Babcia powinna zajmować się dziećmi? "Opieka nad wnukami? Cóż, mam inne marzenia"

Nasza czytelniczka ma dość tego, że wszyscy uważają, że jako babcia ma tylko jedno zadanie - zajmować się wnukami. Uważa, że nie powinno się tego od niej oczekiwać, a tym bardziej z góry zakładać, że będzie darmową opieką w czasie wakacji.
Zobacz wideo

Wakacje. Na placach zabaw pełno dzieci. A obok nich babcie. Takie zestawy, babcia+dziecko (dzieci), otaczają mnie z każdej strony. I ja miałam być jedną z nich. Ale się nie dałam.

Moja córka wyprowadziła się z domu na studia, dłużej mieszka w "obcym" mieście niż w tym, w którym się urodziła, w którym ja mieszkam. Nigdy nie ingerowałam w jej życie, spotykałyśmy się na święta, urodziny. I tak jest i teraz, gdy ma męża, gdy na świecie są już wnuki. Ja sama sobie jestem sterem i okrętem. Mieszkam sama, nie pracuję, nikt nic ode mnie nie chce. Prawie. Bo wciąż mam wrażenie, że wymaga się ode mnie, że powinnam rzucić wszystko, wyprowadzić się do obcego miasta i czekać, aż zostanę wezwana do opieki. Nic z tego. Opieka nad wnukami? Cóż, mam inne marzenia.

Całe życie gdzieś pędziłam, jako samotna matka byłam w ciągłej gotowości, nie mogłam ani na chwilę opuścić gardy. Nie miałam bliskich dookoła, gdy córka chorowała, musiałam sobie radzić. Momentami było ciężko, ale przetrwałam. Nauczyłam się, że jeśli mi na czymś zależy, muszę na to zapracować sama. Nie mogłam myśleć, że inni na pewno mi pomogą, nie wiedziałam tego. Nie prosiłam o pomoc i nie chciałam, aby inni mnie o coś prosili. Nie narzekam, inni mieli gorzej.

Teraz jestem na emeryturze, mam spokój. Od kilkunastu lat martwię się tylko o siebie i jest mi z tym dobrze. W końcu mogę odpocząć. Mogę pół dnia siedzieć w mieszkaniu albo wyjść z niego o świcie i nie wracać do nocy. Mogę spakować się i jechać na drugi koniec Polski. Mogę robić to, na co wcześniej nie starczało mi czasu i pieniędzy - podróżować, odwiedzać miejsca, które chciałam zobaczyć.

Co jakiś czas, podczas rodzinnych spotkań, słyszę, w jakim napięciu żyje moja córka i jej bliscy. Czy nikt nie zadzwoni z przedszkola, czy dzieci się nie rozchorują? Ustalają grafiki, zastanawiają się, kto będzie zostawał z dziećmi. A mnie to nie dotyczy. Jak przyjeżdżam w odwiedziny, to mogę zostać z wnuczkami, aby córka i zięć poszli sobie do kina czy na zakupy.

Ale przecież nie rzucę całego mojego życia, aby siedzieć i czekać, aż będę potrzebna. Nie przeprowadzę się, aby wysiadywać na placu zabaw i podcierać dziecięce tyłki. Ja już to mam za sobą.

Nie wiem, co siedzi w głowach kobiet, które chcą to robić jeszcze raz. Ja już martwiłam się, co na śniadanie, co na obiadek. Czy najpierw drzemka, czy spacer. Teraz mi się już nie chce.

I owszem, czasem mi smutno, że wracam do pustego domu. Że jak przyjeżdżam w odwiedziny, to dzieci wolą tę drugą babcię. Ale nie mam zamiaru być wakacyjną niańką - darmową czy nie, nie ma znaczenia. Uważam, że nikt nie powinien ode mnie tego oczekiwać. Gdyby nie babcia, to nie zdecydowaliby się na dzieci? Wątpię. To niech teraz nie planują mojego życia. Ja już mam je doskonale ogarnięte.

Żyjąca po swojemu babcia

Od redakcji: Jesteś babcią i zgadzasz się z naszą czytelniczką? A może wręcz przeciwnie - z chęcią zostajesz z wnukami? Jesteście rodzicami, uważacie, że babcie mają obowiązek opiekować się waszymi dziećmi? Czekamy na wasze wiadomości, piszcie na edziecko@agora.pl. Najciekawsze historie opublikujemy i odwdzięczymy się książką.

Więcej o:
Copyright © Agora SA