Na zdjęciu, które Marcin Prokop udostępnił na swoim Instagramie, widać rodziców przechodzących z wózkiem przez ulicę Marszałkowską w pobliżu Ronda Dmowskiego (to jedna z najbardziej ruchliwych ulic w Warszawie). Para przechodzi w nieoznakowanym miejscu.
Przed nią zatrzymały się samochody i autobus. Widać też, że rodzice musieli wcześniej pokonać tory tramwajowe. Chodnik, w którego stronę zmierza rodzina, jest ogrodzony słupkami i łańcuchami - nie wiadomo, jak zdołała pokonać tę przeszkodę.
Pod zdjęciem Prokop zamieścił komentarz:
Żeby prowadzić auto, trzeba mieć uprawnienia. Żeby prowadzić wózek z dzieckiem, nie trzeba mieć nawet mózgu. To niesprawiedliwe.
Na post zareagowało prawie 24 tysiące osób. Co ciekawe, zdania internautów na temat pary były podzielone. Większość ludzi była oburzona brakiem odpowiedzialności rodziców, narażaniem zdrowia oraz życia dziecka i łamaniem przepisów:
Od dawna powtarzam, że na posiadanie dzieci powinna być wydawana zgoda po testach psychologicznych, bo można komuś zniszczyć życie.
Inni jednak zwrócili uwagę na to, że w pobliżu Ronda Dmowskiego, trudno jest poruszać się z wózkiem z powodu braku przejść naziemnych, wind oraz awarii podnośników przy schodach:
Nic nie tłumaczy tych państwa, ale faktycznie przejściem podziemnym osoba na wózku nie przedostanie się na druga stronę - brak udogodnień dla wózków.
Byłabym ostrożna z ocenami. Tam są przejścia podziemne bez wind, pełno schodów, a platformy tylko dla niepełnosprawnych. Na pomoc w dźwiganiu wózka tez trudno w tej okolicy liczyć. Zatem nie pochwalam, ale z linczowaniem to bym się wstrzymała.
Wielu komentujących pisało, że choć widok przedstawiony na zdjęciu jest przerażający, nie jest im zupełnie obcy. Nieodpowiedzialnych opiekunów spotykali bardzo często i widzieli, jak dają zły przykład swoim dzieciom:
Pracuję z dziećmi. Pogadanka o bezpieczeństwie przed feriami. "Nie wolno wchodzić na lód na zamarzniętych rzekach, jeziorach itd. Nigdy. Nawet, jak nas ktoś namawia". Odpowiedź dziecka: "Mi dziadek pozwala i chodzimy się ślizgać na jezioro, bo dziadek mówi, że jest bezpiecznie i ja wierzę dziadkowi".
Ostatnio, przechodząc chodnikiem, usłyszałam, jak dziewczynka (jakieś 6 lat) kłóciła się z mamą, że w tym miejscu nie mogą przechodzić, że pasy są dalej... Na co mama odpowiedziała: "A ja mówię, że można" i dosłownie powlekła pospiesznie małą za sobą, bo nadjeżdżały auta...
Pewne jest, że przechodząc w niedozwolonym miejscu przez ruchliwą ulicę, rodzice narażali życie i zdrowie swoje oraz dziecka. Jeśli faktycznie nie byli w stanie znieść wózka po schodach, mogli poprosić o pomoc przechodniów lub skorzystać z przejścia dla pieszych znajdującego się przy skrzyżowaniu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej.
Chwila nieuwagi i wypadek. 'Dziecko ma oczy wytrzeszczone i skrzypi dziwnie' [WASZE HISTORIE]