By zapisać dziecko do żłobka, pojawił się pod nim o 2.30 nad ranem. Inni ustawili się poprzedniego dnia. "Kpina i skandal"

Przy budynku żłobka ojciec 14-miesięcznego dziecka pojawił się już o 2.30 nad ranem. Nie był tam jednak pierwszy. Kuriozalną sytuację opisał w swoim liście nadesłanym do redakcji.
Zobacz wideo

Jeden z rodziców z Wodzisława Śląskiego opisał w liście do redakcji zaskakujące zjawisko. Mężczyzna chciał zapisać swoje 14-miesięczne dziecko do żłobka. W okolicy jednego z wodzisławskich żłobków ojciec pojawił się już o godzinie 2.30 nad ranem. Nie był tam jednak pierwszy.

"Jak tu nie wracać myślami do czasów komuny"

Kolejka rodziców zaczęła tworzyć się już o 21 poprzedniego dnia. Jak wynika z relacji autora listu, wszyscy oni, mimo niesprzyjających warunków pogodowych, stali i cierpliwie czekali na zapisy do żłobka całą noc. 

To kpina i skandal. Jak tu nie wracać myślami do czasów komuny. Chociaż wtedy nie było chyba takich sytuacji z zapisami dzieci

- komentuje ojciec 14-miesięcznego chłopca. 

Mimo tego, że spędził całą noc w kolejce, mężczyzna nie ma wcale pewności, czy jego dziecko zostanie przyjęte do żłobka. Utrudnia to obecna sytuacja zawodowa obojga rodziców.

- Ja pracuję za granicą, a moja narzeczona szuka pracy - wyjaśnia autor listu.

"Kto pierwszy, ten lepszy"

O tym, że zapisanie dziecka do żłobka bywa zadaniem bardzo trudnym, w ostatnich latach informuje się bardzo często. Zwykle problemem jest brak miejsc w placówkach.

W miejscach, w których obowiązuje zasada "kto pierwszy, ten lepszy", w trakcie zapisów tworzą się sytuacje podobne do tej, którą opisał nam autor listu. Jak udało nam się dowiedzieć w wodzisławskim żłobku, w tym roku zainteresowanie placówką ze strony rodziców było bardzo duże. A ponieważ o miejscu w żłobku decydowała kolejność zgłoszeń, rodzice byli bardzo zdeterminowani.

To nie pierwsza taka kolejka

O podobnym przypadku głośno było w sierpniu 2017 roku. Rodzice ustawili się wówczas w długiej kolejce przed żłobkiem w miejscowości Długołęka w województwie dolnośląskim. Zapisy miały ruszyć dopiero w poniedziałek. Jednak rodzice czekali w kolejce już od... piątkowego poranku. W tym czasie udało im się nawet stworzyć system współpracy. 

- To nie jest tak, że każdy z nas siedział trzy dni. Wypracowaliśmy system zmianowy i dzięki temu przetrwaliśmy. Myślę, że to jest sukces, że się tak dogadaliśmy - wyjaśniła w rozmowie z TVN24 jedna z oczekujących na zapisy matek.

Nie ulega wątpliwości, że głównym problemem w opisanych sytuacjach była ograniczona liczba miejsc w żłobkach. Czy macie za sobą podobne doświadczenia? Jesteśmy ciekawi waszych opinii i historii. Piszcie do nas na adres: edziecko@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy i nagrodzimy książkami.

Zobacz także:

Więcej o: