Co roku w okresie letnim możemy usłyszeć o wypadkach na placach zabaw. Historia, która kilka dni temu wydarzyła się w Grandview w Stanach Zjednoczonych, przypomina rodzicom o ryzyku poparzeń.
Dawna Wright wybrała się z dwiema córkami na plac zabaw w parku Johna Andersona w Grandview. Nic nie wskazywało na to, że ten spacer może zakończyć się wizytą w szpitalu.
Zanim dziewczynki zaczęły się bawić na placu, Dawna sprawdziła, czy sprzęt jest bezpieczny. Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się funkcjonować bez zarzutów. Kobieta zapomniała jednak o pewnej kwestii. - Nie wiedziałam, jak nagrzana jest ta konkretna zjeżdżalnia - napisała na swoim Facebooku.
Młodsza z dziewczynek, 4-letnia Asia, bawiła się tego dnia w krótkich spodenkach. Przez to, po zjeździe na nagrzanej zjeżdżalni, na jej nogach pojawiły się pierwsze oznaki poparzenia.
Dziewczynka została zawieziona do szpitala. Okazało się, że sprawa jest na tyle poważna, że musi w nim zostać na dłużej. Teraz Dawna Wright ostrzega innych rodziców przed nagrzanymi w upalny dzień zjeżdżalniami
To nie pierwszy raz, gdy informujemy o wypadkach na placach zabaw w upalne dni. Rok temu pisaliśmy o 2-letniej dziewczynce z Legionowa, która wylądowała w szpitalu z poważnymi poparzeniami. Dziecko przebiegło przez metalowy właz, który nie był odpowiednio zabezpieczony.
Na placach zabaw w upalne dni niebezpieczne są zwłaszcza metalowe elementy konstrukcji. - Łatwo się nagrzewają i dotknięte przez dzieci wywołują oparzenia dłoni (barierki), pośladków (zjeżdżalnia) i stóp w stopniu od lekkiego (zaczerwienienie i pieczenie) do ciężkiego (bąble i silny ból) - powiedział dla nas pediatra dr Bartosz Pawlikowski.
Warto pamiętać, że latem niebezpieczne są także metalowe zabawki. Przez to, że bardzo szybko się nagrzewają, radzi się, by w upalne dni nie wynosić ich z domu. Niebezpieczny może okazać się także rower, który przez kilka godzin stał na słońcu.
Zobacz także: