Mama na siłowni: Miałam 35 lat, całe życie "leń śmierdzący", a tu nagle pojawiają się zarysy mięśni brzucha

Ania, czyli instagramowa Mama na siłowni ma ponad 140 tys. fanów. Trzy lata temu zaczęła pracować nad swoją sylwetką, żeby pokazać, że każda mama może wyglądać dobrze w bikini.

Może zacznę od początku. Mamą zostałam przed dwudziestką, czyli prawie 21 lat temu. Nigdy nie byłam aktywna fizycznie. 20 lat temu nie mówiło się o diecie i racjonalnym żywieniu. Czasami jako młode dziewczyny robiłyśmy dwu, trzy dniowe głodówki, żeby schudnąć. Nawet w szkole średniej, przyznam się szczerze, miałam zwolnienie z wf-u, takie z lenistwa.

Moja pierwsza ciąża to 28 kilogramów w górę. Dawniej mówiło się: „musisz zjeść za dwóch”. Po ciąży schudłam naturalnie, bez diet i treningów. Druga ciąża pojawiła się po 3 latach i waga była podobna, a nawet troszkę większa. Po ciąży żyłam zwyczajnie, bez aktywności, nie zwracając zbytnio uwagi na to, jak wyglądam. Nie było dla mnie problemem na śniadanie zjeść drożdżówkę czy wypić gazowany napój. Przy tym nigdy nie byłam otyła, zawsze największym problemem był u mnie większy brzuch (mam tendencję do odkładania tłuszczu w tej okolicy), ogrom cellulitu na nogach i płaskie pośladki. Tak sobie żyłam z tym od ostatniej ciąży przez 13 lat.

Co było przełomem? Co sprawiło, że postanowiłam zmienić swoje życie? Znów ktoś myślał, że jestem w ciąży (to ten odstający brzuch). Stwierdziłam, że to chyba najwyższa pora coś zmienić. Pomyślałam też, że to będzie fajny pomysł na spędzenie czasu i na pasję.

Trudne początki

Jak na początku wyglądał mój trening? Powiem szczerze - strasznie. Zero kondycji. Czułam się tak, jakbym nie miała płuc. To był właśnie czas, kiedy w Polsce pojawiła się moda na fitness, więc postanowiłam, że tak jak inne mamy też będę robiła treningi przed telewizorem. 10 minut to dla mnie był ogromny wyczyn, ale stwierdziłam, że się nie poddam i następnego dnia zrobię 12 minut. I tak z czasem ćwiczyłam godzinę.

Z miesiąca na miesiąc ubywało centymetrów w pasie, kondycja się poprawiała, i choć czasem nie miałam ochoty i miałam milion myśli, żeby się poddać - nie zrobiłam tego. Z czasem chciałam większych efektów, więc postanowiłem, że zadbam o swoją dietę. Błądziłam po Internecie i testowałam na sobie wszystko, co wyczytałam.

Ogromnym wyczynem było odstawienie słodkich napojów i słodyczy. Musiałam nauczyć się systematycznego jedzenia, bo wcześniej śniadanie mogło być nawet o 13. To zdrowe uzależnienie działa tak, że jak człowiek zauważa efekty, to oczywiście chce więcej, więc szukałam w Internecie różnych wzorów i przeliczników zapotrzebowania kalorycznego. Zaczęłam układać dietę bardziej zbilansowaną, z podziałem na makroskładniki.

Po roku treningów w domu poczułam, że mogę więcej, bo chociaż treningi w domu spaliły tłuszcz, ujędrniły ciało, to w moim małym mieszkanku ciężko było ćwiczyć tak, żeby wyrzeźbić ciało. Owszem, przez ten czas kupiłam sobie różne hantle i akcesoria do treningu, ale z czasem wszystko robiło się za lekkie. To był moment, kiedy postanowiłam wyruszyć na siłownie.

Na siłownię z zeszytem

Mieszkam w małym mieście - Koniecpol, w którym nie ma fitness klubów i trenerów personalnych, więc musiałam liczyć tylko na siebie. Pojawiły się pierwsze problemy: „Co ja tam będę robić, jak tam pójdę?”, „będą się ze mnie śmiać, że nic nie umiem, że kaleczę ćwiczenia”. Postanowiłam przygotować się najlepiej, jak tylko będę umiała. W każdej wolnej chwili oglądałam filmiki treningowe na YouTube, robiłam notatki i przygotowałam treningi. Często było tak, że notatki okazywały się mało przydatne na siłowni, więc dokładałam rysunki. Na pewno na początku robiłam to pokracznie i śmiesznie, ale z czasem czułam, że coraz lepiej mi to wychodzi. Tak jest z treningiem - poznajesz swoje ciało i z miesiąca na miesiąc jest coraz łatwiej.

W tym samym czasie, kiedy zaczęłam ćwiczyć na siłowni, dzięki moim dzieciom pojawił się na Instagramie mój profil. Ledwo znałam Instagram, ale chciałam dawać motywację innym. Miałam 35 lat, całe życie „leń śmierdzący”, a tu nagle pojawiają się zarysy mięśni brzucha, pojawia się biceps, robię przysiad z obciążeniem 50 kg. Więc radość, jaką miałam, była tak duża, że chciałam się pochwalić całemu światu, że da się, że można.

Na siłownię w Koniecpolu chodziłam przez pół roku. To jest bardzo malutka siłownia, na której jest bardzo mało sprzętu i mało dostosowana dla kobiet. Dowiedziałam się, że w gminie obok, znajduje się siłownia na Hali Sportowej w szkole. Też jest malutka, ale bardziej dostosowana dla kobiet, można też zrobić cardio po treningu. Dojeżdżam tam już ponad 3 lata, mimo tego, że oddalona jest o 15 km.

Czy mam kryzysy? Pewnie, że mam. Średnio raz w tygodniu i pewnie będę miała jeszcze milion razy („Po co ci to?”, „daj spokój! nic to nie daje! inni nie ćwiczą i są szczęśliwi”). Kryzys dotyczy także diety - mam smak na wszystko, co jest niezdrowe, ale na szczęście jest tzw. „cheat” i można sobie wtedy odreagować.

Instagram.com/mama_na_silowniInstagram.com/mama_na_silowni Instagram.com/mama_na_silowni

Teraz aktywność i zdrowe żywienie to już jest styl życia, nawyk. Na siłownię dojeżdżam 4 razy w tygodniu, robię trening siłowy, który zajmuje mi około godziny i po nim na bieżni lub steperze robię cardio. Jeśli zależy mi, żeby jeszcze bardziej poprawić wygląd sylwetki albo jeśli pojawiły się dodatkowe centymetry, to wskakuję rano na orbitrek i robię trening na czczo. Już o 8 mówię swoim followerkom "Dzień dobry kochana, ja już zrobiłam swój pierwszy trening!"

Zainspiruj się Anią i poćwicz w domu. Poniżej trening na krągłe pośladki:

Zobacz wideo

Inspirujące posiłki

Moje posiłki są banalnie proste, niewyszukane, ze zwykłych składników, które może jeść cała rodzina, bo nie ukrywam - aż tak wielkiego zamiłowania do gotowania nie mam. Każdego dnia pokazuje je na swoim profilu na Instagramie. I choć są proste, domowe, to zawsze mają wyliczone makroskładniki. Staram się też pokazać na Instagramie jak taki posiłek wyliczyć, bo nie każdego stać na pomoc osobistego trenera personalnego czy dietetyka. Też jak wszyscy lubię słodycze, więc staram się robić zamienniki ciast czy batoników, aby móc zjeść zdrową przekąskę. Ludzie często szukają w Internecie gotowych inspiracji na posiłek, ja jednak idę do sklepu i myślę „O, mam ochotę na filet z indyka”, więc wymyślam sobie posiłek z nim. 

Z czasem mój Instagram stał się bardziej popularny, każdego dnia przybywały nowe dziewczyny, które szukały inspiracji, pomysłów na posiłki,  ja im to daję, ale przy okazji pokazuję im, że w każdym wieku można osiągnąć, co się chce. Nieważne czy chodzisz do fitness klubu w wielkim mieście, czy na malutką siłownię szkolną, możesz zadbać o swoją sylwetkę, a także możesz sama stworzyć pyszny, zdrowy posiłek robiąc zakupy np. w Biedronce.

Każdego dnia powtarzam, że życie mamy tylko jedno, dlatego musimy dbać o zdrowie. To taka motywacja, nie tylko do treningów, ale życia po swojemu. Każdego dnia odpowiadam na minimum 300 wiadomości, w których doradzam, wspieram i motywuje, a w zamian otrzymuję cudowne: „Dziękuje, bo to dzięki tobie”.
Więcej o:
Copyright © Agora SA