"Pierwsze miesiące rodzicielstwa to jedna wielka próba okiełznania obcej materii. Czułem się tak, jakby ktoś rzucił mnie na statek i kazał płynąć po wzburzonym morzu. Mało tego, jako początkujący ojciec w czasie sztormu starasz się wyhaftować parzenicę [wzór charakterystyczny dla górali - przyp. red.] na lnianej szmatce. Miałem wrażenie, że po każdej ogromnej fali przychodzi następna, jeszcze większa. Kiedy tylko wyszło słońce, za moment na błękitnym niebie pojawiały się złowieszcze burzowe chmury.
Nie wiem, jak udało nam się przetrwać pierwsze miesiące. Opanowaliśmy karmienie, regularne odgazowywanie małego brzucha i nawet zdarzyło nam się przespać ze dwie noce. Wszystko zaczynało się normalizować. Mała Gałganica była coraz bardziej człowiecza.
Jak przystało na dumnego jak paw rodzica, często bywałem na targowisku próżności, zwanym placem zabaw. To tak naprawdę osiedlowy przytułek dla mam i ojców, z jedną piaskownicą, kilkoma ławkami i potwornie skrzypiącą huśtawką" - czytamy w książce "Tato, no weź".
Autorem książki jest Kamil Baleja, popularny dziennikarz radiowy i telewizyjny, tata córki i syna, ojciec z internetu. Na swoich profilach w serwisach społecznościowych pokazuje codzienność zaangażowanego taty małych dzieci. Jego książka "Tato, no weź. Kupa i inne radości tacierzyństwa" jest żartobliwą opowieścią o dorastaniu do roli ojca, a także dowodem na to, że płakanie ze wzruszenia na badaniu USG, wcielanie się w postać świnki Peppy, podrygiwanie z dzieckiem w basenie na zajęciach gimnastycznych do melodii "Baby Shark" w niczym nie ujmuje męskości.
Jeszcze parę dekad temu rolę ojców ograniczano do utrzymywania domu. Dzisiaj widzimy, że nie jest to dla mężczyzn idealne rozwiązanie. Coraz częściej chcą dzielić się obowiązkami w sferze domowej i zawodowej. Pomimo tego, że na swojej rodzicielskiej drodze wciąż muszą pokonywać stereotypowe postrzeganie rodziny, w której kobieta zajmuje się dziećmi, a mężczyzna zarabia na dom.
"W sferze publicznej ojcowie są nadal spychani do stereotypowej roli żywicieli rodziny. Kiedy zwracają się do przełożonego z prośbą o dzień wolny na dziecko, bardzo powszechną reakcją pracodawcy jest pytanie: Ale dlaczego ty? Dlaczego nie żona? Przecież masz żonę, ona powinna siedzieć z dzieckiem, kiedy jest chore. To stereotypowe myślenie ogranicza mężczyzn w roli rodziców".
Wciąż na rynku pracy uważa się, że facetowi powinno zależeć przede wszystkim na karierze w sferze zawodowej. Podczas moich badań jeden z ojców zacytował swojego pracodawcę, który powiedział: "Chyba coś jest z tobą nie tak, skoro dziecko jest dla ciebie ważniejsze niż awans na horyzoncie" - mówiła na łamach naszego serwisu socjolożka, dr Marta Bierca, autorka badań i książki "*Nowe wzory ojcostwa w Polsce".
Ojcowie coraz głośniej piszą i mówią o tym, że zmienianie pieluch, wysadzanie dzieci na nocnik i karmienie kaszką to też ich bajka. Wystarczy zajrzeć do polskiego internetu, aby się o tym przekonać. Wśród topowych blogów o rodzicielstwie coraz więcej jest tych pisanych przez mężczyzn - ojców, którzy pokazują, czym jest dla nich aktywne rodzicielstwo. Nie wstydzą się pisać o swoich porażkach, potrzebach, osiągnięciach, odkryciach, ani o tym o ich wzrusza do łez.
'Jeszcze parę dekad temu rolę ojców ograniczano do utrzymywania domu. Dzisiaj widzimy, że nie jest to dla mężczyzn idealne rozwiązanie. Coraz częściej chcą dzielić się obowiązkami w sferze domowej i zawodowej' Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl
"Razem. Słowo klucz, pojawiające się w u pary, która spodziewa się potomstwa. Wszystko musicie robić razem. Razem wybieracie dziecięce ciuszki, razem ćwiczycie oddychanie, razem chodzicie do lekarzy. Nie przestaje mnie to zadziwiać.
Kiedy w poczekalni pod gabinetem lekarza siedzą pary oczekujące dziecka, schemat jest zazwyczaj ten sam: ona zachowuje spokój, on natomiast kręci się, wierci i za wszelką cenę próbuje nasłuchiwać, co się dzieje za drzwiami" - opisuje moment oczekiwania na USG w swojej książce Beleja. Dalej czytamy, co dzieje się, kiedy sam wchodzi z rodziną do gabinetu:
"Pan specjalista poruszał chwilę kolejnym pokrętłem i dźwięk stał się jeszcze wyraźniejszy. Lekarz uśmiechnął się i zapytał: – I jak się państwu podoba? Wiem! To będzie jakiś test. Któraś z tych dźwiękowych zagadek, żeby rozpoznać piosenkę po jednej nutce.
– Westbam, Scooter albo jakieś niemieckie dub techno z początku lat dziewięćdziesiątych! – Ha, doktorku, masz przed sobą specjalistę od muzyki. Nie ze mną takie numery.
– Naprawdę pan nie poznaje? To… – Kiedy lekarz chciał wypowiedzieć kolejne słowo, błyskawicznie mu przerwałem:
– No tak, jakie techno? Przecież to będzie początek 'Blue Monday' grupy New Order. Jak mogłem nie poznać? To klasyka lat osiemdziesiątych. Niby rockowa grupa, a pokazała zupełnie inne, elektroniczne oblicze.
– To serce pana córki...
– I to genialne, surowe brzmienie. Całe pokolenia wychowały się na tych syntezatorach…
– Tak bije serce pana córki – powtórzył lekarz, obdarzając mnie uśmiechem.
– Siedem minut doskonałego grania. – Zaraz, czy lekarz właśnie powiedział coś o sercu?
– Serce? – zapytałem zdziwiony. – Serce… mojej córki?
Mojej własnej? Córki? Serce tak bije? Właśnie tak?
Lekarz kiwnął głową, by dać mi chwilę na przetrawienie tej informacji. Ktoś właśnie włączył stop-klatkę w naszym filmie, a ja stałem tam i próbowałem zrozumieć, co się właściwie wydarzyło. Przełknąłem ślinę i chwytając się wysłużonego skórzanego fotela, który stał obok, powiedziałem szeptem:
– Serce?
Spojrzałem na niewielkie głośniki znajdujące się tuż przy monitorze. Rytmiczne dudnienie. Piękne, wyraźne stukanie, które było namacalnym dowodem, że mój świat zaczyna się bezpowrotnie zmieniać. Że z lekkoducha będę się musiał stać poważnym, odpowiedzialnym ojcem. Kiedy coraz bardziej oddawałem się filozoficznym rozważaniom, zauważyłem, jak pielęgniarka podaje mi chusteczki. Chwilę później poczułem słony smak kropli spływającej po policzku".
Pchają wózki, noszą torby pełne odżywek i pieluch, wybierają w sklepach kaszki, wysiadują w piaskownicach, publicznie okazują swoim dzieciom uczucia. Rodzicielstwo staje się dla mężczyzn ważną częścią ich tożsamości. Nie chcą zająć miejsca matek, chcą mieć swoją opowieść o byciu ojcem i poszukują tej drogi. Przez to, że przez tyle pokoleń musieli zarobić na dom i przynosić pieniądze do domu, zostali emocjonalnie odsunięci od dziecka, a ich instynkt ojcowski został uśpiony.
- Młodzi Polacy, z którymi rozmawiałam, opowiadali mi, że bardzo często instynkt ojcowski podpowiadał im, jak zajmować się malutkim dzieckiem. Mimo że nie wiedzieli, jak zajmować się niemowlakiem, bo nikt ich tego nie nauczył, podskórnie czuli, co powinni zrobić i jak się zachować. Wielu wspominało o tym, że już podczas ciąży partnerki przygotowywali się do roli ojca, czekali na dziecko, urządzali pokoik, czytali poradniki. To jest o tyle ciekawe, że w pokoleniu współczesnych młodych ojców mieszają się kategorie kulturowe przypisywane płciom i instynkt - do niedawna przypisywany tylko kobietom - wkracza do świata ojców - zauważa dr Marta Bierca.
"Kupka to dla rodziców centrum wszechświata. Kiedy pierwszy raz próbujesz otworzyć pieluchę, doznajesz olśnienia, że widok, który normalnie wykręcał twoje trzewia, zupełnie cię nie rusza. Prawda jest brutalna. Jako rodzic musisz niejednokrotnie mierzyć się ze wszystkimi glutami tego świata. Kiedy już przeanalizowaliśmy na wszystkie strony małą bombę biologiczną schowaną w pieluszce, nastąpiła druga faza wtajemniczenia, zwana przebieraniem malucha.
Kiedy ćwiczyliśmy zakładanie śpioszków na lalce, założyłem je tył na przód. Wydawało mi się wtedy, że zapięcie powinno być na plecach, żeby dziecko samo nie mogło się rozebrać. Stres, który mi towarzyszył, był tak duży, że miałem wrażenie, iż za chwilę pourywam małemu fantomowi gumowe ręce. Widząc moje zachowanie, położna podeszła i powiedziała zdanie, które wyjątkowo mocno utkwiło mi w głowie:
– Dziecko nie jest z porcelany. Niech się pan nie boi. Żeby zrobić krzywdę noworodkowi, musi pan się naprawdę mocno postarać.
Trzymając w rękach jednodniowe dziecko, w chwili, w której miałem pierwszy raz sprawdzić przyswojoną teorię w boju, wolałem jednak nie testować jego wytrzymałości. Dlatego to pierwsze przebieranie trwało wieki. Najdelikatniej jak mogłem, koniuszkami palców przekładałem wiotkie rączki" - czytamy w książce dziennikarza radia Złote przeboje, taty, który nie problemów z tym, aby przewijać dziecko, wyśpiewywać kołysanki na dobranoc, analizować rodzaj kupki, a do tego opisywać, że to wszystko może być potrzebnym doświadczeniem.
Już we wstępie swojej książki pisze, że "rodzicielstwo przypomina przejażdżkę rollercoasterem. Z tą różnicą, że kiedy wagonik osiąga najwyższy punkt i za sekundę wszyscy zaczną krzyczeć: 'Ja nie chcę, ja nie chcę', zdajesz sobie sprawę, że masz zepsute pasy". A zaraz po tym zaznacza, że to właśnie bycie ojcem jest totalną przygodą jego życia.
'Pchają wózki, noszą torby pełne odżywek i pieluch, wybierają w sklepach kaszki, wysiadują w piaskownicach, publicznie okazują swoim dzieciom uczucia. Rodzicielstwo staje się dla mężczyzn ważną częścią ich tożsamości. Nie chcą zająć miejsca matek, chcą mieć swoją opowieść o byciu ojcem i poszukują tej drogi' Fot. Marcin Wołoszczak / Agencja Wyborcza.pl
Mentalną zmianę młodych polskich ojców widać nie tylko w sieci i w literaturze, ale i w statystykach. W zeszłym roku prawie 60 proc. ojców skorzystało z urlopu ojcowskiego.
Każdemu ojcu przysługuje 14 dni wolnych na spędzenie czasu ze swoim nowo narodzonym dzieckiem. To ma się niedługo zmienić i ojcowie dostaną więcej praw. Unia Europejska, wychodząc rodzicom naprzeciw, przyjęła dyrektywę w sprawie równowagi między życiem zawodowym i prywatnym rodziców lub opiekunów, tzw. dyrektywa "work-life balance".
Nowe regulacje zawierają wiele rozwiązań dotyczących uprawnień rodzicielskich. Dyrektywa ma za zadanie zrównać na rynku pracy pozycję kobiety i mężczyzny oraz umożliwić rodzicom pozostanie aktywnym zawodowo. W związku z tym wprowadzone zostały regulacje do różnych urlopów związanych z macierzyństwem i ojcostwem.
Państwa członkowskie mają czas na implementację dyrektywy do sierpnia 2022 r. Dyrektywa przewiduje elastyczną organizację pracy dla rodziców, porządkuje prawa i obowiązki pracownika korzystającego z możliwości pracy zdalnej, a także wprowadza dziewięciotygodniowy urlop rodzicielski dla ojców.
Po wejściu w życie nowego prawa urlop rodzicielski będzie trwał 41 tygodni w przypadku urodzenia jednego dziecka i 43 tygodnie w przypadku ciąży mnogiej. Oprócz tego, ponieważ jednym z celów tzw. dyrektywy rodzicielskiej jest zachęcenie do równego dzielenia się obowiązkami opiekuńczymi między kobietami i mężczyznami, po zmianach każdy z rodziców będzie miał gwarancję 9 tygodni urlopu, których nie będzie mógł przenieść na drugiego rodzica. Urlopu rodzicielskiego nie trzeba będzie wykorzystywać od razu, ale trzeba będzie to zrobić maksymalnie w 5 częściach do zakończenia roku kalendarzowego, w którym dziecko kończy 6. rok życia.
'Tato, no weź' w księgarniach od końca czerwca 2022 r. fot: materiały prasowe
Książka "Tato no weź" , wyd. Agora, pojawi się w księgarniach pod koniec czerwca. Kamil Baleja, dziennikarz radia Złote Przeboje, ojciec z internetu z właściwym sobie biglem i lekkością opisuje blaski i cienie ojcostwa, i wszystkie absurdalne sytuacje, jakie czekają faceta, gdy staje się tatą. Czytając tę pełną scenek z życia opowieść, nieraz popłaczecie się ze śmiechu. A może nawet wzruszycie. W końcu "Tato, no weź" to samo życie!
*"Nowe wzory ojcostwa w Polsce" Marty Biercy to książka wydana w 2019 r. Powstała na kanwie pracy doktorskiej. Książka jest próbą odpowiedzi na pytanie, jaki jest współczesny ojciec, jak bardzo różni się od swojego ojca czy dziadka. Autorka zastanawia się, czy ojcostwo może być dla mężczyzny satysfakcją i osiągnięciem, które równa się sukcesom zawodowym? Czy "stary", model ojcostwa odszedł już do lamusa, czy raczej mamy do czynienia z hybrydą wzorców starych i nowych? Jakie są dylematy współczesnych mężczyzn stających się ojcami? Autorka przeprowadziła wywiady z mężczyznami z małych i dużych miejscowości, w różnym wieku o różnym wykształceniu, posiadającymi dzieci. Stworzyła studium, z którego wyłania się obraz współczesnego ojca.