Bez adwokata ani rusz

Zwłaszcza w starciu: rodzice kontra dzieci.

Jak wiadomo z telewizji Stany Zjednoczone to prawdziwy raj. Można tam spokojnie kogoś zamordować, względnie okraść, i wyjść z tego z twarzą, jeśli tylko ma się odpowiednio zdolnego adwokata. Adwokat musi mieć gadane, dostaje setki dolarów za godzinę i nic to, że podejrzany został schwytany w masce, na ramieniu dźwigał worek banknotów, a w ręku miał łom. Po prostu przechadzał się z łomem, maskę miał bo był przeziębiony, a worek znalazł.

Tak mi się to przypomniało w trakcie konwersacji z dziećmi, którą zacząłem gdy nakryłem Pitu jak przyduszał Kudłatą.

- Nie wolno, ile razy mówiłem.

- Mówiłeś, żeby nie kopać - zwrócił uwagę Pitu.

- A więc kopanie i duszenie jest niedozwolone.

- Dobra, dobra - mruknął.

Kolejne odgłosy bitwy doszły do mnie po kwadransie.

- Ugryzła mnie w nogę - ryczał Pitu wskazując na Kudłatą.

- Nie wolno gryźć w nogę - powiedziałem surowo.

- Mówiłeś, że nie wolno gryźć w ucho w nos i w rękę - niewinnie zapytała Kudłata.

- Nie wolno w ucho, nos, rękę, nogę. W ogóle nie wolno gryźć - zagrzmiałem.

No dobra, już dobra - mruknęła Kudłata. Sądziłem że to koniec, ale to oczywiście był początek.

O 22. w łóżkach znalazłem zamiast dzieci śpiących dzieci rozbawione.

- Co wy wyprawiacie?! Przecież mówiłem że macie być w łóżkach - złapałem się za głowę.

- Przecież jesteśmy - zdziwiła się Kudłata wystawiając głowę zza piramidy poduszek, którą wspólnie zbudowali w łóżku Pitu.

- Miałem na myśli to, że macie być w łóżkach i spać - podkreśliłem.

- No dobra - rzuciła smętnie Kudłata wlokąc się do swojego łóżka.

Pół godziny później moje podejrzenia wzbudziły dziwne trzaski dochodzące z pokoju Kudłatej.

- Byłam w łóżku i spałam - wyjaśniła.

- Ale już nie jesteś i nie śpisz - zmarszczyłem brwi.

- Nie mówiłeś, ile czasu mam być - wyjaśniła. - Już się wyspałam i wstałam.

Westchnąłem ciężko. Myliłby się jednak ktoś, kto by pomyślał, że dzieci nie da się wychować.

- Przepraszam bardzo tatusiu, czy mogę iść do toalety - pyta mnie kilkanaście razy dziennie Kudłata. - Mogę założyć skarpetki? A mogę sweterek?

- Przepraszam bardzo, czy mogę zjeść jabłko - pyta uprzejmie Pitu.

- Nie musicie pytać - mówię. - Możecie iść do toalety kiedy chcecie. Albo zjeść jabłko, kiedy macie ochotę.

Oczywiście to zemściło się na mnie już wieczorem. O północy nakryłem Kudłatą w pokoju brata. Szukali czegoś w skrzyni z kolejką.

- Szłam do toalety - wyjaśniła z godnością. - I szukałam skarpetki. Mówiłeś że można chodzić do toalety bez pytania i zakładać skarpetki.

Pierwsza runda dla nich. Ale ja wynajmę zdolnego i drogiego adwokata. I zobaczymy czyje będzie na wierzchu.

Copyright © Agora SA