Podinspektor Małgorzata Sokołowska, na swoim popularnym profilu o nazwie Z pamiętnika policjantki kilka dni temu opisała scenę, której była świadkiem na warszawskim basenie publicznym.
"Dwie dorosłe kobiety piją jedno ze znanych piw. W tym samym czasie częstują dzieci bezalkoholowym odpowiednikiem piwa tej samej marki. Piwo w kieliszkach trzymanych przez dzieci zgodnie z prawem nazywa się bezalkoholowe, bo ma do 0,5 proc. alkoholu. Teoretycznie bez alkoholu, ale praktycznie już nie. Ilości niewielkie, ale czy na pewno nieszkodliwe dla kilkulatka? Ja jestem na nie, choć znam wielu rodziców, którzy postępują, tak jak kobiety na zdjęciu" - czytamy opis sytuacji.
Post ilustruje zdjęcie dzieci z kieliszkami, oczywiście z zasłoniętymi buziami emotikonami.
Patrzę na dzieci z piwem przy basenie i jest dla mnie w tym zdjęciu coś bardzo smutnego. Czuję, jakby zostały okradzione z dzieciństwa. Picie przez dzieci napojów udających alkohol w kieliszkach dla dorosłych, to słaba propozycja rozrywki. I brak pomysłu na zaoferowanie czegoś ciekawszego niż oswajanie dzieci z myślą, że dobra zabawa jest tylko wtedy, kiedy się polewa.
"Oferując dzieciom jakikolwiek napój, który ma imitować alkohol, przedstawiamy pewne postawy do zabawy, imprez i sposobu życia. Modelujemy postawę, zgodnie z którą fundamentem spotkań z przyjaciółmi jest alkohol. Jeżeli od najmłodszych lat dorośli uczą przeżywania ważnych chwil w życiu przez obcowanie z alkoholem, stanie się to podstawą przeżywania i łączenia różnych emocji z nim w roli głównej" - czytamy w poście policjantki.
Za swojego dzieciństwa pamiętam, że dorośli przestrzegali zasady, że dzieci nie piją z kieliszków do wina, ani z żadnych innych szklanek, które są przeznaczone do trunków alkoholowych. Nawet lemoniady dla zabawy. Nikt z dorosłych nie częstował nas alkoholem, żebyśmy spróbowali, jak to w ogóle smakuje. Zdarzały się sytuację, kiedy po rodzinnym zjeździe dzieci spijały resztki alkoholu z kieliszków, ale zawsze tak, aby rodzice, dziadkowie tego nie zauważyli. Alkohol nie był dla dzieci. Był dla dorosłych.
Odkąd sama jestem mamą dwojga dzieci: 11 i 9 lat obserwuję, w jaki sposób dorośli wprowadzają dzieci w temat alkoholu. Nie urządzałam dziecięcych urodzin z napojem imitującym musujące wino, ale moje dzieci bywają na takich przyjęciach.
Wiem, że od czasów mojego dzieciństwa, zmieniło się myślenie o alkoholu. Mało kto pije dzisiaj wódkę, miejsce mocnych trunków, zastąpiło wino i piwo. Coraz więcej rodziców uważa też, że ich rolą jest to, aby pokazać dzieciom jak pić, żeby się nie upić. Zakładają, że lepiej, aby nastolatek wypił piwo w domu, niżby miał kombinować pod sklepem monopolowym, jak kupić alkohol nie będąc pełnoletnim.
Czasami widzę też, kiedy rodzice zamawiają dla swoich nastoletnich dzieci piwo - alkoholowe, bezalkoholowe - w restauracji. Wiem też, że kiedy nastolatek/tka, wybiera się na imprezę, dostaje od rodziców butelkę wina, aby nie pił/a podłego alkoholu, tylko ten sprawdzony, z domu. Znam szesnastolatka, który nie chce pić alkoholu, bo nie ma takich ciągot i potrzeb, a ojciec na imprezach rodzinnych namawia, aby się wreszcie wyluzował i napił drinka, bo w domu można.
Coraz więcej rodziców w Polsce pozwala pić dzieciom alkohol w swojej obecności. Tak wynika nie tylko z moich obserwacji, ale też z raportu "Alkohol w Polsce" opracowanego pod redakcją prof. Andrzeja M. Fala, prezesa Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego, kierownika Kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych CSK MSWiA w Warszawie.
Raport powstał dwa lata temu, czyli w trudnych pandemicznych czasach. Badacze raportu piszą o tym, że alkohol trafia w ręce nastolatków najczęściej za pośrednictwem pełnoletnich znajomych lub wręcz dorosłych domowników, a sam fakt sięgania po napoje alkoholowe przed ukończeniem 18. roku życia jest skorelowany ze stylem życia rodziców i stosunkiem do alkoholu obowiązującym w domu rodzinnym.
W raporcie czytamy wypowiedz dr Aleksandry Piotrowskiej, która mówi o tym, że alkoholu próbowały niemal wszystkie dzieci z domów, w których jest on obecny.
Z materiałów przygotowanych dla kampanii społecznej "Alkohol. Znaj Ryzyko" zrealizowanej przez Fundację Studio Psychologii Zdrowia dzięki finansowaniu ze środków m.st. Warszawy dowiadujemy się, że 64 proc. dzieci w Polsce przed 18. urodzinami piło alkohol w domu, a 34 proc. za przyzwoleniem osoby dorosłej, często jest to rodzic.
Częstowanie dzieci alkoholem w nadziei, że dzięki temu nauczą się rozsądnie pić, to nie tylko polski trend. Podobnie postępują rodzice we Francji i Wielkiej Brytanii. Na Wyspach co drugi piętnastolatek, pije alkohol w domu za zgodą rodziców, a co dziesiąty brytyjski rodzic nie ma nic przeciwko temu, aby dzieci - nawet te pięcioletnie - spróbowały, jak smakuje wino, piwo czy kolorowy alkoholowy drink.
Z badań opisywanych przez dziennik "The Guardian" wynika, że 30 proc. rodziców dzieci, które nie mają 15 lat, uważa, że alkohol może być nagrodą. Obiecują, że za dobre zachowanie, nastolatek dostanie w nagrodę kieliszek wina lub kufel piwa. Co piąty rodzic w Wielkiej Brytanii pozwala również na to, aby małoletni koledzy ich dzieci napili się alkoholu pod ich dachem. Rodzice zapytani o to, dlaczego pozwalają dzieciom na picie alkoholu w domu, tłumaczyli, że chcą monitorować to, ile ich dzieci piją. Uważają, że dzięki takiej "wyluzowanej" postawie, uczą dzieci tzw. odpowiedzialnego, kontrolowanego picia.
Z tym podejściem nie zgadzają się eksperci. Ani ci w Polsce, ani ci na Wyspach. Dla rodziców mają jedną radę: najrozsądniejszym wyjście z sytuacji jest zapewnienie dzieciom dzieciństwa bez alkoholu i aby zbudować w dzieciach zdrowe podejście do alkoholu, trzeba zacząć od siebie. A z tym może być trudno.
Od czasów pandemii hasztag #winemom cieszy się w sieci ogromną popularnością. Matki małych dzieci wrzucają do sieci filmiki czy zdjęcia z hasłami w stylu "mając do wyboru płaczące dziecko i kieliszek wina, wybieram to drugie".
Memy i filmiki o zmęczonych rodzicach, którzy wieczorem, kiedy dzieci już śpią, mogą wreszcie się napić, są codziennością w internecie. "Wieczorem pozwalam sobie tylko na jedną lampkę wina" - czytamy napis na zdjęciu kobiety z gigantycznym, przynajmniej litrowym kieliszkiem. Inny mem: Kobieta w stroju do ćwiczeń wyznaje: "W końcu wzięłam się za jogę i świetnie mi idzie", tyle tylko, że chodzi o wino o nazwie joga, nie zestaw ćwiczeń. "Zdecydowanie potrzebny jest dodatkowy dzień między sobotą a niedzielą" - to czytając, widzimy zdjęcie mocno skacowanej kobiety.
Sklepy internetowe proponują "zabawne" wielkie kielichy do wina z podziałką: "małe wino", "duże wino", "matki wino" - to ostatnie to maksymalna objętość kieliszka
Hitem wśród rodzicielskich internetowych społeczności okazało się nagranie mamy z Anglii, która znalazła sposób na to, jak wytłumaczyć dziecku ułamki w czasie nauki zdalnej. Jej pomoce naukowe to kieliszek i butelka wina. Jak wygląda taka lekcja matematyki? Kluczem jest stopniowe napełnianie kieliszka - najpierw do 1/4 (tłumacząc przy tym, czym jest "ćwierć"), później do połowy, następnie do 3/4 i całości. Co dalej? Należy wypić trunek, również stopniowo, wskazując na ułamki. Nagranie podbiło sieć, pod postem na Facebooku, w którym pojawiła się "instrukcja" ludzie pisali setki komentarzy, np.: "Uwielbiam część z podsumowaniem. Trzeba powtarzać codziennie!". To wszystko oczywiście są żarty, często bardzo śmieszne, ale prowadzą do normalizacji alkoholu w naszym życiu.
Czytając opracowania kampanii "Alkohol. Znaj Ryzyko" (kampania miała dwie odsłony, ostatnią w 2022 roku) , natrafiłam na fragment o tym, że na nic zdadzą się profilaktyczne pogadanki, zakazy i edukacyjne wykłady, jeśli sami nie będziemy autentyczni w tym co robimy. I o tym, że dzieci rzadziej uzależniają się od alkoholu jako dorosłe osoby, jeśli w dzieciństwie miały dobre relacje z rodzicami i bliską z nimi więź.
"Nierzadko rodzicom wciąż wydaje się, że skoro dziecko i tak ma spróbować, to lepiej, by wydarzyło się to pod kontrolą. – W ten sposób rodzice dają dzieciom dyspensę do picia. Nie mamy żadnej kontroli nad tym, czy dziecko sięgnie po alkohol w grupie rówieśniczej. Natomiast jeśli sami się na to zgodzimy, swoją postawą damy zielone światło na spożywanie alkoholu przed osiemnastką, a to jest szkodliwe. Bo skoro rodzice pozwolili, to dlaczego z kolegami nie mogę się napić? Poza tym alkohol znacznie bardziej inwazyjnie działa na młody rozwijający się organizm – dla kampanii wypowiadała się Katarzyna Andrusikiewicz, psycholog i certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień i współuzależnienia.