"Do końca życia ojca będzie płacił za jego opiekę, leki, pieluchy. Co miesiąc 5 tys."

"Ojciec mojego partnera traktował go przez lata jak serwisanta. Dzwonił tylko wtedy, kiedy popsuł mu się laptop, drukarka. A teraz, do końca życia ojca, mój partner będzie spłacał jego długi, a także płacił za leki, pieluchy i opiekę" - o tym, jakie koszty emocjonalne i finansowe ponoszą dorosłe dzieci opiekujące się chorym rodzicem, czytamy w liście, który otrzymaliśmy po publikacji artykułu o opiece nad seniorami.

W naszym artykule "Kto zaopiekuje się bezdzietnymi seniorami? 'Ciocia jest okropna. Roszczeniowa, histeryczna'" poruszyliśmy temat opieki nad chorymi seniorkami i seniorami. W Polsce to głównie dzieci i krewni troszczą się o starszych, chorych ludzi. A taka opieka - szczególnie, kiedy trwa latami - nie tylko definiuje życiowe wybory. Niesie ze sobą ograniczenia i bywa olbrzymim psychicznym i fizycznym obciążeniem.

Zobacz wideo "Mówili, że nie pasujemy do siebie"

"Każdą wolną chwilę spędzam, pomagając ojcu mojego partnera"

Rzadko jednak mówi się o tym, jakie koszty ponoszą ludzie, którzy swoje życie podporządkowali pod chorobę ojca lub matki. A są to koszty ogromne. Nie tylko finansowe. O tym, co oznacza opieka nad chorym człowiekiem, pisze w liście 40-letnia Ewelina, która wraz z partnerem troszczy się o jego ojca. Za zgodą naszej Czytelniczki publikujemy list.

"Od paru miesięcy spędzamy każdą wolną chwilę, pomagając ojcu mojego partnera. Tak, jesteśmy tymi strasznymi ludźmi - w tym roku oboje skończymy 40 lat - w konkubinacie i bez dzieci. Dodam, że bez dzieci z wyboru, bo świat średnio nas w tym wspierał, a dociskające obowiązki znacząco uświadamiały ograniczenia. I dziś napiszę, że na szczęście ich nie mamy, bo musielibyśmy zostawiać je same na poczet opieki nad rodziną" - pisze Ewelina. 

"O postępującej chorobie wiedział do czterech lat"

Ojciec mojego partnera traktował go przez lata jak serwisanta. Dzwonił tylko wtedy, kiedy popsuł mu się laptop, drukarka, telefon. Czasem zadzwonił na święta, ale to też nie zawsze. Żył dobrze i dostatnio, niepotrzebne mu były relacje

- dodaje nasza czytelniczka. Jak dodaje, jej teść zdradzał żonę, którą porzucił by "zainwestować" w nową rodzinę. Kiedy zaczął chorować, został sam. I tutaj do rodzinnej sprawy wmieszały się przepisy prawa i społeczeństwo.

Zgodnie z art. 87. Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, "rodzice i dzieci są obowiązani do wzajemnego szacunku i wspierania się". "Na ten artykuł powołuje się MOPS, zmuszając dzieci do opieki nad rodzicami i dziadkami. A społeczne oczekiwania są takie, że musisz rodzinie pomóc" - pisze Ewelina.

Zdjęcie poglądowe
Zdjęcie poglądowe fot: Shutterstock/Ground Picture

"Od miesięcy pracujemy na dwa etaty"

"Ojciec mojego partnera o swojej chorobie - postępującym Parkinsonie - wiedział od czterech lat. Mimo wielokrotnych naszych próśb przez ostatnie dwa lata (tyle wiemy o diagnozie) nie zadbał o swoje zdrowie, nie przyjmował regularnie leków, nie ćwiczył. Nie zadbał również o zamknięcie swojej firmy, o finanse i o zobowiązania. Od kilku miesięcy nie jest już samodzielny" - dodaje 40-latka. 

"Od miesięcy pracujemy z partnerem na dwa etaty. Jeden to nasze prace, drugi to zamykanie firmy ojca w mieście oddalonym od naszego miejsca zamieszkania o 200 km i dbanie o tego człowieka. Ojciec mojego partnera nie jest starym człowiekiem, ma 66 lata, prawdopodobnie ma wiele lat życia przed sobą" - żali się Ewelina. 

"Będzie spłacał jego długi, a także płacił za leki, pieluchy i opiekę"

"Po miesiącach, w których na zmianę my oraz była, zdradzana żona sprzątaliśmy, gotowaliśmy jedzenie, podcieraliśmy i ogarnialiśmy tematy pożyczek, urzędów, lekarzy etc., cudem udało nam się załatwić miejsce w domu opieki społecznej. Mój partner do końca życia swojego ojca będzie spłacał jego długi, a także płacił za leki, pieluchy i opiekę. Państwo przyznało ojcu rentę, dom opieki społecznej zabiera 70 proc. Renta oczywiście nie wystarcza na pokrycie kosztów, bo miesięcznie dom opieki kosztuje nas 7500 zł. A oczekiwania są takie, że najbliższa rodzina wyrówna rachunek" - pisze dalej. 

"Dla nas oznacza to, że co miesiąc dorzucamy kilka tysięcy do domu opieki. Plus, to my kupujemy leki, ubrania, pieluchy, produkty higieniczne, płacimy za fryzjera, prywatnych lekarzy. W sumie ojciec mojego partnera kosztuje nas ponad 5 tys. miesięcznie" - podkreśla Ewelina. 

*********

(Od red: Od 1 stycznia 2025 roku obowiązują nowe kryteria dochodowe, które wpływają na zasady ponoszenia opłat za pobyt w domu pomocy społecznej (DPS). Obowiązek wniesienia opłaty w pierwszej kolejności spoczywa na mieszkańcu domu. Dopiero gdy jego dochody nie wystarczają na pokrycie kosztów, do płatności zobowiązane są kolejne osoby w hierarchii. Zstępni to potomkowie (dzieci) danej osoby, natomiast wstępni to jej przodkowie. Koszty utrzymania w tym roku będą nieco wyższe lub zbliżone do tych z 2024 roku. Poniżej przykłady miesięcznych kosztów utrzymania w DPS-ach za 2024 rok:

  • Domy Pomocy Społecznej w Krakowie - ok. 6800 zł do 10 200 zł
  • Domy Pomocy Społecznej w Szczecinie - od 6252,40 zł do 9439,21 zł
  • Domy Pomocy Społecznej w Warszawie - od 6485,32 zł do 12 087,88 zł
  • Domy Pomocy Społecznej w Białymstoku - od 4750 zł do 8141 zł
  • Domy Pomocy Społecznej we Wrocławiu - od 5353,26 zł do 10 198,13 zł
  • Domy Pomocy Społecznej w Łodzi - od 5530 zł do 8410 zł - za "Kto musi płacić za DPS w 2025? Nowe zasady, lista zwolnionych i kwoty").

*********

"Co chwila jeździmy, w tę i we w tę"

"Moim zdaniem olbrzymie koszty utrzymania rodzica w domu opieki są głównym powodem tego, że większość osób w Polsce zajmuje się swoimi rodzicami i dziadkami samodzielnie. Osobnym ogromnym tematem jest absolutny brak współdziałania urzędów, takich jak Wydział do Spraw Osób Niepełnosprawnych, MOPS, ZUS. Mój partner co chwile bierze urlop po to, żeby robić 'tour the urzędy'. Nie ma ani pomocy dla rodzin, ani wsparcia, ani informacji czego dalej spodziewać się po chorobie. Nie mówię nawet o procedurach czy zbiorze informacji, co po kolei musimy załatwić, jakie upoważnienia, żeby móc reprezentować ojca. Co chwila jeździmy, w tę i we w tę. Tak wygląda życie wielu z nas, tych złych ludzi bez dzieci" - pisze Ewelina. 

Boję się przyszłości. Nie mam wakacji, może niedługo uda nam się odzyskać weekendy. Mając w sumie czworo żyjących rodziców, nie wiem, jak poradzimy sobie finansowo i jak będzie wyglądać nasza przyszłość

- dodaje. "Jednym z największych zmartwień ludzi w naszym wieku, czyli tych w okolicy czterdziestki, jest to, czy uda nam się pogodzić pracę i opiekę nad rodzicami i czy zdołamy zarobić tyle, aby móc wesprzeć finansowo chorujących rodziców, a często też i dziadków" - czytamy w liście nadesłanym do redakcji serwisu Edziecko.pl

**********

Od redakcji:

W raporcie Arlena Marciniaka i Tomasza Kiełczewskiego "Choroba Alzheimera. Wyzwanie zdrowotne oraz ekonomiczne obciążenie w starzejącym się społeczeństwie" czytamy o tym, że seniorów i seniorek potrzebujących pomocy i opieki będzie u nas w najbliższych latach przybywać i trzeba się na to przygotować.

Udział w populacji osób mających co najmniej 65 lat w ciągu ostatnich lat wzrósł niemal o połowę - z 13,6 proc. w 2011 r. do 18 proc. w 2020 r. A według prognozy GUS w 2050 roku wzrośnie do blisko 33 proc.

Narastające zjawisko "silver tsunami" sprawia, że coraz większym problemem stają się schorzenia, których częstotliwość występowania rośnie wraz z wiekiem, stawiając nowe wyzwania dla polskiego systemu ochrony zdrowia, a także dla najbliższych rodzin seniorów i seniorek, którzy potrzebują, lub będą potrzebowali opieki.

Powinno cię również zainteresować: Wielodzietni mają kartę dużej rodziny. Samotni rodzice mają wstyd

Więcej o: