"Synu, graj mimo bólu". Nie powiem tak do mojego dziecka

Joanna Biszewska
Co robimy nie tak, że nasi synowie ze szczerego i niewinnego chłopięctwa wchodzą w wiek nastoletni i - statystycznie dość często - wpadają w depresję, nałogi, brak wiary w siebie, niepewność, uzależnienia?

Chłopięctwo. Jest coś w tym słowie urzekającego. Kiedy o nim myślę, przed oczami mam kilkulatka pędzącego na rowerze ze zdartymi kolanami. Ale też chłopca, który swoimi radościami i sukcesami chce się dzielić ze swoimi najbliższymi.

"Mamo, popatrz, jak gram"

Odkąd mój dziewięcioletni syn chodzi na treningi piłki nożnej, widzę, jak bardzo zależy mu na tym, aby chociaż na 10 minut treningu jedno z rodziców przyszło. "Mamo, przyjdź na trening i popatrz, jak gram". Kiedy mój syn to mówił, zwróciłam uwagę na słowo "popatrz". Popatrz, czyli nie oceniaj, nie pokrzykuj: "Dawaj, synu", "Wbijaj w budę", itp.

Popatrz, czyli bądź.

Kilka dni temu wróciłam z zimowych ferii, podczas których mój syn miał lekcje narciarstwa z instruktorem. Każdego dnia pytał mnie, czy po zajęciach z trenerem będziemy mieli jeszcze czas, aby razem pozjeżdżać? Tak bardzo chciał mi pokazać, czego się nauczył, i że coraz lepiej radzi sobie na nartach. Ale też poczuć, że jesteśmy razem, a moja uwaga jest skierowana tylko na niego.

Zdjęcie ilustracyjny
Zdjęcie ilustracyjny fot: shutterstock/matimix

Kiedy myślę o chłopięctwie, widzę też gromadkę chłopców, którzy przekrzykują się wzajemnie - jeszcze swoimi dziecięcymi, dźwięcznymi głosami - wymieniają się kartami, budują tory i rozpiera ich zdrowa, chłopięca energia. Nie wszyscy chcą być strażakami, pilotami, kierowcami rajdówek. Spotkałam chłopca, który powiedział mi, że kiedy dorośnie, najbardziej chciałby być tatą i mieć dwoje dzieci.

Chłopięctwo to dla mnie też obraz wrażliwego małego człowieka, który czasami płacze, kiedy upadnie lub kiedy mu coś nie wychodzi. I w swoim płaczu potrzebuje, aby go mocno przytulić i nie mówić, że "płacze jak baba".

Trzaska drzwiami i wychodzi

Co się wydarza po drodze, że to szczere, radosne i niewinne chłopięctwo zamienia się - statystycznie dość często - w depresję, nałogi, brak wiary w siebie, uzależnienia?

Słucham różnych historii rodzinnych o tym, że dorastający synowie, młodzi mężczyźni, pogubili się, przeholowali, nie udźwignęli palety wymagań, oczekiwań, kulturowych ograniczeń, narzuconych z góry wzorów zachowania.

Co czują rodzice, których syn poszedł na imprezę, zażył mieszankę dopalaczy tak zabójczą, że po kilku tygodniach w szpitalu bez żadnego kontaktu umiera? Co czują rodzice, których syn po kolejnej awanturze trzaska drzwiami i komunikuje, że ma dość i nie wraca do domu? Albo jak zdesperowani są rodzice chłopca, który maniakalnie gra w komputerowe gry, że z bezradności wyrywają wtyczkę z kontaktu i wynoszą synowi komputer z pokoju? I potem jest tylko gorzej.

Uzależnienie ma płeć

To mężczyźni częściej sięgają po używki, przedawkowują, więcej jest prób samobójczych wśród mężczyzn - często po zażyciu substancji psychoaktywnych - niż wśród kobiet.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne fot: shutterstock/Alexander_Safonov

Zastanawiam się, gdzie popełniamy błąd i co możemy zrobić - jako rodzice - aby upewnić się, że nasi synowie są dobrze przygotowani na wejście w dorosłość? Dlatego z uwagą przeczytałam książkę "Jak wychowywać chłopca. Potęga relacji w kształtowaniu dobrych ludzi", którą napisał Michael C. Reichert, amerykański pisarz i psycholog, autor poradników, ojciec dwóch synów.

Publikację przeczytałam nie tylko po to, aby przygotować się do tego artykułu; również jako mama syna, dziewięciolatka, który niebawem wkroczy w czas dorastania i burzy hormonów. Z książki wynotowałam wskazówki, o których chciałabym sobie przypomnieć w chwilach zwątpienia, gniewu i niepewności rodzicielskiej. Ułożyłam je w miniporadnik o tym, jak być towarzyszącym, świadomym i mądrym rodzicem syna.

1. Syn to nie projekt. Wspieraj chłopca, by był sobą

W procesie rozwoju chłopców pojawia się paradoks. Rodzice i szkoły w dobrej wierze usiłują nauczyć chłopców, jak być mężczyznami. Jednak nawet najlepsze intencje nie pomogą, jeśli rodzice tak bardzo będą chcieli nauczyć chłopców lekcji o męskości, że zdegradują ich do poziomu projektów i zapomną o ich unikalnych osobowościach, aby wcisnąć ich - często siłą - do tradycyjnych szufladek.

2. Stój po stronie syna. I nie mów: "Graj mimo bólu"

Akceptacja to słuchanie i zwracanie uwagi na to, co dla chłopca jest ważne. To też zadawanie pytań i okazywanie troski, wysyłanie dziecku sygnałów, że interesujemy się jego uczuciami, myślami i działaniami. Akceptujemy, czyli nie uciszamy małych płaczących chłopców i nie pouczamy, aby zachowywali się jak duzi chłopcy.

A tym starszym, na boiskach sportowych lub szkolnych, nie mówimy, by dostosowali się do stereotypowych oczekiwań: uwielbiali rywalizację, grali mimo bólu, starali się dominować i tak dalej.

3. Relacje to nie walka o to, kto pierwszy się ugnie, ja czy syn

W starciu z chłopięcą złością, gniewem, wycofaniem, to rodzic powinien wyciągnąć pomocną dłoń. Pierwszy krok zawsze należy do dorosłych. Po prostu powiedzmy: "Przepraszam, że się tak na ciebie zdenerwowałem/am. Choć nie podoba mi się to, co zrobiłeś, moje zdenerwowanie bardziej dotyczy moich własnych przeszłych doświadczeń niż twojego zachowania. Wiem, że nie chciałeś mnie zranić".

4. Kiedy jestem z dzieckiem, to... jestem z dzieckiem, nie na telefonie

"Przebywanie z chłopcem, akceptowanie go poprzez podążanie za nim, zwracanie uwagi na wszystko, czego chce lub co mówi, to sposób na wzmocnienie jego poczucia własnej wartości" - czytamy w książce Reicherta.

Czas spędzany z synem jest jak wpłacanie pieniędzy do jego banku i tworzenie mocnego funduszu zabezpieczającego go przed przyszłym stresem i niepokojem. Jednak czas spędzany z dziećmi rządzi się swoimi prawami.

O co chodzi? O to, aby nie dawać rad, nie dzielić uwagi pomiędzy dziecko a inne sprawy, nie rozmawiać z innymi, nie skracać obiecanego czasu, nie modyfikować wybranego przez chłopca zajęcia, nawet jeśli trudno nam w nim dostrzec jakikolwiek cel. A najważniejsza zasada to koncentrować uwagę na chłopcu i utrzymywać z nim więź bez względu na to, co robi.

Ilu z nas poświęcano uwagę w ten sposób? Ilu z nas słuchano w ten sposób? Kto z nas miał rodzica lub nauczyciela na tyle nami zainteresowanego, by wszystko odłożył i po prostu nas słuchał? Wszyscy cierpimy z powodu deficytu uwagi. W relacjach z dziećmi warto mieć tego świadomość.

Czytaj również: "Taki z ciebie duży facet, poradzisz sobie". Psycholog: Ojcowie nie potrafią okazywać, że kochają synów

5. Umiejętność słuchania. Tego można się nauczyć

Aby słuchać, najpierw trzeba wyciszyć własne wewnętrzne monologi, a w kontakcie z dzieckiem skupić się na tym, co robi i co chce nam powiedzieć. Jak to zrobić? Usiąść obok syna, okazać zainteresowanie tym, co robi, bez przeszkadzania mu w grze lub oglądaniu.

Podczas jazdy samochodem zadać pytanie wyrażające zainteresowanie jakąś częścią jego życia, która sprawia mu radość: "Jakiej piosenki ostatnio słuchasz?", "Co się wydarzyło w programie, który oglądałeś?", "Jak poradziła sobie twoja ulubiona drużyna w ostatnim meczu?". Nie chodzi o to, by syn zaczął nam coś wyjaśniać albo pomógł coś zrozumieć - ma po prostu doświadczyć naszej uwagi jako czegoś przyjemnego.

Autor książki "Jak wychować chłopców" pisze: "Im częściej rodzice ćwiczą umiejętność słuchania, tym są uważniejsi i mniej podatni na rozproszenie. Z kolei każde pozytywne doświadczenie bycia wysłuchanym sprawia, że chłopcy się otwierają i zacieśniają więzi. Gdy mocna więź staje się normą, chłopcy częściej przychodzą do dorosłych po radę lub pocieszenie".

6. Nie zawstydzaj. Męski ideał i tak nie jest możliwy do osiągnięcia

Chłopcy często czują się niewystarczająco dobrzy, ponieważ nieustannie są zawstydzani. O męskim ideale chłopcom przypomina się codziennie. Jak? To rodzic, który martwi się o to, jak syn rzuca piłką, nauczyciel, który odrzuca ucznia, bo nie potrafi poradzić sobie z jego nieodpowiednim zachowaniem, trener motywujący zniewagami i poniżeniem.

Chłopcy, jeszcze przed piątym rokiem życia, uczą się, że muszą ubierać się, mówić oraz budować relacje w określony sposób. Ponieważ chłopców najczęściej zawstydzają osoby z ich najbliższego otoczenia, to wysłuchiwanie krytyki jest ich codziennością.

A krytyka, którą obdarzamy synów, sprawia, że w dorosłość często wchodzą z poczuciem, że to, co naprawdę czują, nikogo nie interesuje.

7. Powiedz synowi, co w nim podziwiasz i co lubisz

Jak pielęgnować silną więź z synami? Jednym ze sposobów jest odzwierciedlanie mocnych stron chłopców i ich docenianie. Rodzice mogą przećwiczyć to najpierw ze sobą, na zmianę mówiąc o tym, co podziwiają i lubią w swoich synach. Im bardziej precyzyjni jesteśmy i im więcej konkretnych historii o dokonaniach syna możemy przytoczyć, tym lepiej. Takie ćwiczenia "na sucho" nie tylko przygotowują nas na prawdziwe sytuacje z udziałem syna, ale też pomagają uczyć się, jak doceniać syna i jednocześnie powstrzymywać się od krytykowania go i obciążania swoimi zmartwieniami.

W artykule wykorzystałam fragmenty książki "Jak wychowywać chłopca. Potęga relacji w kształtowaniu dobrych ludzi", której autorem jest Michael C. Reichert. Książka została wydana w Polsce w 2020 roku przez wydawnictwo Mamania.

Zapraszamy do wzięcia udziału w naszym programie. „Ryzykanci" to nowy format w Gazeta.pl tylko dla mężczyzn, w którym poruszymy tematy wagi ciężkiej. Nie macie, panowie, nic do stracenia, dlatego wejdźcie na >> RYZYKANCI.PL.

Więcej o: