Zoolog o kleszczach: Czekają, aż pojawi się ofiara. Nawet specjalnie jej nie szukają

- Kleszcze jak nie zaatakują, to nie przeżyją. Pobierają pokarm w postaci krwi, nie żywią się niczym innym, są wyspecjalizowane tylko do tego, aby żerować. I są długowieczne - o zwyczajach i przebiegłości kleszczy opowiada Joanna Pomorska-Grochowska, zoolog, entomolog, ekspertka magazynu przyrodniczego dla dzieci "Świerszczyk Reporter".

Joanna Biszewska: Niedawno przeczytałam, że kleszcze to w naszej szerokości geograficznej, największe zagrożenie dla człowieka z przyrody. Pani się z tym zgadza?

Joanna Pomorska-Grochowska: Absolutnie nie.

To mamy się wyluzować?

Zagrożenie ze strony kleszczy polega tylko na tym, że przenoszą choroby odkleszczowe, czyli są wektorem chorób wywoływanych przez pierwotniaki, grzyby oraz bakterie. Trzeba być tego świadomym.

Ale jest ich o wiele więcej niż np. kilkanaście lat temu. Siedzą nawet w trawie na placach zabaw.

Ale nadal to nie jest tak, że kleszcze zaczęły się pojawiać masowo i ich celem jest zniszczenie ludzkości. Można skutecznie ich unikać.

Co roku, kiedy zaczyna się sezon na kleszcze, rodzice w sieci namawiają, aby po każdym spacerze bardzo dokładnie sprawdzać skórę dzieci, bo kleszcze są teraz takie malutkie, że wyglądają jak kropeczki. Dopiero pod lupą widać, że to kleszcz.

To małe formy kleszczy, najprawdopodobniej larwy albo nimfy, czyli po prostu młodociane osobniki.

Które też muszą się posilić krwią.

Kleszcze mają specyficzny cykl rozwojowy. Najpierw występuje u nich forma jaja, potem z jaja wykluwa się larwa, larwa przeobraża się w nimfę, a nimfa w ostateczną, rozrodczą formę kleszcza. Dorosły kleszcz to osobnik, który osiąga wielkość od 4 do 5 milimetrów. Oczywiście, gdy nie jest napity, bo gdy się napije krwi, to może być jeszcze większy.

Małe formy kleszczy, o których wspomniałam, również wbijają się w skórę człowieka. Udaje im się to jednak z mniejszą skutecznością. Larwy i nimfy są wyspecjalizowane na innego żywiciela, najczęściej na małe zwierzęta - myszy, ptaki.

Ze swojego dzieciństwa nie pamiętam, żeby mnie straszono, że na placu zabaw czy w ogródku mogą być kleszcze. A moje dzieci już mają w nawyku, że przed kąpielą sprawdzają skórę, czy nie ma na niej czarnych kropek.

Pamiętam swoje wyjazdy pod namiot w dzieciństwie i faktycznie, jak komuś wbił się kleszcz, to był szok i przerażenie. Kleszcz jawił się jako przerażający stwór, bo nie był tak często spotykanym zwierzęciem.

Dorosły kleszcz to osobnik, który osiąga wielkość od 4 do 5 milimetrów. Oczywiście gdy nie jest napity, bo gdy się napije krwi, to może być jeszcze większyDorosły kleszcz to osobnik, który osiąga wielkość od 4 do 5 milimetrów. Oczywiście gdy nie jest napity, bo gdy się napije krwi, to może być jeszcze większy Fot. Franciszek Mazur / Agencja Wyborcza.pl

A dzisiaj to codzienność.

Ze względu na swoją specyfikę pracy jestem praktycznie codziennie w terenie, dlatego obecność kleszczy jest dla mnie codziennością. Poza tym mam trzy duże psy, które również są potencjalnymi ofiarami kleszczy. Jest to prawda, że jest więcej kleszczy w zabudowie, w mieście, w parkach, na placach zabaw, niż miało to miejsce kilkadziesiąt lat temu.

W internecie spotkałam się niejednokrotnie z opinią, że populacja kleszczy wzrosła, bo jest zakaz wypalana łąk.

Absolutnie nie jest to prawdą. Jestem takim metodom bardzo przeciwna i apeluję, żeby tego nie robić. Wypalanie łąk wcale nie ograniczało populacji kleszczy, ale za to robiło spustoszenie w populacji innych zwierząt: drobnych gryzoni, kretów, ryjówek, ptaków.

To skąd tyle kleszczy w miastach?

Przenoszą je inne zwierzęta. Kleszcze żerują na sarnach, zającach, na gryzoniach, ptakach. Siedzą na nich, pożywiają się przez kilka, a nawet kilkanaście dni, a gdy się napiją, odpadają od ofiary i dalej sobie funkcjonują. Samica składa jaja i cykl się powtarza. W ten sposób doszło też do naturalnej ekspansji tych gatunków. Nie bez znaczenia są kwestie związane z klimatem.

Ocieplenie klimatu sprzyja kleszczom?

Ciepła zima jest dla nich łatwiejsza do przeżycia. Kleszcz, żeby przetrwać srogą zimę, musiał się wcześniej dobrze pożywić. Jeśli się nie zabezpieczył, nie był w stanie przetrwać mrozów i obumierał. Dzisiaj nie ma czynnika, który ograniczałby przeżywalność kleszczy, ich populacja się zwiększa. Kleszcze nie mają też naturalnego wroga, jak np. w przypadku komarów.

To znaczy?

Jerzyki, jaskółki żywią się komarami. Kleszcze nie są targetem ptaków. Nie są takie pożywne jak komary, trudno je też pozyskać. Komary latają w powietrzu i ptaki wyspecjalizowane w zdobywaniu pokarmu, podczas lotu, otwierają dzioby, lecą i łapią komary. Kleszcze ukrywają się w trawie, trzeba intensywnie ich szukać. Jeśli zwierzęta szukają pożywienia w ziemi to wolą już np. pędraki lub dżdżownice, które są większe i pożywniejsze od kleszczy.

I na domiar złego kleszcze są długowieczne.

To prawda. Kleszcze to pajęczaki, są spokrewnione z pająkami, nie z owadami. A biologia pajęczaków jest zupełnie inna niż biologia owadów. Pajęczaki mogą żyć nawet kilka lat. Kleszcze, w warunkach laboratoryjnych, mogą przeżyć nawet 10 lat.

Twardzi zawodnicy.

Kleszcze nie mają takiego cyklu rozwojowego jak np. komary, które potrzebują odpowiednich warunków do tego, aby się wykluć. Musi być woda i musi być ciepło. Życie kleszcza dzieli się na okresy aktywne i nieaktywne, czyli uśpienia. To czas kiedy kleszcze nie pożywiają się, jest to zazwyczaj jesień - zima. Wiosną i latem dochodzi do ich rozmnażania. Ale nie potrzebują do tego specyficznych warunków. Jedyne czego nie może im zabraknąć to pożywienie.

Czyli jedzą, śpią, jedzą, śpią i tak w kółko.

Tak. Ich życie polega na tym, że czekają, aż pojawi się ofiara. Nawet specjalnie jej nie szukają. Komar, dla porównania, musi aktywnie latać, znaleźć ofiarę, żeby napić się krwi.

I komary krótko żyją.

Trudno jednoznacznie powiedzieć, jak długo żyją komary. Wiele zależy od gatunku. Szacuje się, że około kilku tygodni. Komary rzadko dożywają "późnej starości", zazwyczaj stają się czyimś pokarmem.

Brzmi, jakby komary były bardzo potrzebne w przyrodzie.

Nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy jak bardzo. To, że jest ich tak dużo, to dla przyrody świetna sprawa. Ta ich wielka biomasa, którą stanowią, jest pokarmem dla innych zwierząt. Larwy w wodzie dla organizmów wodnych, zarówno kręgowych jak i bezkręgowych, a dojrzałe, latające komary są pożywieniem dla ptaków, płazów, innych bezkręgowców.

Komary chyba już są bardziej życzliwe dla ludzi. Atakują tylko samice. Samce komarów żywią się nektarem, nie muszą napić się krwi, żeby przeżyć.

Kleszcze, w przeciwieństwie do komarów, to typowe, stuprocentowe pasożyty. Po prostu, jak nie zaatakują, to nie przeżyją. Zarówno samce jak i samice, pobierają pokarm w postaci krwi, nie żywią się niczym innym, są wyspecjalizowane tylko do tego, aby żerować na ciele innych zwierząt.

U komarów jest taka sytuacja, że tylko samice pobierają krew i tylko po to, aby wywołać dojrzewanie komórek jajowych. Poza okresem rozrodczym samica komara również może pożywiać się tak jak samiec nektarem, a larwy komarów są głównie roślinożerne. Z kleszczami jest gorzej. Jak taki wbije się w ciało, to może pasożytować na człowieku nawet kilka dni.

Kleszcze żerują na sarnach, zającach, na gryzoniach, ptakach. Siedzą na nich, pożywiają się przez kilka, a nawet kilkanaście dni, a gdy się napiją, odpadają od ofiary i dalej sobie funkcjonująKleszcze żerują na sarnach, zającach, na gryzoniach, ptakach. Siedzą na nich, pożywiają się przez kilka, a nawet kilkanaście dni, a gdy się napiją, odpadają od ofiary i dalej sobie funkcjonują Fot. Michał Łepecki / Agencja Wyborcza.pl

Musi chyba mieć właściwości znieczulające, skoro nawet nie czujemy, że z nas wysysa krew.

Kleszcze są przystosowane do swojego trybu życia, czyli do pasożytnictwa. Mają płyny w ślinie, które powodują lekkie znieczulenie miejsc, w które się wbijają.

Niektórzy z nas czują, kiedy kleszcz się wbija, inni chodzą z pasożytem kilka dni. Dlaczego tak jest?

Ludzie o mniejszej wrażliwości mogą nie czuć, szczególnie jeśli wbija się w miejsce mniej unerwione, np. na plecach. Warto poprosić kogoś z rodziny, aby po spacerze zerknął nam na plecy.

Kleszcze preferują delikatną skórę, pod kolanami, w pachwinach. Mają chyba niezły zmysł?

Mają bardzo dużo receptorów na swoim ciele. Te receptory pozwalają im odbierać świat w taki sposób, w jaki ciężko nam sobie nawet wyobrazić. Prawdopodobnie jest też tak, że kleszcz, próbując się wbić, czuje, że jest mu niewygodnie, niekomfortowo i szuka przyjaźniejszego terytorium.

Kleszcze oprócz tego, że lubią delikatną, cienką skórę, to bardzo podoba im się też na karku, na granicy szyi i włosów. Często można je tam znaleźć.

Dlaczego aż tak im się tam podoba?

Skóra jest tam cienka, a włosy stanowią dla kleszczy kamuflaż. Sprytne kleszcze często się tam wbijają. Te mniej doświadczone wbijają się w miejsca prostsze dla nas do wykrycia.

Często słyszę, że niektórych z nas kleszcze uwielbiają, do innych nie lgną. Jak to wytłumaczyć?

Różne są teorie, podobnie jak przy komarach, że np. grupa krwi ma znaczenie albo to, co jemy. Ja bym do tego aż tak nie przywiązywała wagi.

Czyli to nie prawda, że kiedy zjemy sporo czosnku, to kleszcze nas nie zaatakują?

Warto próbować, ale nie zdawałabym się w stu procentach na tego typu metody odstraszania kleszczy. Poza tym to też nie jest zdrowe, żeby spożywać kilogramy czosnku, po to, tylko aby odstraszyć kleszcze.

Najskuteczniejsze są środki chemiczne, czyli repelenty, jasne ubrania, na których widać kleszcza i bycie czujnym, oglądanie się po każdym wyjściu w teren, na spacer. Dużo zależy też od naszej wrażliwości.

Czyli?

Niektórzy z nas bardziej się pilnują w terenie, widzą szybko kleszcza, reagują. Znam osoby, których nie drażni to, że chodzą po nich kleszcze. Dopiero zauważają je po powrocie do domu, ale i to nie zawsze.

Dlaczego wciąż nie mamy skutecznego preparatu, który na dobre odstraszałby kleszcze?

Niektóre z preparatów, dostępnych nam z zewnętrznych środków chemicznych są całkiem skuteczne. Niektóre działają krótko, zawsze też może być tak, że gdzieś nie wysmarujemy się dokładnie i zdesperowany kleszcz, pomimo środka na naszym ciele i tak się wbije.

Dla psów są tabletki do połykania, działają od wewnątrz. Czemu nie ma takich dla ludzi?

Te tabletki, które podajemy psom, utrzymują się w organizmie zwierzęcia do trzech miesięcy. Ich działanie powoduje, że kleszcze na psach obumierają. Wielu właścicieli psów jest przeciwnikami tej metody, nie chcą podawać takich silnych tabletek swoim zwierzętom, bo uważają, że oddziaływają negatywnie na wątrobę.

Prawdopodobnie dla ludzi nie ma takich środków, bo ich stosowanie powodowałoby spore skutki uboczne. Jeżeli czegoś nie ma, to znaczy, że skuteczność środka może nie być wyższa i lepsza niż jego skutki uboczne. Dlatego powinniśmy używać tego, co jest dopuszczone na rynku. Żaden repelent nie daje nam stuprocentowej pewności, dlatego to takie ważne, aby sprawdzać siebie i dzieci po powrocie z terenu.

Joanna Pomorska-Grochowska jest absolwentką Wydziału Nauk Biologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego (Zakład Biologii i Taksonomii Ewolucyjnej). Jest specjalistką zoologiem, a dokładnie entomologiem. W pracy zajmuje się głównie bezkręgowcami objętymi ochroną gatunkową oraz ich siedliskami. Czas wolny spędza najchętniej na świeżym powietrzu, poznając rzadkie gatunki zwierząt - zarówno bezkręgowców jak i kręgowców. Interesuje się fotografią i hodowlą psów. Ekspertka nowego magazynu przyrodniczego dla dzieci "Świerszczyk Reporter", który łącząc zabawę i naukę, przybliża młodym czytelnikom szereg ciekawostek na temat życia zwierząt.

Świerszczyk ReporterŚwierszczyk Reporter fot: materiały prasowe

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.