Letni katolicy. "Do kościoła nie chodzimy, pacierza nie odmawiamy, ale dzieci ochrzciliśmy"

Obojętni religijnie, ale rodzina wywiera presję, aby ochrzcili dziecko. Chrzczą dla świętego spokoju, bo taka jest tradycja. Chociaż w ostatnich latach coraz więcej rodziców podejmuje decyzję o tym, aby nie chrzcić dzieci, to i tak jest to kropla w morzu. Jaki jest jednak sens chrztu dzieci w rodzinach, które deklarują, że nie wierzą w Boga?

- Z presją ze strony rodziny można sobie poradzić - mówi warszawianka, która wraz z mężem nie zdecydowała się na chrzest swoich dwóch synów.

Zobacz wideo Kto może zostać chrzestnym? Są warunki, które trzeba spełnić

- Kiedy chłopcy byli mali, sporo chorowali. Usłyszałam od swojej babci, że są tacy chorowici, bo Bóg nad nimi nie czuwa, że jakby mieli chrzest, to choroby by się ich nie czepiały. Na moich chłopców mówiła, niby żartem, "szatany". W rodzinie poszła nawet plotka, że dzieci są chrzczone, tylko chrzest był bardzo kameralny. Ja już w pierwszej ciąży wiedziałam, że nie zdecyduję się chrzciny. Od kościoła odeszłam w podstawówce, mąż mocno stąpa po ziemi, tradycja nie ma dla nas aż takiej siły, żeby chrzcić dzieci, skoro sami nie praktykujemy. Rodzina gadała, jasne. Ale minęło kilka lat i nikt już z nami nie porusza tematu wiary - opowiada mama dziewięciolatka i siedmiolatka.

"Kiedyś rodzice przynosili malucha do kościoła niemalże zaraz po urodzeniu"

W ostatnich latach przybywa rodzin, które nie decydują się na chrzest dzieci. Wychodzą z założenia, że skoro sami nie wierzą i nie praktykują, to chrzest ich dziecka byłby pustym rytuałem.

"Świat bardzo szybko się zmienia, a wraz z nim nasze poglądy. Jeszcze kilkanaście lat temu praktycznie każde dziecko było chrzczone. Kiedyś rodzice przynosili malucha do kościoła niemalże zaraz po urodzeniu. Dzisiaj coraz więcej rodzin zwleka z chrztem dziecka kilka lat albo w ogóle sądzi, że to niepotrzebna tradycja, tłumacząc, iż chcą, by samodzielnie dojrzało do decyzji o wstąpieniu do Kościoła. Powyższe poglądy dominują wśród mieszkańców większych miast, co potwierdzają statystyki" - czytamy w tekście "Na dobry początek" na łamach "Echa Katolickiego".

Nie wszyscy rodzice, którzy chrzczą dzieci, są zaangażowanymi, aktywnymi katolikami. Wśród nich jest wielu tzw. letnich katolików czy wręcz ateistów. To rodzice, którzy chrzest swoich dzieci traktują jako jeden z obowiązkowych punktów do odhaczenia. Bo taka jest u nas tradycja.

O tym, że chrzest dzieci jest ważnym wydarzeniem w pierwszych miesiącach życia, ale nie koniecznie przeżyciem duchowym opowiadają nam rodzice, którzy ochrzcili dzieci, bo tak wypadało, lub po to, aby nie robić przykrości dalszej rodzinie:

- Mam czworo dzieci, każde ochrzczone. Do kościoła chodzą tylko z babcią, jak do niej pojadą. Sami do kościoła z dziećmi nie chodzimy. Pacierza w domu nie odmawiamy, ale dzieci potrafią się pomodlić, babcia ich nauczyła. Dzieci chrzciłam tylko dlatego, że bardzo na tym zależało matce mojego męża. Mąż też nie chciał sprzeciwiać się matce. Żartował, że "dla mamusi trzeba ochrzcić". To ochrzciliśmy. Dla mnie chrzciny moich dzieci były okazją do tego, aby wraz z całą rodziną przywitać w rodzinie nowo narodzone dziecko. Przynajmniej mieliśmy powód, aby zaprosić całą rodzinę i spotkać się w pełnym składzie. Rzadko zdarzają się takie okazje. Jak powiesz, że zapraszasz na chrzest, to każdy się postara, weźmie wolne, zorganizuje i przyjedzie - opowiada mama czworga dzieci. Jej najstarsza córka ma osiem lat, a najmłodszy syn dwa.

Z badań, które publikuje Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, dowiadujemy się, że w 2019 r. sakramentu chrztu udzielono 372,9 tys. osobom. To 3,5 proc. mniej niż w 2018 r. Zdecydowaną większość chrztów udzielono dzieciom do pierwszego roku życia. Jedynie 4,8 proc. ochrzczonych przyjmowało chrzest między pierwszym a siódmym rokiem życia, a chrzest po ukończeniu siódmego roku życia przyjęło niespełna 1 proc. ochrzczonych.

"Nie pamiętam, kiedy byłam na mszy"

- Chrzest mojego dziecka zorganizowała mi moja mama u siebie na wsi. Kazała tylko przyjechać z dzieckiem i z rodzicami chrzestnymi. Nie mieliśmy ze sobą ani świecy dla dziecka, ani szatki. Nawet nie wiedzieliśmy, że takie akcesoria będą potrzebna. Ksiądz kiwał tylko głową z dezaprobatą, ale ochrzcił, bo to znajomy mojej mamy. Kuzyni mówili, że odstawiliśmy straszną "szopkę", że narobiliśmy wstydu na całą wieś - wspomina mama z małopolskiego i dodaje:

- Nie pamiętam, kiedy byłam na mszy. Nie chodzimy do kościoła, na religię dzieci nie posyłamy, nie wiem, po co moja matka tak się na ten chrzest zawzięła, skoro sama od lat nie chodzi do kościoła. Myślę, że w jej przypadku to siła tradycji, tak została wychowana i tego samego chciała dla swoich wnuków i wnuczek.

"Mam córkę z in vitro, ksiądz mówił, że jest Frankensteinem"

Według socjologów sakramenty sakralne dla polskich rodzin to często okazja do budowania więzi społecznych, rodzinnej jedności, siły.

Dr Radosław Tyrała, socjolog, autor książki "Bez Boga na co dzień" od wielu lat bada polską niereligijność. Kilka lat temu przeprowadził ankietę wśród 7,5 tys. ateistów. Z badań naukowca wynika, że polscy, zadeklarowani ateiści masowo chrzczą dzieci. Decyduje się na to aż 75 proc. z nich, a 30 proc. zadeklarowanych ateistów zostaje chrzestnymi rodzicami.

Tata jedenastoletniej dziewczynki nie chciał chrzcić pierworodnej, ale - jak mówi - zrobił to dla matki dziecka:

- Kiedy żona była w ciąży media grzmiały o księdzu, który mówił, że in vitro, to tworzenie potwora z ludzkich ciał, że dzieci z in vitro to małe Frankensteiny. A my mamy córkę z in vitro. Staraliśmy się o nią 11 lat. Ja się wtedy na kościół obraziłem, mentalnie się od nich odciąłem. Ale żona, pomimo tego bólu, który zadał nam ten ksiądz, chciała ochrzcić. Zgodziłem się tylko dlatego, że kocham żonę i szanuję jej wybory. Ja nigdy bym nie ochrzcił, wierzę mocnej w medycynę i postęp nauki niż w Ducha Świętego. I dodaje:

- Dzisiaj córka ma 12 lat, na religię chodzi, chociaż ja z nią na mszy nie byłem ani razu. Na komunii zdjęcie z córką zrobiłem sobie przed kościołem, do środka kościoła od lat nie wchodzę, za tego Frankensteina - opowiada 44-letni mężczyzna z województwa lubelskiego.

Chrzciny. Dowód wiary czy kultywowanie tradycji?Chrzciny. Dowód wiary czy kultywowanie tradycji? Shutterstock

W raporcie Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, ośrodka badań nad religijnością "Annuarium Statisticum Ecclesiae in Polonia AD 2020" znajduje się wykres "Liczba udzielonych sakramentów chrztu oraz liczba urodzeń w latach 1969-2017". Dowiadujemy się z niego, że od kilkudziesięciu lat raczej nie zachodzą u nas dynamiczne spadki chrztów. Statystyki utrzymują się na podobnym poziomie, a nawet - jak czytamy na wykresie - w roku 2013 ochrzczono ponad sto procent dzieci urodzonych w 2013 roku. W roku 2013 urodziło się 369 tysiąca dzieci (dane GUS), a ochrzczonych zostało 374 tysiąca. Oznacza to, że w Kościele katolickim ochrzczono wszystkie dzieci urodzone w 2013 plus jeszcze ponad cztery i pół tysiąca dzieci. Na portalu apostazja.info możemy przeczytać, że dane prawdopodobnie nie są zbierane rzetelnie, a kościół "pompuje" statystyki.

"Nie chciałam, żeby moje dzieci były wytykane palcami"

- Moja szwagierka mieszka w Warszawie, nie ochrzciła dzieci, bo u niej w mieście to nikogo nie dziwi. Ludzie nie komentują, każdy żyje swoimi sprawami. Kiedy jej dzieci poszły do szkoły, okazało się, że przynajmniej po kilkoro z klasy nie chodzi na religię. Jej dzieci nie czują się wykluczone, napiętnowane. Mają koleżanki i kolegów, którzy tak jak one, nie chodzą do kościoła i nie przygotowują się do komunii. Ja mieszkam w małej miejscowości, u nas jest może cztery tysiące mieszkańców. Mamy jedną szkołę podstawową. Nasza rodzina jest antykościelna, teściowie to się nawet dziwili, po co chrzciliśmy dzieci. A ja po prostu nie chciałam, żeby moje dzieci były wytykane palcami. Jak trzy lata temu, jeszcze przed pandemią, robiliśmy komunię syna, wszystkie dzieci z jego klasy poszły. Jakby on się czuł, gdyby jako jedyny nie poszedł? - zastanawia się mama trzynastolatka.

Jacek Salij, dominikanin, profesor nauk teologicznych na łamach "Echa Katolickiego" tłumaczył, że udzielanie sakramentów nie powinno być "usługą dla ludności", że wiara to coś więcej niż tylko światopogląd. Teolog otwiera jednak furtkę do kościoła dla tych dzieci, których rodzice na co dzień nie są religijni i nie chodzą do kościoła:

"Wiara jest wchodzeniem w relację z Chrystusem, który żyje, kocha nas i zbawia. Z doświadczenia wiem, że nawet niewierzący rodzice, skoro proszą o chrzest dziecka, nie są do końca niewierzący. Jeśli tylko uda się im wytłumaczyć, że sakrament ten domaga się wychowywania w atmosferze wiary, a nie tylko posyłania w stosownym czasie na lekcje religii, to na ogół da się ich przekonać również do tego, by spróbowali stanąć na nowo wobec pytań ostatecznych i przybliżyć się do Chrystusa".

Zgodnie z katechizmem Kościoła katolickiego, rodzice, prosząc o chrzest dzieci, powinni przyjąć na siebie obowiązek wychowania potomków w wierze katolickiej. W Kodeksie prawa kanonicznego czytamy, że "chrzest, brama sakramentów, konieczny do zbawienia przez rzeczywiste lub zamierzone przyjęcie, uwalnia ludzi od grzechów, odradza ich jako dzieci Boże i przez upodobnienie do Chrystusa niezniszczalnym charakterem włącza ich do Kościoła. Rodzice chrzestni biorą na siebie odpowiedzialność czuwania nad tym, aby dzieci były wychowywane w duchu chrześcijańskim.

W praktyce kościelne sakramenty często nie mają podłoża duchowego, lecz komercyjne, a wybrani rodzice chrzestni uaktywniają się tylko w dniu urodzin dzieci, komunii i ślubu.

Kiedy wpisuję w wyszukiwarkę słowo "chrzciny", wyskakują niezliczone oferty cateringowe, lokalowe, prezentowe, sklepowe. W sieci znajduję też setki dyskusji rodziców na temat chrztu i organizacji uroczystości. Jeden rodzic pyta "Jakie najlepsze prezenty dostały wasze dzieci na chrzciny?", inny odpowiada: "Taka malutka sztabka złota z certyfikatem. Bardzo trafiony. Wykorzysta kiedy będzie szedł na swoją nową drogę życia. I medalik z łańcuszkiem, który wykorzystamy na komunię.

W gąszczu informacji i porad na temat tego, jak i gdzie zorganizować imprezę rodzinną z okazji chrztu dziecka, w co ubrać siebie i dziecko, co kupić w prezencie, ile włożyć do koperty, z rzadka pojawia się informacja o tym, że chrzest jest przede wszystkim dzieleniem się z dzieckiem swoją wiarą.

Więcej o:
Copyright © Agora SA