Małgorzata Kożuchowska wyprawiła synowi imprezę z okazji szóstych urodzin. Motywem przewodnim przyjęcia były psy, dlatego na wydarzeniu nie zabrakło wyjątkowych słodyczy, takich jak wielki tort z pyskiem i psimi łapami oraz babeczki i ciasteczka w kształcie psów. Ze względu na epidemię koronawirusa i liczne obostrzenia, aktorka postawiła na zabawę na świeżym powietrzu, a na przyjęcie zaprosiła tylko nieliczne grono kolegów z przedszkola syna.
Aktorka w rozmowie z reporterem "Plotka", przyznała, że Jan Franciszek nieczęsto ogląda telewizję i nie do końca wie, czym zajmuje się jego mama. Jakże duże musiało być zdziwienie chłopca, gdy koledzy zaproszeni na przyjęcie rozpoznali w niej znaną gwiazdę.
Na palcach jednej ręki mogłabym policzyć, kiedy on mnie zobaczył nagle na ekranie telewizora. Miał teraz szóste urodzinki i wyprawiliśmy te urodzinki - na dworze, bo wiadomo, obostrzenia i w gronie jego kolegów z przedszkola z grupy, z którą i tak się widuje na co dzień.
- opowiadała aktorka.
W momencie, gdy wszystkie dzieci siedziały już przy stole, jedząc urodzinowy tort, jeden z chłopców, spojrzał na Małgorzatę Kożuchowską i zawołał: "'Aaaaa, ja panią znam! Ja Panią widziałem!". Po tych słowach aktorka zwróciła uwagę na reakcję swojego syna. Jan Franciszek nie wyglądał jednak na zaskoczonego.
Spojrzałam na niego, jak zareaguje, ale on w ogóle jakby... To nie robi na nim wrażenia, przynajmniej tego nie pokazuje. A też nie podejrzewam sześciolatka, żeby był tak wyrafinowany, żeby coś udawać przede mną
- przyznała Małgorzata Kożuchowska.