Zmiany w 500+: zajrzą ci pod kołdrę, sprawdzą przeszłość. Resort: Problem mogą mieć ci, którzy skłamali wcześniej

Nowe przepisy 500+ mają na celu tylko oszczędności? Zdaniem prawników to też furtka do inwigilacji obywateli i piętnowania "niepoprawnych" rodzin. A urzędnicy dodają: wiele wniosków złożono nieprawidłowo. Głównie tych na drugie dziecko.

Możliwe, że jesienią czeka nas prawdziwe oblężenie sądów rodzinnych, kolejki do urzędów odpowiedzialnych za realizację programu Rodzina 500+, duże utrudnienia dla obywateli, którzy mają więcej niż jedno dziecko. Wszystko w związku ze zmianami wprowadzonymi przez Prawo i Sprawiedliwość, które oficjalnie mają za zadanie ograniczyć wyłudzanie z systemu pieniędzy na pierwsze dzieci.

Tymczasem, jak udało mi się ustalić, zmiany uderzają przede wszystkim w tych rodziców, którzy pobierają pieniądze na kolejne dzieci, czyli radzą sobie finansowo, a ich sytuacja ekonomiczna i rodzinna w ogóle nie powinna interesować ustawodawcy. Teraz ci, którym PiS gwarantował pieniądze z programu niezależnie od dochodów, będą się tłumaczyć z rozwodów, alimentów, konkubinatów, itd. Polaku, czas wyspowiadać się urzędnikowi.

Moim zdaniem ustawodawca chce upiec kilka pieczeni na jednym ogniu - pokazać wszystkim, że promuje model pełnej rodziny, niestety piętnując samotnych rodziców, którzy najbardziej potrzebują tej pomocy, a także ograniczyć koszty programu 500+ (według powszechnych obaw, będzie stopniowo coraz więcej różnych ograniczeń)

- przekonuje radca prawny Cezary Młotek, specjalizujący się między innymi w prawie rodzinnym i podatkowym.

O co tak dokładnie chodzi?

Chociaż teoretycznie na drugie i kolejne dziecko przysługują pieniądze nawet rodzicom milionerom i nie trzeba już spełniać żadnych kryteriów, po sierpniowych zmianach pojawiły się niczym nieuzasadnione utrudnienia. Dlaczego?

Przeanalizujmy tylko sytuację obowiązkowych załączników do wniosków na drugie i kolejne dziecko. Na pierwsze dziecko urzędnicy także domagają się wielu dokumentów, ale przynajmniej mogą to uzasadnić kontrolą sytuacji ekonomicznej. Przy kolejnych dzieciach ten argument odpada.

Jeśli rodzice rozwiedli się i w wyroku rozwodowym są uwzględnione alimenty na dzieci, trzeba załączyć tylko wyrok rozwodowy i teoretycznie sprawa jest zamknięta, bo jednoznacznych wytycznych nie ma. Teoretycznie.

 - Wyrok sprzed 10 lat? Ja nie jestem upierdliwa, mnie to wystarczy. Ale różnie bywa... czasem opieka przechodzi na drugiego rodzica, są kolejne wyroki: teoretycznie można zażądać aktualnego zaświadczenia z sądu. Tak, tylko z sądu. Nie wolno nam uwzględniać oświadczeń rodziców - wyjaśnia warszawska urzędniczka, odpowiedzialna za realizację programu (i konspiracyjnie dodaje: „Proszę nie ujawniać moich danych, niech pani oficjalnie wystąpi z pytaniami do ministerstwa czy gdzieś, potrzebuję tej pracy”).

Oczywiście w wyrokach rozwodowych są różne informacje, które nie dotyczą programu, także o wysokości alimentów (a nie tylko fakcie ich przyznania), ewentualnym orzekaniu o winie, itp. Urząd od programu Rodzina 500+ będzie przechowywał kopię okazanego wyroku (i wszelkie inne załączniki) przez 10 lat.

Jeśli rodzice pozostają w związku małżeńskim, we wniosku wystarczy wpisać dane ich i dzieci – temat zamknięty. Nie ma też prawnego problemu w przypadku sierot: potrzebny jest wyłącznie akt zgonu rodzica.

Sprawa naprawdę komplikuje się wtedy, gdy rodzice nigdy nie byli małżeństwem, a to przecież zdarza się w XXI wieku i nie jest karalne. Im będzie dużo trudniej dostać należne pieniądze.

Jakiś ojciec być musi

Gdy nie było ślubu, ale jest wyrok alimentacyjny, także wystarczy pokazać go urzędnikom i świadczenie będzie wypłacane.

Czasem jednak sprawa jest bardziej skomplikowana. Np. wtedy, gdy:

  • ojciec płaci na dziecko, ale sprawa nigdy nie odbyła się w sądzie, bo. np. zależy mu na dyskrecji lub dogaduje się z mamą swojego dziecka
  • matka na drugie dziecko dostaje alimenty i ma na to odpowiednie dokumenty, ale na pierwsze nie, bo ojciec jest nieznany, a ona go nigdy nie szukała
  • dziecko pochodzi z gwałtu, którego matka nigdy nie zgłosiła

W każdej z tych sytuacji 500+ nie przysługuje, dopóki nie zostaną dopełnione szczególne formalności.

W pierwszej sytuacji sprawą musi zająć się sąd rodzinny. Te już teraz są przeciążone, sprawy ciągną się miesiącami, a na uzupełnienie dokumentacji jest określony czas. Wielu rodzinom należne pieniądze mogą przepaść bezpowrotnie.

Cezary Młotek podpowiada, jak nieco skrócić tę procedurę, ale zastrzega, że przy oblężeniu sądów to tylko nieznacznie może pomóc:

 - Ugoda między rodzicami na piśmie nie pomoże. Zgodnie z nowymi przepisami podstawą do alimentów musi być 'tytuł wykonawczy pochodzący lub zatwierdzony przez sąd'. Sposobem na przyspieszenie jest sytuacja, gdy alimenty zostały zatwierdzone przez notariusza w akcie notarialnym na wcześniejszy zgodny wniosek rodziców dziecka. Można wystąpić do sądu o nadanie klauzuli wykonalności aktowi notarialnemu, ale dopiero wtedy, gdy rodzic zobowiązany płacić alimenty tego nie zrobi.

Postępowanie można przyspieszyć, gdy rodzice są zgodni co do wysokości alimentów. Problem w tym, że to nieczęsto się zdarza. Urzędnicy uspokajają, że zabezpieczenie powództwa przez sąd też wystarczy, a często taka decyzja jest wydawana nawet przed pierwszą rozprawą o alimenty. Sąd jednak takiej decyzji nie musi wydać i trudno powiedzieć, po jakim czasie będzie to robił, zasypany nowymi sprawami.

Co jeśli ojciec jest nieznany? W przypadku, gdy sąd oddalił pozew o ustalenie ojcostwa przeciw konkretnemu mężczyźnie, to samo oddalenie powinno wystarczyć urzędnikom. Wyrok trzeba (jak każdy inny zresztą) przedstawić w formie pisemnej. Jeśli w swoim czasie matka zadowoliła się samym ustnym ogłoszeniem i nie odebrała wyroku w formie pisemnej (nie ma takiego obowiązku), trzeba to zrobić teraz. Kolejna okazja, by pokazać się w sądzie.

Sprawy o ojcostwo nie było, ale ojciec jest nieznany? Potrzebny jest odpis zupełny aktu urodzenia, wraz z adnotacją o tym fakcie. W powszechnie używanych i zbieranych przez najróżniejsze instytucje odpisach skróconych nie ma informacji o ojcu. Zapis NN to zapomniana, bardzo odległa przeszłość, gdy piętnowano "bękarty". Od wielu lat praktyka jest taka, że matka podaje dowolne imię "ojca". Takie znajduje się w akcie urodzenia, a osoba postronna, która ma dostęp do odpisu skróconego, nie wie, że ojciec dziecka jest nieznany, bo dokument nie różni się od "normalnego". Skąd takie rozstrzygnięcie? Przede wszystkim dla dobra dzieci, ochrony ich dobrego imienia. PiS jednak tego nie respektuje i teraz będą ujawniane "dzieci niczyje".

Konkubencie, strzeż się!

Co zrobić, jeśli nie planujesz wyjść za mąż, nie żyjesz w konkubinacie, nie zamierzasz ustawiać się w gigantycznej kolejce w sądzie rodzinnym? Papiery składaj od razu do urzędu odpowiedzialnego za realizację programu Rodzina 500+, ale żeby nie utracić świadczenia, wpisz ojca dziecka jako swego partnera. Przyznasz się, z kim żyjesz (lub nie), dostaniesz pieniądze. Paradoksalnie: PiS, oficjalnie występujący przeciw związkom partnerskim, teraz przyznaje im przywileje.

Jest jednak pewien haczyk. Wyobraź sobie, że zachorujesz lub stracisz pracę i będziesz chciała pobierać świadczenie także na pierwsze dziecko, bo już spełnisz kryteria. Ten dopisany partner (nawet na niby) będzie zobowiązany przedstawić swoje dochody i zostaną one ci doliczone, nawet jeśli nie widziałaś go od lat czy przestał płacić alimenty.

Co najważniejsze: nie wiemy dokładnie, kto będzie miał dostęp do tych wszystkich danych wrażliwych (kto z kim śpi, czyje jest które dziecko i kto ile na nie płaci). Kto będzie je mógł w każdej chwili wyciągnąć i wykorzystać.

Szkoda nerwów i lepiej tę kasę odpuścić? Możliwe, że PiS właśnie na to liczy.

Afera, której nie ma?

Skoro PiS skomplikował życie tysiącom Polaków, jak to możliwe, że nikt o tym nie wie poza nami? Nowe wnioski rodzice mogą składać dopiero od 1 sierpnia. Urząd ma 30 dni na ich rozpatrzenie i wystąpienie do wnioskodawcy o uzupełnienie dokumentacji. Ze względu na wakacje i niedawne rozpoczęcie zbiórki wniosków, wezwania są w drodze lub wyjdą do zainteresowanych lada dzień.

Według relacji warszawskiej urzędniczki odpowiedzialnej za realizację programu w jednej z dzielnic na obrzeżach stolicy, która chce zachować anonimowość:

Mnóstwo wniosków jest wypełnionych błędnie lub wymaga uzupełnienia o załączniki. Czekamy tylko do początku września i się zacznie. Najpierw nalot u nas, potem w sądach.

Znana prawniczka wypowiedziała się nieoficjalnie (realizuje program rządowy i też nie chce stracić pracy):

Zasypanie sądów niepotrzebnymi sprawami może mieć podwójne dno – łatwiej będzie uzasadnić kolejne zmiany ograniczające ich niezależność, gdy udowodni się obywatelom, że wymiar sądownictwa nie działa, jest opieszały, naraża rodziny na straty konkretnej gotówki, etc.

I dodaje:

- Teoretycznie temu zbiorowi danych nie powinno się nic stać, ale zawsze istnieje choćby hipotetyczne zagrożenie przy gromadzeniu danych de facto z różnych rejestrów (dotąd pozostających w rozproszeniu – co często robi się dla ich bezpieczeństwa). Gdyby komuś przyszło do głowy takie dane sprzedać, wypłynęłaby unikalna wiedza o naszym potencjale komercyjnym, adresach, danych, itd. Oczywiście należy mieć nadzieję, że to tylko mój wymysł.

Ministerstwo odpowiada

O te wszystkie wątpliwości związane z programem zapytaliśmy organ odpowiedzialny za jego realizację, czyli Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Także: czy ktokolwiek, przygotowując projekt ustawy, policzył ewentualne koszty postępowań sądowych? Czy przygotowano zaplecze, by procedury nie wydłużyły się w nieskończoność? Co z miesiącami oczekiwania na wyroki? Czy pieniądze z 500+ zostaną nadpłacone?

Zdaniem Jacka Romanowicza z biura prasowego MRPiPS problemu nie ma.

- Wprowadzenie nowej zasady dla samotnych rodziców ma na celu spowodowanie, by system zachęcał obywateli do składania oświadczeń zgodnie ze stanem faktycznym, a nie takich które są z nim niezgodne. Rozwiązanie to absolutnie nikogo nie wyklucza. Problem mogą mieć wyłącznie ci, którzy wcześniej deklarowali, że samotni nie są, np. mieszkają z partnerem, ale nie podali tej informacji, by mieć z tego określone korzyści. Ustalenie alimentów na dziecko zdecydowanie zwiększa też jego bezpieczeństwo finansowe. Po pierwsze wysokość świadczenia podlega kontroli sądu, po drugie – w sytuacji, gdy rodzic nie wywiązuje się z obowiązku płacenia alimentów, drugi z rodziców ma mocniejszy mandat, by je wyegzekwować.

Romanowicz zapewnia, że na uzupełnienie dokumentacji będą trzy miesiące, a uzyskanie zaświadczenia w sądach, np. o zabezpieczeniu powództwa w sprawie alimentacyjnej, nie powinno zająć więcej niż miesiąc. Podkreśla, że niekoniecznie potrzebny jest zawsze dokument z sądu: w przypadku ojca nieznanego "wystarcza" przecież odpis zupełny aktu urodzenia. Podkreśla, że: (...) "powyższa regulacja nie jest rozwiązaniem nowym - od ponad 13 lat funkcjonuje w świadczeniach rodzinnych przy ustalaniu prawa do zasiłku rodzinnego".

Rzecz w tym, że ten zasiłek to kolejne świadczenie skorelowane z sytuacją ekonomiczną, a program Rodzina 500+ w przypadku drugich i kolejnych dzieci wciąż oficjalnie takim nie jest.

Biuro prasowe odsyła także do wypowiedzi wiceministra Bartosza Marczuka z 23 sierpnia 2017, w którym ten przekonuje:

- Jeśli osoba faktycznie samotnie wychowuje dziecko, to albo ubiega się o alimenty, albo ma je już zasądzone. To po prostu sankcjonuje stan faktyczny. Natomiast osoby, które mogą nie mieć ustalonych alimentów, składają wniosek i mają trzy miesiące, aby donieść do gminy dokumenty poświadczające, że alimenty zostały ustalone.

Problem pozostaje

Wrażliwe dane będą rzeczywiście zbierane na 10 lat, bo tyle czasu mają urzędnicy na sprawdzenie prawdziwości wniosków, chociaż zazwyczaj wykroczenia przedawniają się po roku (a w przypadku wszczęcia postępowania - 2 lata po jego zakończeniu), a wiele drobnych przestępstw (występków) po 5 latach. Widać: samotni rodzice dla systemu groźniejsi.

Oświadczenia muszą składać nie tylko ci, którzy korzystają z innych form opieki społecznej, a wszyscy.

Nie wiemy, skąd informacja o tak szybkich postępowaniach sądowych i przekonanie, że w każdym przypadku wydawana jest decyzja o zabezpieczeniu powództwa, skoro według PiS sądy działają źle.

Nie rozumiemy, dlaczego to akurat program Rodzina 500+ ma stać na straży alimentowania dzieci w Polsce, skoro są inne powołane w tym celu instytucje.

Jacek Romanowicz dodaje: - Pragniemy także zauważyć, że niezgodności z konstytucją nowych przepisów nie dopatrzyli się eksperci z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.

Wystąpiliśmy z prośbą o dodatkowe wyjaśnienie tych kwestii, a także o wspomnianą ekspertyzę oraz informację, kim dokładnie byli "eksperci". Tym razem już nie dostaliśmy odpowiedzi.

Pełną treść odpowiedzi Ministerstwa na zadane przez nas pytania można przeczytać TUTAJ.

Aktualizacja 02.09.17: Już po publikacji materiału uzyskaliśmy kolejną odpowiedź, ale tylko na część zadanych pytań i bez ekspertyzy. Oczekujemy na uwagi resortu już do opublikowanego tekstu, a także na analizę prawną ministerialnych odpowiedzi. Do tematu na pewno wrócimy.

Zobacz:

Trzy miesiące niepłacenia alimentów skończą się u prokuratora. Nowe przepisy weszły w życie

Więcej o:
Copyright © Agora SA