Kobiety po 30-tce upodabniają się do swoich matek

Chcąc nie chcąc większość z nas zaczyna przypominać swoje matki - wynika z badań. Dlaczego tak się dzieje i co my na to?

"Jesteś taka sama jak twoja matka!" - czy usłyszałaś to kiedyś? Czy było to wypowiedziane w formie komplementu, czy wręcz przeciwnie - wykrzyczane podczas kłótni? Przez większość młodości usiłujemy robić wszystko, żeby nie przypominać w niczym naszych rodziców, chcemy być niezależni i wyjątkowi. Jako nastolatki naturalnie buntujemy się przeciwko postawom naszych matek i ojców, otwarcie je odrzucając. Tymczasem pewnego dnia przyłapujemy się na tym, że nie mamy już kilkunastu lat, a zdanie, które właśnie padło z naszych ust to dokładna kalka tego, co mówiła do nas mama! Brzmi znajomo?

Zamieniamy się we własne mamy

W Wielkiej Brytanii przeprowadzono badanie, którego celem było określenie, jakie zachowania przechodzą z pokolenia na pokolenie. Tysiąc dorosłych, kobiet i mężczyzn, odpowiedziało na szczegółowe ankiety. Wynik okazał się zaskakujący - udało się określić wiek, od którego zaczynamy przypominać własne mamy! Większość kobiet przyłapuje się na używaniu tych samych powiedzonek ("Wyprostuj się!", "Nie rób takiej miny, bo ci tak zostanie!"), przejmowaniu nawyków (robienie zapasów, oglądanie serialowych tasiemców) czy nawet cech osobowościowych (wygłaszanie opinii na każdy możliwy temat, nadmierne zamartwianie się). Aż dwie trzecie pań określiło, że momentem granicznym, w którym to podobieństwo staje się wyjątkowo widoczne, jest ukończenie 32 lat. To samo dotyczyło również jednej czwartej mężczyzn objętych badaniem. Odkrycie podobieństwa najczęściej przyjmujemy ze zdziwieniem, często z przestrachem, ale czasem też z radością.

Sylwia Chutnik, kulturoznawczyni, absolwentka Gender Studies, pisarka i prezeska Fundacji MaMa, komentuje wyniki brytyjskich badań następująco: - Kiedy byłyśmy nastolatkami to przysięgałyśmy sobie, że nigdy, ale to nigdy nie będziemy takie jak nasze mamy. Aż tu nagle: nie wiadomo jak, zaczęłyśmy stosować podobne metody wychowawcze w stosunku do swoich własnych dzieci, zaczęłyśmy mieć taki sam ton głosu czy podobne gesty. Jednak wiele lat wychowywania zrobiło swoje. Czy to dobrze, czy nas to smuci? Na pewno jesteśmy rozczarowane, że przecież planowałyśmy inaczej. Ale jeśli powtarzane wyrażenia/metody/gesty nie są złe same w sobie to lepiej to zaakceptować niż za wszelką cenę starać się zmienić.

Wyglądam jak własna matka!

Polki po trzydziestce, zapytane o podobieństwo do własnych mam, najczęściej przyznają, że ono rzeczywiście istnieje. Do wspomnianych już wspólnych zachowań, dorzucają jeszcze podobieństwo fizyczne. Justyna (36 l.) opowiada o tym, jakiego szoku zawsze doświadcza, gdy przechodząc obok lustra łapie kątem oka odbicie twarzy swojej mamy: - Początkowo się wzdrygałam, teraz tylko kręcę z niedowierzaniem głową i szybko robię jakąś dziwaczną minę, żeby to podobieństwo znikło! Joanna (35 l.) ma podobne odczucia: - Przeraża mnie to podobieństwo fizyczne - patrzę w lustro i widzę moją mamę. No i jak to brzmi: "Wyglądam jak własna matka!" Jakoś słabo, prawda? Inna sprawa, że ona wygląda chyba lepiej ode mnie - śmieje się.

33-letnią Paulinę to podobieństwo cieszy: - Mam figurę po mamie, obie mamy problem z widocznym brzuszkiem (śmiech), ale generalnie cieszę się, bo wszyscy mówią, że wyglądamy jak siostry. Odziedziczyłam po mamie młody wygląd. Moja mama na wywiadówkach zawsze wyglądała jak młódka i teraz ludzie też się dziwią, kiedy dowiadują się ile ma lat. Ze mną jest dokładnie tak samo, jeszcze nikt nigdy nie dał mi tyle lat ile mam.

Zaraz, czy ja to właśnie powiedziałam?!

Behawioryści twierdzą, że charakterologiczne podobieństwo do własnych matek to coś zupełnie naturalnego - gdy jesteśmy młodsze, chcemy się uwolnić spod wpływu rodziców, ale po trzydziestce zwykle mamy już własne rodziny lub zaczynamy myśleć o dzieciach i okazuje się, że rady naszych matek miały sens. Elżbieta (33 l.), antropolożka kultury, ujmuje to tak: - Chyba w wielu sytuacjach "Jesteś taka sama jak twoja matka" to najgorsze, co można usłyszeć. Ale myślę, że w wieku dojrzewania musimy się oderwać i określić przez różnice, a jak same zakładamy rodziny to - jeśli wszystko dobrze idzie - rzeczywiście odkrywamy i akceptujemy podobieństwa.

- Jeśli chodzi o charakter moja mama ma bardzo silną osobowość, a ja mam wrażenie, że jestem bardzo podobna do niej, ale "we wszystkim trochę mniej". Ludzie mówią, że jestem energiczną i aktywną osobą, ale moja mama jest bardziej - to bardzo trudne, kiedy jesteś nastolatką i budujesz własną tożsamość, często na kontrze do mamy. Więc kiedy o tym myślę, staram się skupić na tym że jestem bardziej cierpliwa, bardziej zrównoważona. Oczywiście jest wiele sytuacji, kiedy nasze podobieństwa mnie przerażają - kontynuuje Elżbieta. - Najbardziej wtedy, kiedy się zdenerwuję na dzieci i zaczynam wyrzucać z siebie dokładnie te same zdania i zwroty, jakimi mama mówiła do nas i nawet mogę sobie przypomnieć, jak sama się wtedy czułam. To jest okropne wrażenie! I dowód na to, że rzeczywiście to, co słyszysz od rodziców zapada ci gdzieś bardzo głęboko w pamięć. Czasem czuję się jak medium, przez które przemawia moja mama, straszne!

Chyba jednak nie do końca....

Niektóre pytane przez nas kobiety najpierw odpowiadają, że takie podobieństwo istnieje, by po chwili analizy dojść do wniosku, że jednak niekoniecznie. Przykładem jest wypowiedź Ani (31 l.): - Czuję się tak mocno związana z mamą, że pierwsza instynktowna odpowiedź brzmi "tak". Ale myślę o tym i chyba jednak nie do końca. Moja mama rzadko umie usiąść, musi coś robić - sprzątać, ogarniać, gotować. Ja wolę spokojnie porozmawiać. Mama ma chyba mniejsze zaufanie do ludzi, nie potrzebuje ich tak bardzo jak ja, ostrzega mnie, bym za dużo innym nie mówiła o sobie, bo mogą to wykorzystać. Ja lgnę do ludzi. Moja mama w ogóle nie przejmuje się swoim stanem zdrowia, a ja przejmuję się za bardzo. Mam nadzieję, że różni nas też to, czego najbardziej w niej nie lubię. Focha - coś jej się nie spodoba, nie mówi wprost, tylko buduje dystans. Ja staram się mówić ludziom od razu, ale w miarę szybko, że coś mnie zabolało. Dziwne w sumie, przecież bardzo ją lubię i podobnie patrzymy na świat, a same różnice mi się nasunęły.

Joanna też twierdzi, że tych podobieństw nie jest zbyt wiele: - Widzę, że większość rzeczy robię na odwrót, czyli jest tu jakieś antypodobieństwo - nie poświęcam się, nie haruję w domu, nie wyręczam rodziny - wszystko z myślą o tym, żeby nie mieć tak przerąbane jak ona - była za wszystko osobiście odpowiedzialna. Widzę też, że popełniła mnóstwo błędów jako matka, ale mam świadomość, że ja też ich nie uniknę.

Laurka dla mamy

Nie wszystkie chcemy być inne, a nawet kiedy walczymy o zachowanie indywidualnych cech, o wytworzenie własnych metod wychowawczych, to i tak zawsze znajdujemy coś dobrego do powiedzenia o naszych mamach. Joanna mówi, że sporo rzeczy jej w mamie imponuje: - Uwielbiają ją wszystkie dzieci i wnuczki, nie widziałam, żeby ktoś tak fantastycznie bawił się z dziećmi jak ona. Z jednej strony ma w sobie radość życia, a z drugiej ma niewyobrażalnie dużo na głowie. Nie wtrąca się moje życie, mój mąż ją uwielbia, moi znajomi też. Jest fajnym człowiekiem, niedawno nauczyła się jeździć na nartach, śpi w namiocie, jeździ na rowerze, uprawia jogę, ma mnóstwo znajomych w moim wieku. Też bym chciała, żeby mi się tak chciało.

- Moja mama jest mi ogromnie bliską osobą i uważam, że naprawdę bardzo fajnie nas wychowała - opowiada Elżbieta. - Odkąd sama mam dzieci, potrafię to bardziej docenić i na pewno to nas do siebie zbliżyło. Wydaje mi się, że bardzo dużo rzeczy robię z dziećmi dokładnie tak, jak robiła moja mama, ale świadomie naśladuję ją w tym, co uważam za dobre, a inaczej postępuję w sprawach, w których nie chcę być podobna. A w tym roku zamierzam nauczyć moje dzieci gry, w którą graliśmy z mamą całymi godzinami na plaży, a w którą ona grała ze swoim ojcem - moim dziadkiem, którego nie znałam - i naprawdę z wielką przyjemnością o tym myślę.

35-letnia Agnieszka mówi krótko - Mama jest moją najlepszą przyjaciółką, kocham ją bezgranicznie i jest dla niesamowitą siłą i podporą w sytuacjach kryzysowych. Jestem z niej dumna. Mogę być do niej podobna i coraz bardziej jestem, zarówno z wyglądu, jak i z zachowania. To dobrze.

A może lepiej przypominać teściowe?

Ciekawe czy nasze córki będą w przyszłości wzdrygać się odkrywając podobieństwo do nas? Tyle wagi przykładamy do tego, żeby być coraz lepszymi matkami, żeby nie popełniać błędów wychowawczych naszych rodziców , a one - jak bumerang - wracają w najbardziej nieoczekiwanych momentach.... Może nam się uda, może nasze dziewczynki, gdy same będą już matkami, wystawią nam taką samą laurkę jak Agnieszka swojej mamie...

Przewrotnie jednak, drogie kobiety, powinnyśmy marzyć o tym, by przypominać własne... teściowe! Węgierscy naukowcy odkryli bowiem, że mężczyźni najchętniej wiążą się z kobietami, które są fizycznie podobne do ich matek. W takim razie przygarnijmy nasze mamy w sobie, ale kopiujmy fryzury teściowych.

Więcej o:
Copyright © Agora SA