"Mężczyźni są odtrącani, nieważni, dewaluowani". Psycholog o tym, jak narodziny dziecka mogą zmienić związek

"W wielu domach zaburza się pewna hierarchia. Dziecko staje ponad rodzica, matka bardziej słucha dziecka". Psycholożka Kasia Kucewicz opowiada o największych problemach związkowych "świeżo upieczonych" rodziców. Mówi też, czy chęć posiadania dziecka tylko przez jednego z partnerów może spowodować kryzys w związku.

Aleksandra Szarpak, serwis edziecko.pl: Co dzieje się z parami, w których jedno chce dziecka, a drugie nie?

Kasia Kucewicz, psycholożka: Potrzeba posiadania dziecka jest fundamentalną kwestią dotyczącą tworzenia związku. Nie da się tutaj znaleźć półśrodka czy kompromisu. Gros osób deklaruje, że poczeka, aż partnerowi "się zachce", co jest obarczone sporym ryzykiem, bo czasem faktycznie instynkt budzi się po miesiącach czy latach wspólnego życia, a czasem nie budzi się wcale i wtedy jest dramat i poczucie zmarnowanego czasu.

"Zegar biologiczny tyka", a partner nadal upiera się, że nie chce mieć dziecka lub chce "jeszcze chwilę poczekać".

Warto go słuchać, gdy mówi o swojej wizji rodzicielstwa. Czasem osoba, która nie chce deklaruje to „nie chce” na ten moment, twierdząc na przykład, że potrzebuje więcej czasu by się poznać lub dokończyć jakąś ważną sprawę. I wtedy warto dać mu czas. Natomiast jeżeli partner mówi kategoryczne "nie” i twierdzi, że temat ten zupełnie nie jest przez niego brany pod uwagę, to należy to zaakceptować i nie naciskać. Ale też zadbać o siebie.

To znaczy?

Nierzadko najlepszą opcją w takiej sytuacji jest rozstanie. Jako terapeuta par zwykle dążę do tego, aby ludzie znaleźli wspólną płaszczyznę porozumienia, ale odpuszczam w kwestiach kluczowych. Żeby ludziom się dobrze żyło, mogą nie lubić tych samych filmów, muzyki, mogą kochać inne aktywności sportowe, ale na pewne sprawy, takie jak posiadanie dziecka, muszą patrzeć w tym samym kierunku. Naciskanie, szantażowanie czy inne próby postawienia na swoim nie działają nigdy w służbie związku.

 “Jestem w ciąży, a mój mąż mnie zdradza” - żalą się kobiety na forum. Dlaczego bywa, że mężczyźni zdradzają swoje ciężarne partnerki?

Zacznę od tego, że nie jest to wcale tak częste zjawisko, a bywa i tak, że to ciężarna partnerka zdradza męża. Dlaczego mężczyźni to robią akurat wtedy? Powodów jest kilka. Przede wszystkim osoba zdradzająca w ciąży może w ogóle mieć skłonności do zdradzania i ciąża nie stanowi moralnej przeszkody, aby to robić - zazwyczaj spotykam się z takimi zachowaniami. Ale bywa też i tak, że ciążę pary traktują jak chorobę i albo mężczyzna, albo kobieta boją się, że seks coś zaburzy, uszkodzi płód.

Przecież lekarze twierdzą, że - o ile ciąża nie jest zagrożona - seks jest zalecany. 

Mimo zachęty ze strony ginekologów, sporo osób odpuszcza wtedy czułość albo zaczyna szukać zastępstwa na zewnątrz. To duży błąd, bo właśnie ten piękny okres para powinna przeżywać blisko, wchodząc w nowe dla siebie role, budując nową płaszczyznę bycia nie tylko kochankami, ale i wkrótce rodzicami, co wiele zmienia.

Co się zmienia?

Kobiece wahania hormonalne mogą sprawić, że mężczyzna będzie odnosił wrażenie, że jest już niepotrzebny, niechciany, że nikt się nim nie interesuje, że uwaga kobiety skupiona jest już wyłącznie na dziecku. Wiadomo, że zarówno na początku, jak i na końcu ciąży, sporo kobiet nie czuje się ze sobą najlepiej. Doskwiera im nie tylko brak poczucia atrakcyjności, ale przede wszystkim ból, kiepskie samopoczucie, mdłości, osłabienie. Więc często nie są w tym czasie specjalnie czułe - co jest zupełnie naturalne. Mężczyzna powinien być dla nich wtedy oparciem, a nie sam szukać dla siebie ratunku - to świadczy o totalnie egocentrycznej postawie.

Dla panów widok ciążowego brzucha może być aseksualny, to także powód, by zawiesić oko na kimś innym. Jest to jednak zachowanie bardzo niedojrzałe i myślę, że słabo rokujące na przyszłość. Partner zdradzający kobietę w ciąży dla mnie jako terapeuty jawi się jako osoba nie gotowa jeszcze na założenie rodziny czy na wejście w nową rolę - opiekuńczego męża, ojca. To słaby prognostyk. Chociaż znam pary, które taki kryzys przetrwały, a mężczyzna poszedł po rozum do głowy i zdał sobie sprawę, jak krzywdzące jest realizowanie własnych zachcianek w obliczu ciąży partnerki. 

Czy zdarza się, że mężczyzna jest zazdrosny o dziecko?

Sporo zazdrości wynika z faktu, że mężczyźni są odtrącani, nieważni, dewaluowani, że ich potrzeby nie są brane pod uwagę, gdy świat kręci się wyłącznie wokół dziecka. W wielu domach zaburza się pewna hierarchia. Dziecko staje ponad rodzica, matka bardziej słucha dziecka. Często kobietom nie starcza już energii, by realizować rolę żony, gdy całą energię wkładają w bycie mamą i to taką perfekcyjną. Moim zdaniem mężczyzna staje się zazdrosny o dziecko, gdy nie współuczestniczy na równi z kobietą w jego wychowaniu. Gdy jest wyręczany, gdy się mu zabrania zbliżać, bo przecież jest facetem, więc nie zadba o dziecko tak dobrze jak my.

Co robić w takiej sytuacji?

Dobrze jest ustalić podział obowiązków, pomyśleć o planie działania - w jaki sposób możemy wprowadzić zmiany w stylu wychowawczym, by mężczyzna czuł się częścią całości rodziny, a nie odstawał jak niepotrzebne piąte koło u wozu. Nierzadko, gdy pojawia się dziecko kobiety przestają zauważać partnerów, bo skupiają się na tym, by być perfekcyjną mamą. I tutaj rola mężczyzny, by wspierał, doceniał, dopingował i przede wszystkim odciążał swoją partnerkę. By powtarzał jej, że naprawdę nie musi być jak doskonałe matki z Instagrama, bo i tak jest świetna. Myślę, że jak kobieta słyszy od swojego mężczyzny „hej, jesteś świetna jako mama, uwielbiam na to patrzeć, to jaka jesteś dla mnie jest wspaniałe” to robi się jej lepiej, bardziej odpuszcza, nie czuje takiej presji i jest otwarta na niego.

Pojawia się dziecko, w wielu przypadkach znika życie we dwoje... Skąd to “ochłodzenie” u wielu par po narodzinach potomka?

Ochłodzenie oczywiście wynika z faktu, że nowe obowiązki są bardzo obciążające - rola ojca i matki to wejście w kolejny etap życia, dlatego może powodować paraliżujący stres. U kobiet większy bo w naszej kulturze to my zajmujemy się głównie opieką nad dzieckiem i bywa że w tej opiece się zatracamy, zwłaszcza jeśli nie mamy solidnego wsparcia ze strony partnera.

Co radzisz takim związkom?

Żeby się tak całkiem nie ochłodzić dobrze jest ustalić sobie ramowe harmonogramy - seksu, randek, czułości tylko we dwoje. Może to brzmi bardzo technicznie, ale przy nawale nowych obowiązków ustalenie planu bliskości może dać nam poczucie bezpieczeństwa, że dbamy i pamiętamy o sobie nawzajem. Zachęcam często ludzi by pamiętali, że nawet gdy pojawia się dziecko i przejmuje sporą część naszego czasu, dbanie o partnerstwo nie powinno zejść na dziesiąty plan ważnych spraw, bo nie będzie to służyło ani związkowi, ani nam, ani dziecku.

„Rozwód jest najgorszą krzywdą, jaka można wyrządzić dziecku” - to prawda?

Nie ma co się łudzić, rozwód jest dla dziecka bardzo trudnym przeżyciem, bywa że wstrząsającym. To jak bardzo zranimy dziecko rozstaniem zależy od tego w jakim stylu to zrobimy. Rodzice, którzy na oczach dziecka obrażają się, są wobec siebie agresywni, manipulujący albo dziecku wypłakują się z rozczarowania związkiem to rodzice, którzy wrzucają mu tym samym ogromny ciężar na plecy. Ten ciężar niesie się potem całe życie na barkach. I wtedy faktycznie taki rozwód jest krzywdą. Natomiast jeśli oboje potrafią dojrzale się rozstać i mimo konfliktu zadbać o spokój dziecka na przykład rozmawiając z nim, wyrażając się o drugim rodzicu z szacunkiem, to taka sytuacja nie wyrządzi ogromnej szkody.

Podobnie traumatyczne jak rozwód może być mieszkanie pod jednym dachem rodziców, którzy drą koty, są wobec siebie opryskliwi i agresywni, dlatego często powtarza się parom, że lepiej już się rozstać niż pokazywać dziecku codziennie jak bardzo się nienawidzimy i jak nieszczęśliwi jesteśmy.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.