Dr Tomasz Srebnicki, psycholog, specjalista psychoterapii dzieci i młodzieży w Centrum CBT: Znakomita większość ojców jest w stanie podołać temu zadaniu. Potrafią okiełznać różnego rodzaju emocje, szczególnie te związane ze zmianą roli w rodzinie, postępują zgodnie ze wzorcami kulturowymi.
I najczęściej nie okazują, że czują lęk.
Przed tym, czy uda im się stanąć na wysokości zadania.
Remontują mieszkania, malują ściany, sprzątają garaże, kupują większe samochody, wybierają i montują foteliki dla dzieci. Przed narodzinami dziecka mocno skupiają się na czynnościach przygotowawczych. Robią co w ich mocy, aby poprawić komfort życia swojej rodziny.
W naszej kulturze nie ma miejsca na to, aby mężczyzna afiszował się tym, że np. czuje niepokój przed tym, czy poradzi sobie w roli ojca, czy zdoła zaopiekować się partnerką, malutkim dzieckiem i utrzymać dom.
Ma się sprawdzić i nie pokazywać, że się boi. Znakomita większość mężczyzn tak właśnie funkcjonuje.
To są od pokoleń utarte dla mężczyzn scenariusze. Ojciec ma zapewnić rodzinie byt i bezpieczeństwo. Nie może nawalić.
Zostawanie ojcem/matką to oczywiście radość, ale też otwarcie się na nową życiową rolę powiązaną z ograniczeniami. Szczególnie jest to odczuwalne w pierwszych miesiącach życia dziecka.
Młodzi rodzice doświadczają deprywacji podstawowych potrzeb biologicznych: niedosypiają, niedojadają, są w kołowrotku.
Chociażby poczucie bycia przytłoczonym. W tych trudnych momentach bardzo dużą rolę odgrywają rodzice młodych rodziców, którzy - jeżeli mówimy o w miarę zorganizowanej rodzinie - wprowadzają swoje dzieci w nowe role i mocny ich w tym wspierają.
I dotyczy to też mężczyzn. Oni - tak samo jak młode mamy - potrzebują wsparcia, pomocy i zrozumienia. Mężczyźni nie na darmo mają swoje rytuały przejścia. Spotykają się na pępkowym w męskim, zaufanym gronie, po to, aby celebrować narodziny dziecka. Też po to, aby pożegnać się ze starą rolą i wejść w nową.
I to jest też taki moment w życiu, kiedy ostatecznie wychodzimy z rodziny pochodzenia. W naturalny sposób odbywa się to tak, że matki wspierają córki, a ojcowie - o ile są obecni - synów. Nie narzucają się szczególnie, są wsparciem edukacyjno-emocjonalnym. Ojciec akceptuje wybory syna, rezygnuje z roli poradniczej, wchodzi w rolę dziadka. Dochodzi do ostatecznego przekazania władzy nowemu pokoleniu rodziców. Myślę, że to jest ważny i kluczowy etap stawania się rodzicem. Oczywiście, nie wszyscy tego doświadczą.
Wówczas mogą pojawić się epizody depresyjne albo negowanie tego, że w ogóle zadziała się jakaś życiowa zmiana. Młody ojciec w takim kryzysie będzie usiłował funkcjonować dokładnie tak samo, jakby dziecka nie było.
I jest zazdrosny o dziecko. Ma poczucie zdetronizowania, zejścia na dalszy plan, uważa, że jest wykorzystywany, że jest potrzebny tylko do tego, żeby przynieść pieniądze do domu, zrobić zakupy.
Kryzys na krótki czas pojawi się u każdego człowieka wchodzącego w rolę rodzica. Kłopot zaczyna się w momencie, kiedy mężczyzna reaguje nadmiarowo.
Taka klasyka to zachowywanie się tak, jakby dziecka nie było: imprezowanie, granie w gry, maksymalne angażowanie się w pracę, też pokazywanie partnerce swojej dominacji z racji bycia panem domu.
Pojawią się używki, kochanka, czasami myśli samobójcze, odrzucenie dziecka, wypieranie się ojcostwa, przeświadczenie, że nie jest się ojcem dziecka.
Przejawem nieprawidłowej adaptacji może też być nadmierne zaangażowanie się w opiekę nad dzieckiem, co może prowadzić do utraty pracy, albo do rezygnacji z pracy zawodowej, po to, aby całkowicie poświęcić się dziecku. To też poczucie winy wobec matki dziecka skutkujące nadmiernym wynagradzaniem uciążliwości macierzyństwa.
Społeczne oczekiwania wobec młodych ojców są uzasadnione. Powinien stanąć na wysokości zadania, aby rodzina przerwała. W tym temacie nie daje się mężczyznom taryfy ulgowej. Powinniśmy częściej zauważać, że młodzi ojcowie, w tym swoim "dowożeniu" są bardzo osamotnieni.
A przecież często zdarza się tak, że młody tata nie ma wokół siebie życzliwych ludzi, sieci wsparcia, która pozwoliłaby mu zamortyzować wyzwania i trudności związane z tym, że stał się ojcem.
W optymalnej sytuacji rodzina pochodzenia i najbliżsi przyjaciele wspierają mężczyznę w nowej roli, są obecni, pomocni. Kłopot często polega na tym, że młodzi ojcowie znikąd nie mają wskazówek. Poczucie osamotnienia w takim momencie nasila lęk.
Najczęściej przez tych, którzy są w podobnej sytuacji.
To jest rodzaj ostracyzmu, taki sposób na podnoszenie swojej samooceny. Żeby wytknąć komuś, że sobie nie radzi, trzeba sobie samemu też nie radzić. To klasyczna zagrywka, aby odwrócić uwagę od swoich problemów.
Wciąż nie potrafimy szczerze rozmawiać o tym, że mężczyźni też mają potrzeby emocjonalne. Jeszcze do niedawna mężczyźni uważali, że wstydem jest proszenie o pomoc.
Sięgają po nią w męski sposób.
Nie przyznają się nikomu, że się czegoś boją. Rzucają się w wir działania. Jedni remontują mieszkania, inni uciekają w pasje.
A to są naprawdę różne emocje. Dopiero od kilku, może kilkunastu lat, mamy taki kulturowy przekaz, że ojcowie powinni być blisko dziecka: przytulać, przewijać, karmić, nosić w chuście, koić płacz, itd.
20 lat temu, społecznie było jasne, że mężczyzna działa na zewnątrz. Pracuje, dostarcza, buduje poczucie bezpieczeństwa finansowego rodziny, robi wszystko, aby dom funkcjonował i niczego w nim nie zabrakło. My jesteśmy w tych imperatywach wychowani. A teraz okazuje się, że oprócz roli ogarniaczy, mamy kolejne zadanie: zadbać o emocjonalną stronę ojcostwa i wiedzieć, jak nawiązać głębokie relacje z dziećmi.
Wciąż jest podobnie. Kobiety nie garną się do armii, do jednostek antyterrorystycznych, rzadko zostają saperkami. Z reguły wybierają zawody, w których nie muszą ryzykować swoim życiem.
Na wojnę posyła się mężczyzn, bo są silni, a także dlatego, że ich życie jest mniej cenne niż życie kobiet, jest słabiej wyceniane. Takie ewolucyjne przyzwolenie, nie rodzą dzieci, są łatwo zastępowalni.
Sporo młodych ojców bardzo dobrze radzi sobie z tym wyzwaniem. Pomimo tego, że nie mamy skryptów, scenariuszy pokazujących, jak mamy budować relacje z dziećmi na takich samych zasadach, jak robią to matki. Takie scenariusze dopiero się tworzą.
W dobrze i partnersko funkcjonującym związku każdy temat można między sobą dogadać, nie trzeba od razu ciosać sobie kołków na głowie, czynić wyrzutów, przerzucać się żalami i wzbudzać w partnerze poczucie winy. Zamiast tego można próbować otwarcie i prosto się komunikować.
Powiedzieć: "Za dwa dni chcę wyjść z koleżanką na kawę, zostaniesz w domu z dziećmi?". Albo: "Nie mam problemów, z tym że chcesz iść po pracy z kolegą na rower. Ustalmy, kiedy jest moje wychodne". Te tematy można między sobą ustalić i przegadać. Tak też to zazwyczaj wygląda w zgranych parach.
Nasze oczekiwania wobec partnera/ki wzrastają, kiedy zostajemy rodzicami. To oczywiste. Problem robi się w momencie, kiedy jedna z osób zaczyna myśleć, że tylko jej punkt widzenia jest słuszny, że ma np. prawo robić co chce, albo wymagać bez końca.
I kiedy żądania nie zostaną zaspokojone, czy inaczej odczytane, karać partnera np. milczeniem, albo wpędzaniem w poczucie winy.
Po to jest czas narzeczeństwa, prowadzania się za rączkę, ślubu, wczesnego małżeństwa, aby wypracować między sobą wzorce komunikacji. To czas, kiedy trzeba się dograć, poznać w różnych odsłonach, także tych, w których partnerzy nie okazali się idealni. Zauważyć i zaakceptować mocne i słabe strony partnera/ki.
Nie. Pojawienie się dziecka na świecie nasili tylko cechy każdego z nas: tak te dobre, jak i te słabsze. Poważne kryzysy, które ludzie przechodzą po narodzinach dziecka, tak naprawdę są efektem wcześniejszych kłopotów, które były w relacji, a których - być może - parterzy nie chcieli zauważyć.
Dr Tomasz Srebnicki jest doktorem nauk medycznych, psychologiem i certyfikowanym psychoterapeutą i superwizorem Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Behawioralnej, specjalistą psychoterapii dzieci i młodzieży. Pracuje w Klinice Psychiatrii Wieku Rozwojowego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i w Centrum CBT. Autor i współautor kilku książek, m.in.: "Cyfrowe dzieci. Sztuka skutecznego porozumiewania się z dziećmi", "Niezwykły rodzic. Poradnik dla rodziców" (wydawnictwo Zwierciadło).