Psycholog: Dzieci non stop siedzą w telefonie, ponieważ tak robią ich rodzice

- Rodzic najpierw podarował smartfon, nie ustalając żadnych zasad, a potem nagle próbuje je wprowadzić. Dlatego najlepiej od początku przyzwyczajać do tego, że nadzór jest. Wtedy obecność rodzica nie będzie kojarzyć się z inwigilacją - mówi Marta Wojtas, psycholożka i specjalistka ds. bezpieczeństwa dzieci i młodzieży online w Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

Ewa Pągowska: Kiedy kupić dziecku smartfon? 

Marta Wojtasak z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę: Jak najpóźniej. Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne uważa, że odpowiedni wiek to 15., a nawet 16. rok życia. 

Zobacz wideo

Jednak, jak wynika z raportu NASK „Nastolatki wobec internetu 3.0”, w Polsce średni wiek, w jakim dzieci zaczynają systematycznie korzystać z internetu, to 9 lat i 7 miesięcy, co autorzy raportu wiążą z komunijnym obdarowywaniem ich m.in. komórkami. Bardzo prawdopodobne jest więc, że nasz 8- czy 9-latek powie: „Kup mi smartfon, bo wszyscy mają”. Co wtedy zrobić? 

Przede wszystkim dowiedzmy się, co to znaczy „wszyscy”, bo dzieci mają tendencję do generalizowania i może się okazać, że „wszyscy” to raptem trzy osoby. A jeśli rzeczywiście tych uczniów ze smartfonem jest w klasie bardzo dużo, to możemy np. spróbować zapewnić dziecku w domu na komputerze te atrakcje, z których rówieśnicy korzystają na smartfonie. Pokażmy mu, że też może oglądać filmiki, grać w gry, czy kontaktować się z rówieśnikami – pod warunkiem, że będzie się to odbywać w bezpiecznych miejscach w sieci i pod nadzorem rodziców. 

Nie chodzi o to, by izolować dziecko od internetu, tylko by opóźnić moment korzystania ze smartfona. On może mieć wiele funkcji i aplikacji, z których nie wszystkie są bezpieczne, a sprawowanie kontroli nad tym, jak dziecko z nich korzysta, jest bardzo trudne. 

Co robić, gdy to nie wystarcza? Dziecko mówi np., że jest odrzucone przez klasę, bo na przerwach wszyscy poza nim siedzą w komórkach? 

To jest problem, który warto omówić z nauczycielami, powiedzieć, że dzieci ze sobą nie rozmawiają, nie ma bycia razem, tylko jest bycie w komórce. Warto się zainteresować, co takiego dzieje się w tej szkole, że uczniowie nie spędzają czasu w inny sposób. Rozumiem, że wśród nich są dzieci, które non stop siedzą w telefonie, ponieważ tak robią ich rodzice, ale nauczyciele powinni takie zachowania korygować, wspomagać uczniów w budowaniu relacji bez patrzenia w ekran i w funkcjonowaniu bez pomocnika jakim jest telefon. 

Swojemu dziecku dobrze jest pokazywać inne formy komunikowania się z rówieśnikami, imponowania im, bycia z nimi, bo potrzeba asymilacji w tym wieku jest naturalna i powinna być zaspokojona.

To też okazja do nauki asertywności, tego że nasza wartość nie zależy od posiadania jakiegoś przedmiotu. To oczywiście wymaga bardzo dużej pracy od rodziców, ale dzięki niej można się oprzeć presji kupna małemu dziecku smartfona. 

Można, ale czy warto? 

Tego nie wiem… To jest decyzja rodzica zależna od konkretnej sytuacji. Natomiast nie mam wątpliwości, że jeśli już zdecydujemy się dać smartfon, trzeba zrobić to odpowiedzialnie. 

Co to znaczy? 

Warto wiedzieć, co to za urządzenie, jak ono działa i jakie zabezpieczenia możemy w nim zainstalować. Najczęstsza przyczyna, dla której dzieci nie proszą rodziców o pomoc podczas korzystania z nowych technologii, jest przekonanie, że rodzice i tak nie wiedzą, o co chodzi. Najpierw więc sami postarajmy się ze smartfonem zaprzyjaźnić. 

W telefonie należy instalować takie same programy ochronne jak w komputerze i tak samo nadzorować jego użytkowanie. Nie chodzi tylko o nadzór nad tym, co robi dziecko, ale też o nadzór nad urządzeniem, bo są np. aplikacje, które instalują na komórkach szkodliwe oprogramowanie. 

Jak powinien wyglądać ten nadzór? 

W przypadku dzieci 8-letnich zalecany jest nadzór całkowity. Zachęcam, by towarzyszyć im w poznawaniu internetu. Przecież w tym wieku dopiero zaczynają pisać i czytać, więc nie są nawet w stanie zrozumieć wielu komunikatów, ani tym bardziej podejmować decyzji dotyczących bezpieczeństwa. 10-latki mogą już dokonywać pewnych wyborów, ale nadal opiekun powinien wiedzieć, co robią i jakie strony odwiedzają. 

Nie chodzi o to, by izolować dziecko od internetu, tylko by opóźnić moment korzystania ze smartfona. On może mieć wiele funkcji i aplikacji, z których nie wszystkie są bezpieczne, a sprawowanie kontroli nad tym, jak dziecko z nich korzysta, jest bardzo trudneNie chodzi o to, by izolować dziecko od internetu, tylko by opóźnić moment korzystania ze smartfona. On może mieć wiele funkcji i aplikacji, z których nie wszystkie są bezpieczne, a sprawowanie kontroli nad tym, jak dziecko z nich korzysta, jest bardzo trudne fot: shutterstock

Trzeba zainstalować aplikację kontroli rodzicielskiej? 

Na pewno. 

A jeśli dziecko się buntuje, mówiąc, że smartfon to jego prywatna rzecz? 

U dziecka w tym wieku często taki bunt pojawia się, kiedy rodzic najpierw podarował smartfon, nie ustalając żadnych zasad, a potem nagle próbuje je wprowadzić. Dlatego najlepiej od początku przyzwyczajać do tego, że nadzór jest. Wtedy obecność rodzica nie będzie kojarzyć się z inwigilacją, tylko ze wspieraniem dziecka. Ono musi dostać informację: „Ja jestem w tym razem z tobą. Zawsze, jeśli będziesz mieć problem, możesz do mnie przyjść i ja ci pomogę”. My sobie często nie zdajemy sprawy, że dziecko nie jest w stanie przełożyć teorii, którą zna, na praktykę. Weźmy zasadę: „Nie podawaj nikomu swoich danych osobowych”.

Dziecko może ją znać i jednocześnie nie rozumieć, że wpisując imię i nazwisko, by zainstalować jakąś aplikację, właśnie tę zasadę łamie. Jeśli przy nim jesteśmy, możemy powiedzieć: „Zobacz, ta aplikacja nie jest fajna, bo żąda twoich danych”. Mamy też okazję uczyć go netykiety, szanowania cudzej własności i dbania o własne dobra w internecie, bo jeśli np. dziecko gra w grę, w której można kupować jakieś zbroje czy miecze i my mu taki wirtualny sprzęt kupimy za realne pieniądze, a potem z tym sprzętem zostawimy, to może się zdarzyć, że padnie ofiarą oszustów. Ktoś np. zaproponuje, że zdobędzie dla niego dodatkowe punkty, jeśli ono poda hasło do konta. Dzieci często się na to nabierają i tracą swoje dobra. 

A czy takie małe dzieci powinny grać w gry lub rejestrować się w serwisach internetowych, w których jest możliwość interakcji z obcymi osobami? 

Zasada jest prosta. Obowiązuje granica wieku określona w regulaminie. Jeśli jakaś aplikacja czy serwis są przeznaczone dla osób powyżej konkretnego wieku, to trzeba uznać, że ta granica została ustalona z jakiegoś konkretnego powodu i nie należy jej łamać. 

Ale tu znów może się pojawić argument: „cała klasa ma”, np. konto na snapchacie. 

Jeśli cała klasa ma, to być może warto porozmawiać o tym z innymi rodzicami z klasy i szkołą, bo dziecko, które korzysta z serwisów społecznościowych, mimo że regulamin na to nie pozwala, jest narażone na różne niebezpieczeństwa. 

A blogi? Pozwolić dzieciom je prowadzić? 

Najczęściej dzieci chcą prowadzić bloga, by dzielić się swoimi zdjęciami, pracami, tym, co dzieje się w ich życiu. Można więc się domyślać, że będą go traktować jak pamiętnik i publikować w nim osobiste informacje. Pojawia się problem ochrony prywatności.

Dlatego warto porozmawiać z dzieckiem o tym, że publikowanie treści na blogu jest równoznaczne np. z opowiedzeniem o czymś wszystkim osobom na podwórku, więc dobrze jest zastanowić się nad tym, czym chcemy dzielić się z całym światem. 

Ważne jest, by rodzic cały czas czuwał nad tym, co jest publikowane, i mógł interweniować, jeśli pojawią się jakieś wrażliwe dane czy prywatne informacje, bo to mogłoby narazić dziecko na niebezpieczeństwo. 

Ma już 40 lat. Kilka lat temu zakończono jego seryjne produkcje. W latach 80-tych był tym, czym dzisiaj jest smartfon. A co wiedzą o nim dzieci? Czy modnego niegdyś walkmana znają już tylko z lekcji historii?

Zobacz wideo

Ile czasu dzieci mogą spędzać w internecie? 

Te, które zaczynają korzystać z internetu – maksymalnie dwie godziny dziennie. Według Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, trzymanie się tego limitu pozwala znaleźć dziecku czas na inne aktywności w ciągu dnia i nie zaburza jego funkcjonowania w świecie rzeczywistym. 

W jaki sposób to kontrolować? 

Bez specjalnej aplikacji może być trudno. Kiedy nie kontrolujemy czasu spędzanego przez dziecko w internecie, ono może przyzwyczaić się do ciągłego sprawdzania tego, co się tam dzieje. Takie zachowanie może stać się nawykiem i sprzyjać rozwojowi uzależnień behawioralnych. Nie chodzi o to, żeby walczyć z internetem, tylko wprowadzić mądrą równowagę i tak zorganizować dziecku czas, by internet nie był dla niego jedyną atrakcją. 

Co robić, jeśli już popełniliśmy błąd – daliśmy smartfon, nie ustaliliśmy zasad, nie wiemy, co dziecko robi w internecie i pewnego dnia dowiadujemy się od znajomych, że np. pisze wulgarne wiadomości albo kogoś hejtuje. 

W takich sytuacjach warto się dowiedzieć, dlaczego dziecko wyraża swoje emocje, używając wulgarnych słów lub kogoś obraża. Może naśladuje coś, co widziało w internecie, może robi to pod wpływem innych osób, nie potrafi sobie radzić z emocjami lub nie wie, że jego zachowanie jest formą przemocy.

Nie ma więc sensu przeglądać jego telefon po kryjomu, pytać, czy na pewno wszystko jest w porządku, mówić ogólnie o zasadach zachowywania się w sieci. Trzeba powiedzieć, że wiemy, co zrobiło i chcemy, by pokazało nam swój telefon. Wtedy możemy porozmawiać o konkretnej sytuacji, poznać przyczynę i dopiero próbować rozwiązać problem. 

A jeśli to nasze dziecko jest ofiarą przemocy w sieci i przychodzi do nas po wsparcie? 

Przede wszystkim trzeba je naprawdę bardzo uważnie wysłuchać, bo sytuacji związanych z hejtingiem i cyberprzemocą jest bardzo dużo i są bardzo różne.

Żeby podjąć odpowiednie kroki, musimy wiedzieć, co się dokładnie stało, co kto komu powiedział, kto co odpowiedział, w jakim miejscu w internecie się to stało – czy chodzi o prywatne wiadomości, czy coś zostało udostępnione publicznie, czy są świadkowie itd. Dopiero wtedy możemy interweniować np. żądać od administratorów usunięcia zdjęcia, zgłosić sprawę na policję, rozmawiać ze szkołą czy rodzicami innych dzieci.

Trzeba dążyć do zlikwidowania problemu, a nie jedynie stosować doraźne rozwiązania. Czasem np. usunięcie kompromitującego zdjęcia z sieci nie wystarczy, bo ktoś mógł je zachować, a poza tym taka przemoc w sieci jest często odzwierciedleniem tego, co się dzieje w realu, albo może się do realu przenieść. 

Co może zrobić szkoła, jeżeli sprawcami przemocy są koledzy z klasy naszego dziecka? 

Może zorganizować warsztaty czy prelekcje dotyczące zachowania w internecie. To czasem wystarczy, jeśli problem wynikał z tego, że dzieci nie miały świadomości, że to, co robią, nie jest dobre. Można też poprowadzić lekcję według jednego ze scenariuszy dostępnych na platformie edukacyjnej Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę (edukacja.fdds.pl). Jeśli problemem są relacje w klasie, warto pomyśleć o warsztatach integracyjnych, poprosić o pomoc z zewnątrz, zaangażować poradnię psychologiczną. 

A jeśli dziecko prosi, by zachować tajemnicę, bo boi się reakcji rówieśników? 

To zależy od tego, z czym mamy do czynienia. Dotrzymanie tajemnicy jest ważne dla utrzymania dobrej relacji z dzieckiem, ale nie zawsze możliwe. Dzieci, które są ofiarą długotrwałej przemocy, zwykle proszą: „Nic nie mów, bo ja się ich boję”, ale to nie znaczy, że my możemy na to przystać. Musimy interweniować, bo dziecko sobie samo nie poradzi.

Jeśli rodzic nie wie, co zrobić, może zadzwonić do naszej fundacji pod bezpłatny numer telefonu dla rodziców i profesjonalistów w sprawie bezpieczeństwa dzieci: 800 100 100, gdzie uzyska poradę, co można zrobić w konkretnej sytuacji. 

Powinno Cię również zainteresować:

Uzależnienie od Internetu? "Jeśli dziecko zamyka się w pokoju, trzeba zadać sobie pytanie, do czego musiało dojść w rodzinie"

Nauczycielka: Starsi uczniowie non stop korzystają z FB. Na prośbę, by telefon schowali, reagują złością, a nawet agresji

Rozmowa ukazała się w kwartalniku "Dziecko". Grudniowe, najnowsze wydanie magazynu już w kioskach.

Kwartalnik 'Dziecko' Najnowsze wydanie już w kioskachKwartalnik 'Dziecko' Najnowsze wydanie już w kioskach fot: materiały prasowe

Więcej o:
Copyright © Agora SA