Poród to dla kobiety niezwykłe przeżycie. Może być podekscytowana i niepewna tego, co ją czeka. Dlatego każda rodząca powinna mieć zapewnione warunki, w których poczuje się bezpiecznie i komfortowo. Niestety, czasami bliscy są tak podekscytowani pojawieniem się nowego członka rodziny, że zupełnie zapominają o jego mamie.
Mallory Ortberg to dziennikarka. Jednym z jej zajęć jest odpisywanie na listy czytelników piszących do "kącika porad" portalu Slate.com. Ostatnio Nicole była wstrząśnięta mailem, który otrzymała od pewnej kobiety.
W wiadomości czytelniczka wyjaśniała, że jej syn Steven oraz synowa, Julia, spodziewają się pierwszego dziecka. Kobieta chwaliła sobie dobre relacje z synem i synową. Kiedy więc dowiedziała się, że Julia zamierza wpuścić na salę porodową wyłącznie swoją mamę oraz Stevena, teściowa poczuła się potraktowana niesprawiedliwie. W liście do Mallory pisała:
Byłam zszokowana i zraniona przez niesprawiedliwość jej decyzji. Próbowałam prosić ją i syna, ale Julia powiedziała tylko, że nie będzie czuła się komfortowo ze mną na porodówce. Przypomniałam jej, że przez 40 lat byłam pielęgniarką i nie ma takich rzeczy, których bym nie widziała.
Kobieta pisała także, że próbowała rozmawiać z synem, jednak ten nie chciał denerwować żony, więc nawet nie próbował przekonywać jej do spełnienia prośby teściowej. Czytelniczka zadzwoniła też do rodziców Julii. Ci kategorycznie odmówili dyskusji na poruszony przez nią temat. Teściowa zaznaczyła w liście, że niegrzecznie przerwali rozmowę. Matka Stevena wyznała:
Steven powiedział, że będę mogła poczekać na zewnątrz i wpuszczą mnie, kiedy Julia i noworodek będą już umyci. W tym czasie matka Julii będzie mogła być świadkiem narodzin wnuka. To takie niesprawiedliwe. Zawsze byłam blisko syna, ale nie czuję się już dłużej ważna w jego życiu. [...] Jestem traktowana jak babcia drugiej kategorii.
Dziennikarka odpisała czytelniczce, że poród jest bardzo intymnym i trudnym doświadczeniem. Zaznaczyła, że synowej nie zależy na poniżeniu teściowej. Dziewczyna prawdopodobnie faktycznie nie czułaby się komfortowo, gdy ta byłaby obecna w sali porodowej.
Dała jej też do zrozumienia, że dzieci prawdopodobnie nie chcą jej na sali, ponieważ rozmawiając z nimi, wciąż podkreśla, co czuje ona sama, nie zwracając uwagi na uczucia przyszłej mamy. Dziennikarka poleciła teściowej przestać wymuszać na dzieciach zmianę decyzji.
Mallory była jednak zszokowana postawą czytelniczki tak bardzo, że postanowiła porozmawiać o liście ze swoją redakcyjną koleżanką, Nicole Cliffe, którą oburzyła natarczywość teściowej Julii. Udostępniła jej list na Twitterze i napisała:
Ta kobieta zadzwoniła do rodziców synowej, żeby oni też wiercili dziurę w brzuchu tej biednej dziewczynie o wpuszczenie teściowej na porodówkę. "Niesprawiedliwość”? Nie ma sprawiedliwości, jeśli chodzi o narodziny! Rodząca albo zaprasza cię do sali porodowej, albo nie. Kiedy cię nie zaprasza, to się nie awanturujesz. [...] Taki poród to nie recital na zakończenie szkoły baletowej. To prywatna, medyczna procedura.
Internautki zainteresował tweet Nicole. Pod nim opisywały swoje własne doświadczenia z członkami rodziny i przyjaciółmi, którzy chcieli być na porodówce. Okazywało się, że nieraz nie tylko teściowie, lecz także rodzice sprawiali ciężarnym ogromne kłopoty:
Mój mąż i ja witaliśmy naszego jedynaka razem. Chcieliśmy tego. Moja osobista matka wariowała. Musiałam jej zagrozić, że wyproszę ją ze szpitala. Próbowała podsłuchiwać pod drzwiami, ale pielęgniarka ją wyprosiła, a ona była wkurzona.
Nie rozumiem, czemu teściowe nie rozumieją, czym różnią się od nich faktyczne mamy ich synowych...
Jedną z moich myśli po przeczytaniu tego listu było "Co będzie, gdy dziecko już przyjdzie na świat?”. Bo ta kobieta, jako babcia, będzie prawdziwym utrapieniem dla Julii.
Uch, to przypomniało mi tych wszystkich ludzi, którzy pytali "mogę przyjść?”, kiedy oznajmiłam, że planuję rodzić w domu. Potem byli obrażali się, gdy słyszeli "nie”. „Ale ja nigdy nie byłem na domowym porodzie!”, przekonywali. To przecież nie jest jakaś impreza, tylko poród!
Czy wasi bliscy również chcieli być z wami na sali porodowej? Pozwoliłyście im na to? Jeśli nie, jak przyjmowali waszą decyzję? Dajcie znać w komentarzach!
Dziecko wszystko zmienia? [FELIETON]
"Żałuję, że nie zrobiłam tego w ciąży" - wyznaje blogerka. Na jej liście są randki i specjalne USG