Prace domowe nie powinny być obowiązkowe, ponieważ powodują przemęczenie u uczniów? Gorąca dyskusja dzieli czytelników

Nasz artykuł o tym, że prace domowe nie powinny być obowiązkowe, wzbudził duże emocje. Przedstawiamy najciekawsze komentarze osób, które są za takim rozwiązaniem, jak i tych, które opowiadają się przeciwko.

Kilka dni temu pisaliśmy o gorącej dyskusji na temat zniesienia prac domowych. Temat ten został poruszony w programie Polsat News, którego gośćmi był rodzic, Mariusz Smołkowicz, oraz nauczyciel, Dariusz Kulma.

Żaden zapis ustawy oświatowej nie definiuje pojęcia obowiązkowej pracy domowej. W sytuacji, kiedy nauczyciel postawiłby dziecku ocenę za brak pracy domowej, rodzic ma prawo żądać pisemnego uzasadnienia i złożyć zażalenie do kuratorium, a nawet pójść do sądu

- podkreślał Mariusz Smołkowicz, zwolennik nieobowiązkowych prac domowych.

Czy odrabiać z dzieckiem prace domowe?

Przemęczony uczeń źle się uczy

Zdaniem uczestników dyskusji za przeciążenie polskich uczniów winę ponosi przede wszystkim zbyt obszerny program nauczania. Nauczyciele, aby zrealizować podstawę programową, nie mają wyboru i wiele zadań każą dzieciom wykonywać w domu. To z kolei zabiera uczniom cenny czas na odpoczynek, zabawę oraz pasje, a w dodatku negatywnie wpływa na efektywność uczenia się.

Po publikacji naszego artykułu na fanpage'u Edziecko.pl pod postem rozgorzała pełna emocji dyskusja. Internauci przerzucali się argumentami, czy powinno się znieść obowiązkowe prace domowe, czy jednak zostawić. Z ich komentarzy wynika, że obie opinie mają mniej więcej po równo zwolenników.

Argumenty za obowiązkowymi pracami domowymi

Mniej więcej połowa komentujących opowiedziała się za obowiązkowymi pracami domowymi, które uważają za niezbędną formę dalszego poszerzania wiedzy. Niektórzy z nich sugerują również, że takie prace, wykonywane w domu, uczą dzieci zaradności, samodzielności, obowiązkowości oraz odpowiedzialności, które przydają się później w dorosłym życiu.

Ale cudujecie teraz. Myśmy mieli prace domowe, uczyliśmy się godzinami, a teraz robicie ze swoich dzieci życiowych debili! Zaczep na ulicy ucznia gimnazjum, to nie bardzo wie, kto napisał "Pana Tadeusza". Zażalenie do kuratorium o złą ocenę za brak zadania? Oszaleliście już do reszty!
Dalej twórzcie roszczeniowe pokolenia! Co za paranoja (...). Nasze pokolenie nosiło ciężkie tornistry, miało zajęcia pozalekcyjne, siedziało do późna w świetlicy albo biegło po podwórku z kluczem na szyi. Żyjemy. Teraz oczekuje się, że dziecko będzie tylko umiało przykleić naklejkę na szablon, bo może być zmęczone. Oczekujecie, że szkoła nauczy i wychowa wasze dzieci? To od czego są rodzice? Mam wrażenie, że tylko od dawania telefonu albo tabletu dla świętego spokoju. Wstyd!
W ogóle niech mają tylko zajęcia integracyjne, wf i plastykę. Przecież nie wolno forsować młodych, światłych umysłów, jeszcze nie daj Bóg coś pojmą, pomyślą indywidualnie.
Kiedyś my radziliśmy sobie, dzieci też sobie poradzą. Trzeba coś umieć, żeby się przygotować. Ponieważ na lekcjach czasami dzieci nie słuchają, co mówią nauczyciele itd. Niech w domu trochę się pouczą, żeby być przygotowanym na niezapowiedzianą kartkówkę.

Argumenty przeciwko obowiązkowym pracom domowym

Internauci, którzy optowali za zniesieniem obowiązkowych prac domowych, sugerowali przy tym, że to właśnie one są powodem zbytniego przemęczenia uczniów. Ich zdaniem dzieci i tak dużo czasu spędzają w szkołach. Niektórzy uważają również, że przez nadmiar prac domowych uczniowie nie mają czasu na rozwój swoich pasji oraz zainteresowań.

Ja się zgadzam, dzieci i tak długo siedzą w szkołach. To jest niedorzeczne, żeby po ośmiu godzinach w szkole, wrócić do domu i jeszcze dwie godziny siedzieć przy lekcjach (...). Wystarczy, że dzieci douczą się w domu na jakiś sprawdzian czy kartkówkę. Nie trzeba jeszcze obowiązkowych zadań domowych zadawać.
Ok, jak ktoś ma jeszcze siłę i ochotę, to przecież może zrobić tak czy siak. Jednak nie powinno być to obowiązkowe. Po szkole powinien być czas na rozwijanie pasji i zainteresowań. Wiedza ogólna powinna być przekazana w szkole, jest na to wystarczająco czasu na lekcjach. A później niech dziecko robi to, co lubi i czym się interesuje. Później mamy ludzi, którzy umieją teoretycznie wszystko i nic.
Również jestem za. Rozumiem jakąś tam pracę domową z matematyki czy polskiego, aby jakieś wypracowanie napisać, ale prac domowych z historii biologii, plastyki itp. to nie rozumiem. Wolę, aby moje dziecko w tym czasie nauczyło się tego, co w szkole miało lub rozwijało swoje pasje, niż robiło jakieś bzdurne zadania domowe.
Dom nie jest filią szkoły, a szkoła nie jest filią domu. Jestem za tym, żeby nie było zadań domowych, jeśli nauczyciele nie będą musieli odrabiać za rodziców ich zadań: uczyć dzieci podstawowych, wynoszonych z domu (lub nie) zasad kultury, właściwego zachowania i szacunku.

Prace domowe tak, ale kreatywne

Jeden z internautów zwrócił uwagę na inny problem. Jego zdaniem prace domowe powinny być jak najbardziej zadawane, ale jednocześnie powinny być to zadania, które rozwijają kreatywność i samodzielne myślenie.

Prace domowe - tak, ale kreatywne, projektowe, pozwalające dziecku na rozwijanie umiejętności, a nie polegające na nadrabianiu z dzieckiem materiału, którego nie dał rady przerobić nauczyciel na lekcji (...).
Więcej o:
Copyright © Agora SA