, czego się od nich oczekuje i mają zamęt w głowie.

- Ustalcie, w jaki sposób chcecie nagradzać pożądane zachowania (gwiazdki na tablicy, pochwały, prezenty, wyjścia na miasto). Niech wasz system nagród będzie spójny. Nie jest dobrze, jeżeli mama w nagrodę kupuje zabawkę, a tata jest temu zdecydowanie przeciwny i głośno to wyraża.

- Porozmawiajcie ze sobą spokojnie (nie czekając na moment, kiedy dziecko wyprowadzi któreś z was z równowagi) o tym, jakie konsekwencje powinny ponosić dzieci w waszej rodzinie, jeżeli złamią reguły (odesłanie do pokoju, pozbawienie przyjemności, naprawienie strat itp.).

- Wspólnie zdecydujcie, jakiego rodzaju kar oboje nie będziecie stosować (np. bicia, szarpania, poniżania, gróźb w rodzaju "bo cię przestanę kochać").

Kiedy zacząć?

To pytanie często pojawia się w rozmowach z rodzicami. Czy można niemowlę ukarać za to, że "marudzi"? Czy raczej z wychowywaniem należy poczekać do momentu, kiedy dziecko jest w stanie zrozumieć, czego od niego oczekujemy?

Wydaje się, że karanie kilkumiesięcznego dziecka nie ma sensu. Trudno uczyć pożądanych zachowań kogoś, kto nawet nie rozumie, że jest odrębną istotą, nie jest w stanie powiązać ze sobą przyczyny i skutku. Niemowlę płacze nie po to, żeby mama przyszła, ale dlatego, że jest mu źle. Ignorowanie płaczu dziecka na zasadzie: "jak sobie popłacze, to się nauczy samodzielności" jest więc absurdem.

Zupełnie czym innym jest pokazywanie dziecku, że niektóre jego zachowania nie są akceptowane. Ośmiomiesięczny maluch odróżni zadowolenie mamy od stanowczego "nie", kiedy w zabawie pociągnie ją za włosy. To ważne, by nawet małym dzieciom mówić prawdę o świecie, w którym żyją. A ich świat to przede wszystkim mama - jej ciało i uczucia.

Najważniejszy nauczyciel

Mama jest pierwszym i najważniejszym nauczycielem. To, jakie wyznacza granice, na co pozwala, a na co nie, jest pierwszą i być może najważniejszą lekcją w życiu dziecka. Jeżeli roczny chłopiec ciągnie mamę za rękaw i przerywa jej rozmowę z sąsiadką, to spokojnie można mu powiedzieć: "Nie rób tak, to mnie boli, męczy, przeszkadza mi". Jeżeli nawet maluch nie zrozumie słów, uchwyci intencję.

Nie należy oczywiście oczekiwać, że dziecko od razu zapamięta, czego się od niego oczekuje i będzie umiało dostosować swoje zachowanie do wszystkich wymagań. Wychowanie jest procesem, wymaga czasu i konsekwencji. Im starsze będzie dziecko, tym więcej będzie umiało i rozumiało, łatwiej mu będzie kontrolować swoje emocje. Wtedy można więcej od niego wymagać.

Dostosowanie wymagań do możliwości dziecka, do jego zdolności pojmowania, jest jedną z ważniejszych umiejętności wychowawczych, których trzeba się powoli uczyć.

Dobre i złe kary

Jeżeli wychowywanie ma polegać na uczeniu odróżniania tego, co pożądane, od tego, co niepożądane - najprostszą metodą wydają się być tzw. kary naturalne, czyli ponoszenie konsekwencji własnego postępowania. Zniszczyłeś zabawkę - nie będziesz już jej miał. Pomazałeś ścianę - musisz ją teraz umyć, w przeciwnym razie zabiorę ci kredki, bo nie chcę mieć brudnych ścian. Zabrałeś siostrze czekoladkę - następnym razem dostaniesz o jedną mniej. Narozrabiałeś w sklepie - w tym tygodniu już nie wezmę cię na zakupy. Podarłeś książkę - musisz ją skleić. Skoro ktoś ciągle przeszkadza innym przy stole, powinien przez jakiś czas jeść sam. Jeżeli Kasia ciągle spycha dzieci z huśtawki, nie będzie mogła się bujać.

Przy określaniu takiej kary warto oczywiście brać pod uwagę także okoliczności łagodzące - może dziecko było w złej formie, przeżywało stres, zostało sprowokowane?

Dla dziecka kara naturalna jest bardziej sprawiedliwa i zrozumiała niż zakaz oglądania telewizji za bicie kolegi czy klaps za rozlanie wody. Kara naturalna nie jest zależna od humoru rodziców, od tego, czy np. tata miał dobry dzień w pracy. Nie godzi w poczucie godności dziecka, nie jest zemstą czy próbą odegrania się.

Dlaczego rodzice tak rzadko stosują ten rodzaj kar? Może dlatego, że wymagają one od dorosłych pewnego wysiłku. Trzeba odłożyć na bok emocje, powściągnąć złość i skoncentrować się na rzeczywistej szkodzie: rzeczowo i spokojnie wyjaśnić dziecku, jakie skutki wywołało jego zachowanie, i pokazać, jak mogłoby naprawić szkodę. Niektórym rodzicom trudno stosować kary naturalne, ponieważ narażają one dziecko na przykrości albo niewygody.

Cztery dobre powody, dla których nie warto bić dzieci

1.To sprawia, że obie strony konfliktu czują się podle.

Bicie niczego nie rozwiązuje. Dziecko jest wściekłe i obolałe. Czuje się upokorzone, czasem nawet nienawidzi rodziców, chce uciec z domu. Nabiera przekonania, że jest złe, mało warte, niegodne miłości. Człowiek w tym stanie nie ma ochoty niczego się uczyć, a zwłaszcza tego, jak być grzecznym. Dorosły w tej sytuacji czuje się niekompetentny, niepewny w swojej roli. Albo ma wyrzuty sumienia, albo poczucie władzy skutecznie izoluje go od najbardziej nawet kochanego dziecka.

2.To nie uczy niczego dobrego.

Badania psychologów i pedagogów niezbicie dowodzą, że dzieci bite wcale nie zachowują się lepiej. Wręcz przeciwnie, są agresywne, a potem, jako dorośli, są bardziej skłonne do stosowania przemocy.

3.Dajemy dziecku zły przykład.

Dzieci uczą się przede wszystkim poprzez obserwację. Bijąc dziecko uczymy je, że właśnie w ten sposób powinno rozwiązywać sytuacje konfliktowe.

4.To jest niebezpieczne.

Kiedy bijemy dziecko, możemy mu zrobić krzywdę. Istnieje bardzo cienka granica pomiędzy klapsem a uderzeniem, które może być groźne dla zdrowia lub życia dziecka. Dorośli biją dzieci na ogół pod wpływem silnych emocji, łatwo wtedy stracić kontrolę i uderzyć za mocno.

Pięciominutowy urlop

Jeżeli czujesz, że roznosi cię złość i świerzbi ręka, daj sobie i dziecku czas na ochłonięcie:

- zaprowadź je do innego pokoju;

- zrób to stanowczo, twoja decyzja odesłania dziecka do pokoju powinna być ostateczna;

- powiedz dziecku, na jak długo je zostawiasz (np. 5 minut);

- wytłumacz, dlaczego (żeby ochłonęło, bo nie jest w stanie być razem z innymi, ty też chcesz się uspokoić); pamiętaj, że to nie jest kara, ale czas na odzyskanie równowagi;

- wyjdź z pokoju;

- kiedy oboje ochłoniecie, możecie porozmawiać.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.