Blisko

Czy karą dla dziecka może być spędzanie czasu z rodzicami?

Nie wiem, czy wiecie, pewnie nie, ale pracuję w radiu. Zapraszam tam różnych ludzi, przychodzą, opowiadają. Ostatnio odwiedził mnie Paweł Woliński, prezes fundacji "Mamy i taty", która ruszyła z kampanią "Rozmowa to wychowanie". Przekaz prosty, prawda? I jakby oczywisty: wychowanie polega na rozmawianiu. Na opowiadaniu dziecku świata. Przekazywaniu mu tego, co dla nas w nim najważniejsze. Jednak rodzice w większości tak tego nie rozumieją.

Z badań przeprowadzonych przez fundację wynika, że mówiąc: "wychowanie", rodzice myślą: angielski, francuski, malowanie, balet Jednym słowem wszystko, tylko nie rozmowa, wspólne spędzanie czasu.

Pytani o wychowanie mówią, że nie bardzo wiedzą, co w zasadzie tym swoim dzieciom mieliby przekazać. "A poza tym nie mamy czasu, żeby się tym zajmować". Musimy przecież pracować. Zarabiać. Utrzymywać. Ułatwiać im start w późniejsze życie. Czyli posyłać na ten angielski, francuski, pływanie, malowanie

Fundacja zapytała też o to, co dla rodziców znaczy "grzeczne dziecko". I okazało się, że to jest takie, które bez problemów je. Oraz samo się sobą zajmuje.

Zapytała również o to - i moim zdaniem to jest najciekawsze - jakie kary dajecie swoim dzieciom? I tak w kolejności: zakaz jedzenia słodyczy, szlaban na komórkę, komputer, spędzanie czasu z rodzicami. Tak, nie przesłyszeliście się: czas spędzony z rodzicami - to ma być kara!

A teraz opowiem wam drugą historię. Otóż miałem przyjemność rozmawiać z doktorem Andrzejem Lachem, szefem kliniki "Budzik" - zajmuje się dzieciakami w śpiączce.

Wiecie, iloma łóżkami dysponuje "Budzik"? Piętnastoma.

Wiecie, ile dzieciaków udało im się zbudzić, od momentu gdy powstali, czyli od lipca 2013 roku? Siedmioro.

Wiecie, ile dzieciaków rocznie w Polsce zapada w śpiączkę? Około setki.

Wiecie, ile w Polsce jest klinik tak wyposażonych i zorganizowanych jak "Budzik"? Tylko jedna.

A może wiecie o tym, że w grudniu "Budzika" już miało nie być, bo NFZ zdecydował o ograniczeniu pieniędzy na jego funkcjonowanie?!

Ale co innego chciałem wam opowiedzieć. Przepraszam. Trochę się uniosłem. (trzy oddechy)

Otóż doktor Lach mnie uświadomił, że śpiączka to nie jest tak, że człowiek śpi, czyli ma zamknięte oczy. Wręcz przeciwnie. Dzieciaki w śpiączce otwierają oczy, ruszają gałkami, a jak ich mamy na chwilę odchodzą - zaczynają płakać. To znaczy z ich niewidzących oczu po ich jak gdyby martwych twarzach płyną łzy.

Zasadą "Budzika" jest, że rodzice uczestniczą w rehabilitacji. Czyli są przy dziecku przez cały czas. Głównie mamy, choć aktualnie jest też dwóch tatusiów. I oni mówią, tak mi opowiadał doktor Lach, że jeszcze nigdy nie byli tak blisko swoich dzieci. Nigdy tyle do nich nie mówili, tyle ich nie tulili.

I co wy na to wszystko?

PS Jeśli ktoś chce, może wspomóc "Budzik". Nie tylko finansowo. A przy okazji tam wpaść, podpatrzyć, jak ważni jesteśmy dla siebie. Dzieci dla rodziców, rodzice dla dzieci. Najważniejsi!

Więcej o:
Copyright © Agora SA