Jeszcze kilkanaście lat temu po melatoninę (tzw. hormon snu) sięgali najczęściej ludzie, którzy pracowali na nocne zmiany. Też stewardessy i piloci, którzy często zmieniają strefy czasowe. Dzisiaj coraz więcej dorosłych bierze tabletki na sen z melatoniną po to, aby się nie męczyć i szybciej zasnąć. Dzieci i nastolatki też dostają "żelki na spanie".
W tekście "Americans have turned to melatonin to soothe pandemic-induced stress" w Business Insider (pol. "Amerykanie sięgnęli po melatoninę, aby złagodzić stres wywołany pandemią") czytamy, że rynek sprzedaży suplementów z melatoniną w Stanach odnotowuje gigantyczne wzrosty.
W 2020 r. Amerykanie wydali ponad 825 milionów dolarów na suplementy z melatoniną, co stanowi wzrost o ponad 40 proc. rok do roku. Irene Chang, analityczka badawcza w Euromonitor International zwróciła uwagę na to, że od czasów pandemii nie tylko dorośli kupują na tony melatoninę, ale też gigantycznie wzrosła liczba młodych konsumentów, którzy zainspirowani reklamami w mediach społecznościowych, sięgają po środki nasenne na bazie melatoniny.
Analitycy rynkowi nie mają wątpliwości, że melatoninowy biznes z roku na rok będzie przynosił coraz większe zyski. Wielkość rynku melatoniny wyceniono na 1,26 miliarda dolarów w 2021 r. i przewiduje się, że do 2030 r. osiągnie 3,67 miliarda dolarów.
Jednym z powodów, dla którego producenci melatoniny mogą spać spokojnie, jest to, że ludzie kilka, kilkanaście godzin na dobę spędzają w pomieszczeniach z energooszczędnym oświetleniem. Brak naturalnego światła, godziny spędzone ze sztucznym światłem i przed ekranami - to wszystko sprawia, że produkcja melatoniny przez ludzki organizm jest ograniczona.
Melatonina to hormon, który uwalnia szyszynka, kiedy zaczyna się ściemniać, reguluje dobowy rytm organizmu, cykle snów i czuwania. Wzrost jej produkcji po zmroku prowadzi do uczucia senności. U młodych i zdrowych ludzi początek wydzielania melatoniny rozpoczyna się o zmierzchu, a kończy rano.
W czasie pandemii, kiedy bardzo dużo czasu zmuszeni byliśmy spędzać w domach - często pracując i ucząc się online - okazało się, że brak świeżego powietrza i naturalnego, dziennego światła, nie sprzyja szybkiemu zasypianiu. Zamknięcie w domach i izolacja niekorzystnie wpłynęły na nasz rytm okołodobowy.
Syntetyczna melatonina okazała się zbawieniem na pandemiczne stresy. Tak dla dorosłych, jak i dla dzieci. Jednym z pierwszych objawów niedoboru melatoniny jest bezsenność w nocy i senność w ciągu dnia, też rozkojarzenie, zaburzenia koncentracji, drażliwość.
Amerykańska Akademia Medycyny Snu na początku tego roku opublikowała raport, z którego dowiadujemy się, że prawie połowa rodziców w Stanach Zjednoczonych podaje dzieciom poniżej 13. roku życia melatoninę.
Po ten suplement dla dzieci częściej sięgają młodzi rodzice w wieku od 25 do 34 lat.
Suplementy z melatoniną są tak popularne w Stanach, że w ostatnich latach - szczególnie w czasie pandemii - pojawił się problem nadużywania melatoniny wśród dzieci.
Amerykańska agencja Centers for Disease Control and Prevention (CDC) opublikowała raport, z którego wynika, że w ostatnim dziesięcioleciu zgłoszono ponad 260 tys. przypadków spożycia przez dzieci melatoniny. Ponad 27 tys. z nich wymagało leczenia w placówce medycznej, 4 tys. było hospitalizowanych, 290 dzieci trafiło na oddziały intensywnej opieki medycznej.
Większość zatruć była przypadkowa. Melatonina dla dzieci jest produkowana i sprzedawana jako suplement diety w postaci płynów lub atrakcyjnych żelków. Dzieci najczęściej sięgały po nie, myśląc, że są to cukierki.
Ponad 80 proc. dzieci hospitalizowanych z powodu przedawkowanie melatoniny nie miało niepokojących objawów. Pozostałe cierpiały na problemy z oddychaniem, miały objawy sercowo-naczyniowe, żołądkowo-jelitowe. Pięcioro dzieci potrzebowało wspomagania oddychania przy pomocy respiratora, a dwoje w wieku poniżej dwóch lat zmarło.
W Polsce syntetyczna melatonina od 2000 roku dostępna jako lek OTC, czyli jest sprzedawana w aptekach bez recepty. Nie prowadzi się u nas badań na temat przedawkowania czy zatruć melatoniną wśród dzieci. Nie oznacza to, że apteki nie sprzedają suplementów diety dla dzieci z melatoniną. Są i u nas łatwo dostępne w postaci żelków i syropów.
Nie ma jednak nad Wisłą powszechnej mody na usypianie dzieci melatoniną. Według pediatry lek. med. Anety Górska-Kot, rodzice w Polsce podają dzieciom zdecydowanie mniej suplementów diety niż rodzice w USA.
"Egoizm polskich rodziców nie jest tak wielki, żeby przyspieszać zasypianie dzieci tabletką czy kroplami. Ja przynajmniej się z taką sytuacją nigdy nie spotkałam ani w gabinecie, ani na szpitalnym oddziale ratunkowym. Jeśli rodzice sięgają po melatoninę, to są to sporadyczne sytuacje związane z jet lagiem po podróży i dotyczą nastolatków" - mówiła pediatra na łamach "Wyborczej".
Podczas zeszłorocznej XXII Ogólnopolskiej Konferencji "Polka w Europie", prof. dr hab. n. med. Adam Wichniak z III Kliniki Psychiatrycznej i Ośrodka Medycyny Snu Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie wypowiadał się na temat preparatów dostępnych bez recepty, które pomagają w zasypianiu.
Profesor mówił o tym, że produkcja melatoniny zaczyna dramatycznie spadać wraz z wiekiem. Im jesteśmy starsi, tym mniej melatoniny produkuje nasz mózg. Dlatego melatonina jest bardzo często lekiem zalecanym ludziom po 50-55. roku życia. W tym wieku poziom wydzielania melatoniny jest tak niski, że trudno jest samodzielnie wyregulować sen.
Zdaniem profesora zdrowi ludzie poniżej 50. roku życia przy higienicznym stylu życia, wytwarzają tyle melatoniny, ile trzeba. Jeśli mają zaburzenia snu, to najczęściej wynikają one ze stylu życia i nadmiernej ekspozycji na ekrany.
W przypadku nastolatków i dzieci, które mają kłopoty z zasypianiem, najczęściej wystarczy ograniczyć korzystanie z komputera czy smartfona - zwłaszcza przed snem. Wówczas organizm wytworzy melatoninę w odpowiedniej ilości.
Zdrowym dzieciom, które podczas dnia spacerują, spędzają czas na świeżym powietrzu, uprawiają sporty, syntetyczna melatonina nie jest potrzeba. Od lat wiadomo, że dzieci wpatrujące się w smartfony i tablety przed snem, mają kłopoty z zaśnięciem.
Naukowcy z londyńskiego King’s College London dowiedli, że dzieci, które mają niekontrolowany dostęp do ekranów, szczególnie wieczorem, mają ponad dwukrotnie większe ryzyko zaburzeń snu w nocy - w porównaniu do dzieci bez dostępu do takich urządzeń.
Anglicy w swoim badaniu nie mają wątpliwości, że wraz z rosnącą popularnością przenośnych urządzeń multimedialnych problem złego snu wśród dzieci będzie się pogłębiać.
Zamiast sięgać po syntetyczną melatoninę dla dzieci i nastolatków po to, aby szybciej zasnęły, lepiej ograniczyć im czas spędzony przed ekranem i zadbać o tym, aby wieczorem w swoich pokojach nie miały dostępu do ekranów.
Podawanie dzieciom melatoniny ma sens, tylko wtedy, kiedy to pediatra stwierdzi, że u dziecka występują zaburzenia snu z powodu nieprawidłowej produkcji melatoniny.
U dzieci z różnymi zaburzeniami neurorozwojowymi, m.in. z ADHD, z autyzmem częściej niż w populacji dzieci zdrowych obserwuje się zaburzenia snu, takie jak utrudnione zasypianie, częste wybudzenia w nocy i skrócony całkowity czas snu. Na łamach "Medycyny Praktycznej" czytamy, że melatonina jest stosowana w leczeniu zespołu opóźnionej fazy zasypiania oraz w zespole nagłej zmiany strefy czasowej (jet lag syndrome), a także u osób powyżej 55. roku życia.
Istnieją również badania potwierdzające skuteczność melatoniny u dzieci z autyzmem, zespołem nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD) i zaburzeniami uczenia się. U dzieci tych melatonina jest stosowana głównie w celu skrócenia długiego okresu zasypiania. (Za Medycyna Praktyczna: "Czy melatonina łagodzi zaburzenia snu u dzieci?")