Money, money...

Pieniądze szczęścia nie dają, pieniądze to nie wszystko, miłość jest ważniejsza od pieniędzy...

Wszyscy znamy te głodne kawałki, więc nie zdziwiłem się, że kiedy wygłosiłem je, Kudłata zerknęła spod grzywki i zapytała znowu:

- Tato, dasz pieniądze? Byłam dziś bardzo grzeczna.

- Skąd ci przyszło do głowy, że będę ci za to dawał pieniądze? - zdumiałem się.

- Julka w przedszkolu dostaje za to pieniądze. I za to, że posprząta też dostaje pieniądze - zawiadomiła mnie córka.

- Być może - mruknąłem. - Ale ja nie płacę za dobre zachowanie.

Powinienem być ostrożniejszy, ale nie byłem i Kudłata błyskawicznie mnie na tym złapała.

- Tak? A za co płacisz?

- No, za inne rzeczy - palnąłem i ugryzłem się w język.

- Za jakie? Za jakie? - zainteresowała się Kudłata.

- A właściwie po co ci pieniądze? - rozpaczliwie starałem się skierować rozmowę na inne tory.

- No, jak dasz mi pieniądze, to nie będziesz musiał płacić za moje lody. I za lody Pitu też nie. Ja będę mu kupować - wyliczała zalety dawania pieniędzy Kudłata.

- Dobra, masz dwa złote na lody - zgodziłem się.

- Tato, potrzebujemy więcej. - Spojrzała na mnie z wyrzutem.

- Skąd wiesz?

- Od babci. Powiedziała, że jedna gałka kosztuje dwa złote. I dała nam papierowego pieniążka, całe 20 złotych.

- Coś takiego, a to dlaczego - zdębiałem.

- Bo tak ładnie prosiłam i obiecałam że będę grzeczna. Ty też dasz 20 złotych?

- Lody tyle nie kosztują! - zaprotestowałem.

- Dwie gałki z posypką to 5 złotych, dla Pitu też 5 złotych i jeszcze chcemy jutro też mieć na lody, ale takie z kolorową posypką. Sam widzisz, że musimy mieć 20 złotych.

- Rany boskie, ty umiesz dodawać? - zdziwiłem się. - Masz dopiero 5 lat i już umieć liczyć resztę?

- Tak, bo muszę płacić i brać resztę. Babcia i dziadek też się zdziwili i za to, że potrafię, dali mi jeszcze 10 złotych. A ty też mi dasz? Bo sama się nauczyłam. I nawet pani w sklepie mi zapłaciła 2 złote, kiedy jej o tym opowiedziałam. No, a ty ile mi zapłacisz?

Copyright © Agora SA