Prawdziwe zakończenie

Krąży w sieci takie zdjęcie: Królewna Śnieżka w wersji disneyowskiej patrzy ze smutną miną w obiektyw. Na rękach ma małe dzieci, w tle raczkujące bobo. Na zdjęciu widać też nogi obleczone rajstopkami, które wylegują się na stołku.

To książę, rycerz, wybawiciel. Poznajemy fikuśne pantalony, które jeszcze niedawno klękały przed Królewną i prosiły ją o rękę. Mężunio trzyma piwo na kolanach, nawet nie widać jego twarzy, bo po co nam jego twarz, skoro i tak pozycję ma leniwą i zdystansowaną. Śmieszny i straszny jest zarazem ten obrazek, bo wszystkie zostałyśmy wychowane na micie księżniczki. Żyli długo i szczęśliwie, prawda? A tutaj słodka Śnieżka patrzy nam w oczy i zdaje się mówić: "Zastanów się dwa razy, bo życie to nie bajka".

KTO ZAWINIŁ?

Szczęśliwe zakończenia są domeną ludzi naiwnych, którzy chcieliby, aby każda historia miała tylko jeden rodzaj puenty. Czarny albo biały. Tymczasem dorosłe życie pełne jest wyborów, które nie zawsze można jednoznacznie ocenić lub opisać. Żyjemy życiem o zmiennej amplitudzie: raz nam dobrze, za chwilę źle. Nieważne, czy szklanka do połowy pełna, czy pusta. Podobnie z macierzyństwem, kiedy patrząc na śpiące dziecko potrafimy płakać ze wzruszenia, a kilka godzin później płakać z wściekłości, bo nasz aniołek dostał histerii na środku ulicy. Trudno jest wtedy kategorycznie określić status, tak jak w serwisie społecznościowym: lubię to lub nie. I nie zawsze można znaleźć winnego danej sytuacji, bo zaraz nam się włącza tysiące refrenów popularnych piosenek: "Życie jest nowelą, raz przyjazną, a raz srogą".

KTO ZABIŁ?

No dobrze, ale kto w takim razie zabił Królewnę i wypędził z balu, wpędzając równocześnie w pieluchy? Zły facet w rajstopach, macocha, system, bajkopisarz, los? Przyjrzyjmy się raz jeszcze twarzy tej Królewny, jej smutnym, zrezygnowanym oczom.

Być może za chwilę odłoży płaczące dzieci do łóżeczka, nawrzeszczy na męża, żeby przestał się lenić i posprzątał łazienkę (od tygodnia obiecuje, że to zrobi). Być może zadzwoni po opiekunkę, poprawi makijaż i pojedzie na spotkanie z Kopciuszkiem i Małą Syrenką. Kto wie, to pewnie kadr tuż przed Wielkimi Zmianami, to pewnie ostatnie zdjęcie udręczonej kobiety. Prawdziwe zakończenia bajek są przecież szczęśliwe. A że prowadzi do nich "życie jak nowela", trudno.

SUKIENKA Z BUFAMI

Bo wiecie co, w tym całym zrezygnowanym świecie, tym mieszkaniu z kominkiem i dywanem nasza bohaterka nadal jest sobą. Nie zamieniła pięknej kiecki na znoszoną podomkę ani nie zmyła makijażu, a lśniących włosów nie związała w koński ogon. Stoi sobie w tym całym entourage i patrzy wyzywająco. Bo chociaż okoliczności nie są sprzyjające, to ona nadal wie, kim jest. Królewną. Nikt jej tego nie zabierze. Nigdy.

Copyright © Agora SA