Franiu, mówiłem ci wiele razy, że nie wolno bić Tosi. W ogóle nie wolno nikogo bić.
- Ale tato, ona...
- Synku, ja rozumiem, że czasem bywa ciężko, ale mimo to nie wolno nikogo bić. Setny raz więc cię proszę: nie rób tego.
(mija jakiś czas)
- Franiu, czy ja ci nie mówiłem o tym, że nie wolno nikogo bić? Czy ja cię nie prosiłem, żebyś tak nie robił? Nie rób tego więcej!
(mija jakiś czas)
- Synku, bo będziesz miał przykrości.
(mija jakiś czas)
- Franiu, jeśli jeszcze raz ją uderzysz, nie będziesz oglądał bajki.
(mija jakiś czas)
- Synku, nie rób tego więcej, bo naprawdę nie będziesz oglądał bajki.
(mija jakiś czas)
- Mówiłem ci, że jak jeszcze raz ją walniesz, to nie będziesz oglądał bajki. No i teraz...
- ...ale ona powiedziała, że ja jestem zgniły banan.
- Tosiu, nie wolno tak mówić!
- Ale będę oglądał bajkę?
- Na razie tak, ale jeśli jeszcze raz ją walniesz, to nie będziesz. Zapowiadam ci - mówię i modlę się w duchu, żeby już teraz jej nie uderzył, bo kurczę, naprawdę będę musiał go ukarać.
(mija jakiś czas i niestety...)
- No i dlaczego po raz kolejny to zrobiłeś? Błagam cię, nie rób tego więcej, bo naprawdę będę musiał cię ukarać, a tak strasznie nie chcę tego robić.
Itd.
Zdarzyło się też tak, że im zapowiedziałem, że ta osoba, która trzy razy zachowa się nie tak, jak trzeba, będzie miała karę.
- Jaką? - zapytali.
Popatrzyłem na nich, oceniłem, co tego dnia może być dla nich dość bolesne, i powiedziałem:
- Nie dostanie deseru.
- Dobra - zgodzili się. Nie wiem, czemu bardzo się ucieszyli. A potem się zaczęło...
- Tata, a Franio mnie walnął!
- Pierwszy minus dla Frania.
- Tato, a Tosia mnie popchnęła!
- Pierwszy minus dla Tosi.
- Franio zabrał mi zabawkę.
- Drugi minus dla Frania.
- Tosia zabrała mi flamastry!
- Drugi minus dla Tosi.
- No, to ja teraz muszę uważać - powiedziała Tosia.
- Ja też - powiedział Franio, ale chyba tylko dlatego, że Tosia tak powiedziała, bo już po chwili znów ją walnął, popchnął czy coś w tym stylu i wtedy ona w krzyk, że trzeci minus, że on już nie będzie jadł deseru.
- Będę - powiedział Franio i w płacz.
- Pierwsze ostrzeżenie do trzeciego minusa...
Itd.
Ukarałem ich w sumie, a warto tu wspomnieć, że Tosia ma już ponad sześć lat, a Franio prawie cztery lata, może ze dwa razy. A może z raz?
Pamiętam, jak ryczeli, jak darli się z pokoju, próbowali z niego wyjść, a ja powtarzałem sobie, że przecież nic złego się im nie dzieje. Bo to, że nie obejrzą bajki, czy też nie zjedzą deseru, to w sumie żadna krzywda. I myślę, że tak w istocie jest.
No, to czego ja się tak boję?
Może tego, że oni przestaną mnie lubić. No bo kto lubi straż miejską?