Kasia Kucewicz, psycholożka: Z pewnością atrakcyjność fizyczna to za mało, by skraść czyjeś serce na dłużej. Czasami wręcz nie ma ona znaczenia jeśli cechy osobowości drugiej strony współgrają z naszymi potrzebami. To może być poczucie humoru, wysoka kultura osobista, pewność siebie czy po prostu autentyczność. Bycie sobą jest naprawdę bardzo wartościowe w czasach, w których ludzie mają takie tendencje do zakładania masek czy udawania kogoś kim nie są.
Mężczyźni są różni, a ich pragnienia wynikają z tego, czego potrzebują od kobiety w danym momencie życia - ciepła i troski, czy stymulacji do rozwoju, czy bezwarunkowej akceptacji a może wyzwania? Od tego na jakim etapie życiowym jest mężczyzna zależy, czego mu trzeba. Często panowie pragną kobiet, które będą ich uzupełniać, które będą ich inspirować, podobać im się.
To mit, że mężczyźni chcą wyłącznie słabszych, mniej zaradnych dziewczyn od siebie. Wielu pragnie kobiet silnych, zdecydowanych i przedsiębiorczych, bo takie kobiety są wyzwaniem i stymulują do własnego wzrostu. Ale z drugiej strony - nierzadko “kobiety sukcesu” skarżą się, że mężczyźni wchodzą w rywalizację i deprecjonują ich dokonania, że sobie nie radzą jako ci trochę słabsi, czy mniej rozgarnięci na przykład w biznesie.
Myślę, że w relacjach sprawdza się maksyma, że słaba kobieta potrzebuje choć trochę silnego mężczyzny, a silna jeszcze silniejszego. Przy czym ta siła to na przykład nie tężyzna fizyczna, ani posiadanie dóbr materialnych, tylko siła charakteru.
Jeśli spojrzałybyśmy na wyniki badań to okazałoby się, że pociąga nas intelekt, a wizualnie dość stereotypowe męskie walory- jak zarost, szeroka szczęka czy gęste brwi. Natomiast badania to jedno, a w praktyce to że ktoś jest dla nas atrakcyjny często zależy od czynników, które są bardzo indywidualne i czasami ulokowane w ogóle poza partnerami.
Nie ma jednego konkretnego wzorca mężczyzny, który podoba się wszystkim kobietom, bo kobiety są różne i nierzadko też ich preferencje zmieniają się w zależności od okoliczności życiowych. Są okoliczności, w których ludzie nam się podobają, ale już w innych nie zwrócilibyśmy na nich uwagi.