Olga Frycz jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych, gdzie chętnie porusza różne kwestie dotyczące macierzyństwa i publikuje urocze zdjęcia z córką. Tym razem aktorka postanowiła za pośrednictwem swojego profilu na Instagramie odpowiedzieć na pytania fanów. Swoje wypowiedzi opublikowała na Instastory.
Jedno z pytań dotyczyło odstawienia dziewczynki od piersi. Jedna z fanek przyznała, że niedługo powinna przestać karmić w ten sposób własne dziecko i ta wizja szczerze ją przeraża. Olga Frycz miała jednak zupełnie inne doświadczenia.
Karmiłam ją tylko w szpitalu po porodzie, żeby się nikt mnie nie czepiał, bo nie chciało mi się tłumaczyć. Po trzech dniach w szpitalu przeszłam na KPI (czyli karmienie piersią inaczej). Pokarm odciągałam laktatorem. Wspaniała sprawa jak dla mnie. Trwało to około czterech, może pięciu miesięcy
- podsumowała.
Kolejna fanka zapytała Olgę Frycz o to, jak jej córka zniosła pierwsze dni w żłobku. Młoda mama wyznała, że nie musiała szczególnie oswajać Helenki z koniecznością pójścia do placówki, gdyż miała pewność, że dziewczynka sobie poradzi i intuicja jej nie zawiodła.
Odprowadzając ją do żłobka, zawsze się do niej uśmiecham i życzę cudownego dnia oraz miłej zabawy. Nigdy nie mówię, że mamusia będzie tęsknić i że zaraz wróci. Nie robę długich pożegnań, za to zawsze najczulej ją przytulam, a jak odbieram, prawie zawsze mam dla niej mały upominek niespodziankę. Jakiegoś kasztana, banana, lizaka, witaminę C do ssania albo jajko kinder
- wyjaśniła.
Na pytanie, czy dziewczynka w tym okresie dużo chorowała, Olga Frycz rzuciła żartobliwie, że były "jakieś gile, sraczki, ale już nawet nie pamięta", po czym można wywnioskować, iż dziewczynka nie cierpiała na nic poważnego. Kolejnym pytaniem, które fani zadali aktorce, dotyczyło największego wyzwania, które spotkało ją w macierzyństwie. Olga Frycz przyznała, że niezwykle ciężko było jej zrekompensować dziecku fakt, że ma dwa domy, a mama i tata mieszkają osobno.
Ważne jest dla mnie, żebyśmy się dogadywali z Grzegorzem, żeby między nami było miło i żebyśmy jak najwięcej czasu mimo wszystko spędzali razem. Dla dziecka, bo ona lubi ten czas z nami
- przyznała Olga Frycz.