Sześć zwyczajów rodzicielskich z innych krajów, które Polacy uważają za szokujące

Szkoła bez lekcji, zostawiania dzieci w wózkach przed restauracjami czy nadawanie dzieciom imion długo po urodzeniu to tylko niektóre ze zwyczajów, które dla rodziców z Polski mogą być szokujące.

Trening czystości na zagwizdanie

W Europie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że dziecko nosi pieluchę do około trzeciego roku życia. Nie wymuszamy na nim zrezygnowania z niej, czekamy na odpowiedni moment, kiedy samo będzie się chciało jej pozbyć. Wypatrujemy sygnałów, które miałyby nam powiedzieć, czy dziecko wie, że ma mokro, czy wie, że chce do toalety. Boimy się konsekwencji tego, że za wcześnie dziecko od pieluchy oduczymy.

Wietnamskie matki wykorzystują zupełnie inną metodę. Starają się rozpoznać, kiedy dziecko zaczyna oddawać mocz i wtedy.... gwiżdżą. To sprawia, że dziecko szybko zaczyna utożsamiać gwizdanie z potrzebą wysiusiania się. Ten zwyczaj zbadano na Sahlgrenska Academy, w Göteborgu, w Szwecji. Badania zrobiono na 47 wietnamskich matkach, które zaczynały tę naukę od pierwszych dni życia dziecka. Wszystkie badane dzieci komunikowały potrzebę skorzystania z toalety zanim skończyły 9 miesięcy. Badanie pokazało także, że dzieci opróżniają do końca pęcherz, co zapobiega zapaleniu.

Dziecko długo nie ma imienia

Małgorzata Maija Perä-Takala, która mieszka w Helsinkach z mężem Heikkim i dwoma dziećmi tak opisuje zwyczaje Finów w cyklu "Matka Polka za granicą": "Wielu rodziców nie chce znać płci dziecka przed narodzinami. Nie nadaje się imion przed urodzeniem, ani też w szpitalu - w dokumentach jest tylko wpis: "dziewczynka" i nazwisko. Aż do chrztu dzieci noszą imiona tymczasowe, typu: "bąbel" czy "maleństwo". Dopiero w dzień chrztu rodzice ujawniają imię dziecka i jest to wtedy dla wszystkich niespodzianka. Niby płeć dziecka nie jest ważna, jednak w rodzinach pragnie się, aby była równowaga - urodzi się chłopiec, następnym razem czeka się na dziewczynkę i na odwrót. Ale ubranka dla dzieci są w neutralnych kolorach, dostałam wiele ciuszków w prezencie i są zielone albo pomarańczowe. Wielu chłopców w przedszkolnej grupie mojej córki nosi bluzki i ogrodniczki po swoich starszych siostrach, nikt w tym nie widzi problemu. Nikogo nie zdziwi chłopiec w różowym czy fioletowym sweterku".

Wózek zostaje przed restauracją

Rodzice posadzili dziecko na nocniku w restauracji
Rodzice posadzili dziecko na nocniku w restauracji Monkey Business Images / Shutterstock

Po urodzeniu dziecka nasze życie towarzyskie zazwyczaj trochę zamiera, ale staramy się je regularnie wskrzeszać. Pomagają w tym wyjścia ze znajomymi do restauracji, gdzie w towarzyszy nam dziecko. A co jakbyśmy mogli w spokoju konsumować posiłek i raczyć się kawą, a wózek z dzieckiem zostawić na zewnątrz? Polscy rodzice nigdy na to nie zdecydowaliby się. Duńczycy natomiast preferują ten sposób spędzania czasu z dzieckiem. Dziennikarka Helen Russell opisała to w książce "The Year of Living Danishly". Umotywowane jest to tym, że Duńczycy obawiają się o to, żeby dziecko się nie przegrzało. Wierzą - nie tylko w Danii, ale w ogóle w Skandynawii, że drzemka na dworze w chłodny dzień jest dobra dla dziecka, więc widok wózków ze śpiącymi dziećmi zaparkowanych przed restauracjami to codzienność. Na pewno pomaga im świadomość, że Dania jest jednym z bezpieczniejszych krajów.

Szkoła od 7 roku życia

W Finlandii dzieci nie zaczynają szkoły, dopóki nie skończą 7 roku życia. To dość późno, jeśli porównamy to z innymi krajami, jak na przykład ze Stanami Zjednoczonymi czy Polską. Jednak dzieci z Finlandii do szkoły trafiają już z umiejętnością czytania i podstawami liczenia, a potem - w starszym wieku - osiągają jedne z lepszych wyników w nauce w porównaniu z ich rówieśnikami z innych państw. Dzieje się tak dlatego, że każde dziecko w Finlandii musi odbyć naukę przedszkolną, przygotowującą do lekcji, taką samą dla każdego, bez względu na dochody rodziców.

Dzieci jedzą to, co dorośli

Jednym z ulubionych tematów Francuzów jest jedzenie. Jest to dla nich czynność społeczna, która organizuje im kontakty społeczne. Dzieci towarzyszą dorosłym przy posiłkach od małego. Są zabierane na spotkania towarzyskie i do restauracji. Dzieci jedzą to, co dorośli - ich menu nie różni się od tego, co je mama, tata i starsze rodzeństwo. To właśnie we Francji zbadano, że żeby dziecko polubiło nowy smak, to musi spróbować go 7, a nawet 10 razy. Podczas, gdy mamy w Polsce po pierwszych próbach przemycenia szpinaku, ryby czy brukselki rezygnują, Francuskie mamy nie ustają w próbach. Bardzo ważne są także posiłki serwowane w szkołach - zazwyczaj jest kuchnia, która przygotowuje potrawy, których nie powstydziłyby się najlepsze restauracje, a dzieci celebrują przerwy na posiłki. Francuskie dzieci jedzą zdrowo - w szkole unika się podawania potraw smażonych, dużo jest warzyw i owoców na deser. Słodycze podawane są raz w tygodniu.

Szkoła z lego, ekranem, bez podziału na lekcje

Baw się wszystkimi zmysłami z Fun For Everyone
Baw się wszystkimi zmysłami z Fun For Everyone materiały prasowe

Jesteśmy przyzwyczajeni do polskiego systemu edukacji, gdzie dzień szkolny wypełniony jest lekcjami, podczas których uczniowie siedzą w ławkach. Dlatego opis lekcji w Australii może być dla nas szokujący. Tak opowiedziała o nich w cyklu edziecko.pl "Matka Polka za granicą" Beata Clark, mama dwójki dzieci, która od dziewięciu lat mieszka w Australii. "W całej Australii lekcje zaczynają się o 09.00, a kończą o 15.00. Jeśli w tych godzinach widzisz dziecko na ulicy to sygnał, że coś jest nie tak. W Australii dzieci są dobrem narodowym i bardzo się o nie dba. W pierwszych klasach nie ma podziału na lekcje trwające 45 minut i nie zmusza się dzieci do siedzenia w ławkach. Adaś jest w drugiej klasie. W sali mają kącik lego, ekran, na którym nauczyciel wyświetla im filmy edukacyjne, pracują nad zadaniami w grupach, mogą chodzić swobodnie po klasie. Dzieciom nie zadaje się prac domowych."

Zobacz wideo