Rodzice myślą, że mają mało zdolne dziecko. Nauczyciele, że to „słaby uczeń”. A kłopot w tym, że dziecko trafiło do szkoły z niewykrytą wadą wzroku. Często się tak zdarza?
Dzieci potrafią nieświadomie pokonywać wadę wzroku, bo oko kilkulatka dostosowuje się do warunków, które ma. Mówimy o zdolności akomodacji oka, czyli napinaniu mięśni wewnątrzgałkowych. Dziecko może dobrze widzieć, pomimo że ma wadę wzroku. Innymi słowy, uczeń ma np. wadę nadwzroczną, czyli tzw. plusy, jednak poprzez napięcie mięśniowe gałki ocznej wyrównuje ją do zera. Tyle tylko, że oczy bardzo się przy tym męczą.
I co się wtedy dzieje?
Dla dziecka, które ma niewykrytą wadę wzroku, czytanie i pisanie jest męczące, przykre. Dziecko myli litery, przestawia je, gubi się w czytanym tekście, zgaduje wyrazy, czyta wolno i z błędami. Staje się niechętne czytaniu, pisaniu, rysowaniu. Takie dziecko jest bardziej drażliwe, nie chce się podporządkować szkolnym zasadom, podczas lekcji wstaje, chodzi, robi różne rzeczy, które mogą być negatywnie ocenianie przez nauczycieli.
I do tego nie potrafi złapać piłki.
Jeżeli chodzi o gry zręcznościowe, zabawy na boisku z piłką, to jeżeli mamy do czynienia z dużym upośledzeniem wzroku u dziecka, umiejętność akomodacji oka może okazać się niewystarczająca. Wówczas dziecko ma gorsze postrzeganie przedmiotów, ruchu. Mamy dwoje oczu, obydwie gałki oczne mają swoje zadanie w procesie widzenia i ich funkcje są skoordynowane. Jeżeli mamy sytuację, że jedno z oczu ma wadę wzroku, a drugie ma mniejszą wadę lub jej nie ma, to dochodzi do zaburzeń oceniania odległości. Jeśli nie zdiagnozujemy u dziecka takiej wady, może na boisku niesłusznie uchodzić za mało sprawne.
Dziecko słabo widzi, a wszyscy wkoło myślą, że jest niechętne nauce, niektórzy pomyślą, że jest leniwe.
Taka sytuacja kładzie się cieniem na przyszłości dziecka, bo czuje się ono niedoceniane. Mówi się, że jest leniwe, że nie chce mu się czytać, pisać. A ta niechęć do nauki to system obronny dziecka. Kiedy uczeń nie dorównuje rówieśnikom, zaczyna być agresywny w stosunku do otoczenia.
Zanim przypniemy dziecku łatkę trudnego, leniwego, zastanówmy się, czy przypadkiem nie mamy do czynienia z wadą wzroku. Może się okazać, że dziecko potrzebuje diagnozy.
Do pana gabinetu trafiają dzieci, u których dopiero kłopoty z czytaniem i pisaniem naprowadziły rodziców na trop, że być może wzrok dziecka nie jest idealny?
Tak się zdarza całkiem często. Chociażby z racji tego, że samo badanie okulistyczne dziecka jest wymagające i do badana układu oka trzeba dziecko przygotować. Takie badanie wykonuje się po zakropieniu do oka specjalnych kropli, które rozluźniają mięśnie w oczach. Przyjmuje się, że czterokrotne zastosowanie kropli co kwadrans pozwala zrobić badanie, którego wynik będzie obiektywny. Dzięki temu badaniu możemy stwierdzić, czy mamy do czynienia z wadą, jaka jest ta wada, jakie badania przeprowadzić w dalszym kompleksowym badaniu narządu wzroku.
Pediatra podczas bilansów dziecka w wieku dwóch, czterech, sześciu i 10 lat powinien wykonać orientacyjne badanie, sprawdzić funkcje widzenia. A co możemy zrobić jako rodzice?
To bardzo ważne, aby wadę wzroku wykryć u dziecka jak najwcześniej. Ale nie jest to łatwe. W przypadku bardzo małego dziecka orientacyjne badanie funkcji widzenia jest utrudnione i trzeba szukać metod pośrednich i np. przeprowadzić badanie w warunkach zabawy.
Jak?
Z maluchem, który zaczyna chodzić, można pobawić się w zbieranie różnej wielkości zabawek z podłogi. Jeśli dziecko pozbiera duże zabawki, ale nie podniesie małych elementów, można przypuszczać, że ich nie widzi.
To, czy któreś oko dziecka widzi lepiej lub gorzej, też można skontrolować podczas zabawy w tzw. Indianina, czyli zasłaniając jedno oko dziecka. W momencie, kiedy zasłonimy lepiej widzące oko, dziecko będzie starało się odzyskać widzenie, zerwać zasłonkę z oka, da nam wyraźny znak, że mu coś przeszkadza. To proste badanie może być wskazówką, że z oczami dziecka nie jest najlepiej.
Dużo zależy od czujności rodziców?
To jest bardzo ważne, aby osoby opiekujące się małymi dziećmi były uważne i prostymi metodami sprawdzały, jak widzi dziecko. Jeśli coś wzbudzi ich podejrzenia, wówczas warto powiedzieć o tym lekarzowi. Może okazać się konieczna wizyta u okulisty. Im wcześniej podejmie się lecznicze, tym lepiej.
Na co jeszcze warto zwracać uwagę?
U noworodka zwracamy uwagę na to, jak wyglądają gałki oczne, czy są równe co do wielkości, czy wnętrze oka, czyli źrenice, są zdecydowanie czarne. Jeśli nie, może to świadczyć o chorobie. To wskazówka, aby jak najszybciej udać się do okulisty. Jeśli noworodek jest niespokojny, a do tego trze oczy, reagujmy, powiedzmy o tym pediatrze, który - jeśli zajdzie taka potrzeba - skieruje dziecko do okulisty.
Rodzice wcześniaków powinni ze szczególną uwagą przyglądać się oczom swojego dziecka?
Zdecydowanie. Przede wszystkim w sytuacjach, kiedy wcześniak, który ma słabo rozwinięte struktury oka, trafia do inkubatora. Opieka okulistyczna nad wcześniakami powinna odbywać się według ściśle ustalonych reguł. Nawet tzw. późne wcześniaki*, te z 35 - 36 tygodnia ciąży, które nie trafiły do inkubatora, też powinny mieć zadbane oczy przez okulistę, który potwierdzi, że nie ma zmian, a wykształcenie tkanek nerwowych siatkówki jest prawidłowe i nie doszło do odchyleń.
*Wcześniaki: noworodki, które przyszły na świat przed 36 tygodniem ciąży z masą ciała mniejszą niż 2500 g.
O co chodzi z epidemią krótkowzroczności wśród dzieci w wieku szkolnym?
Bardzo niedawno, podczas pobytu w USA, poznałem pięcioletniego chłopca, którego ulubioną zabawką był laptop i możliwość wyboru różnych komputerowych gier. Raz jego tata kupił mu za dwa dolary dwa diamenciki do gry. Następnie chłopiec samodzielnie dokupił sobie jeszcze 144 diamenciki. Zapłacił kartą swojego taty. Taki numer wyciął. Podczas pobytu w restauracji wymusił na swojej mamie telefon. Błyskawicznie uruchamiał sobie gry na telefonie, pobyt w restauracji spędził nad ekranem. Sposób, w jaki ten pięciolatek radził sobie z laptopem i telefonem wzbudzał mój podziw, byłem zaskoczony jego umiejętnościami.
Jednak uczulam, dzieci w wieku przedszkolnym spędzają za dużo czasu ze sprzętem elektronicznym. I to jest główny powód epidemii krótkowzroczności dzieci w wieku szkolnym.
Procent małych dzieci, które mają krótkowzroczność, wzrasta?
Jeżeli oczy dziecka od małego są stale napięte i "nastawione" na patrzenie do bliży, wówczas dochodzi do tzw. utrwalenia krótkowzroczności. Ciągłe wpatrywanie się w ekrany, które znajdują się bardzo blisko oczu, powoduje, że u dziecka utrwala się krótkowzroczność czynnościowa. Daje to łatwość oglądania przedmiotów, które znajdują się blisko, ale już te, które są nieco oddalone, stają się nieostre.
Procent małych dzieci, które mają krótkowzroczność, drastycznie wzrasta. Kiedyś - jeżeli chodzi o rasę kaukaską - krótkowzroczność dotyczyła maksymalnie 20 procent dzieci. W tej chwili przekracza ponad 50 procent i u kilkulatków jest to wyłącznie spowodowane przewlekłą pracą z bliska i nadużywaniem urządzeń elektronicznych. Wada nabyta w wieku przedszkolnym utrwala się w momencie, kiedy dziecko idzie do szkoły.
Rozwiązaniem może być odcięcie dzieci od urządzeń elektronicznych?
Nie jesteśmy w stanie wyeliminować wszelkich urządzeń elektronicznych z życia dzieci. Jestem za tym, aby dzieci korzystały z komputerów, ale nich to będzie praca twórcza. Pamiętajmy, aby podczas pracy z komputerem robić przerwy. Dwie godziny dziennie z przerwami przed ekranem to dla małego ucznia maksimum.
Dziecko nie może przez kilka godzin dziennie wpatrywać się w ekran. Paradoksalnie, w przedszkolu czy szkole dziecko odpoczywa, bo tam nie ma nadmiernego kontaktu z ekranem. Ale wraca do domu i zmęczony rodzic, aby mieć spokój, daje dziecku tablet albo komórkę.
Idealnie, gdybyśmy po pracy zabrali dziecko na boisko, wybrali się z dzieckiem na długi spacer?
Niedawno przyszli do mojego gabinetu rodzice z ośmioletnim chłopcem i mówią, że bardzo pogarsza mu się wzrok. Przed dwoma laty miał minus jeden, teraz minus trzy i podejrzewają, że znowu jest gorzej. Rodzice dziwią się, skąd ten problem, tym bardziej, że ani oni, ani nikt w rodzinie nie ma wady wzroku.
Zbadałem chłopca, nie stwierdziłem żadnych patologii poza szkolną krótkowzrocznością, doradziłem, aby wychodził na boisko, pokopał trochę piłkę. A on do mnie mówi, że "codziennie po cztery godziny gra w piłę". Zainteresowałem się, zapytałem, czy chodzi na treningi. A on do mnie, że on na komputerze gra. Także dowiedziałem się, jak ośmiolatek postrzega grę w piłkę. Biorąc pod uwagę, że chłopiec nie ma obciążeń genetycznych, a przy badaniu nie było krótkowzroczności osiowej, twierdzę, że problemy ze wzrokiem dziecka to krótkowzroczność narastająca z powodu nadmiernej pracy z bliska, czyli spowodowana komputerową grą w piłkę, która polega na... wpatrywaniu się w ekran przez kilka godzin dziennie.
Profesor Jerzy Szaflik: wieloletni Kierownik Katedry i Kliniki Okulistyki II Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jako prekursor okulistyki stworzył Bank Tkanek Oka w Warszawie, który rozpoczął swoją działalność w 1995 roku. Wdrożył technikę zabiegu pozatorebkowego usunięcia zaćmy. Jako jeden z pierwszych polskich chirurgów wprowadził nowoczesną metodę chirurgicznego usuwania zaćmy - fakoemulsyfikację, a w ostatnim czasie również usuwanie zaćmy przy użyciu lasera femtosekundowego. W 2012 r. przez kapitułę PAN odznaczony Medalem PAN za szczególne zasługi dla nauki polskiej i światowej. Aktualnie kieruje Centrum Mikrochirurgii Oka Laser w Warszawie.
Powinno cię również zainteresować:
Wady wzroku u dzieci: objawy, przyczyny
Badania okresowe u dzieci: bilans zdrowia dziecka, badania krwi i moczu
Dzieci, które korzystają z urządzeń dotykowych, mają problemy z zasypianiem - udowodnili badacze