Szkolna wycieczka wsiada do autobusu i robi straszne zamieszanie. Was też to wkurza? [LIST]

- Pamiętam z dzieciństwa podróże z klasą autobusami i ciągłe uwagi współpasażerów, że jesteśmy za głośno. Wtedy mnie to śmieszyło. Teraz jestem dorosła i myślę, że po ciężkim dniu w pracy nie ma nic bardziej irytującego niż szkolna grupa w autobusie - napisała nasza czytelniczka.

Zmęczona wychodzę z pracy. W takim momencie przed podróżą w autobusie nie marzy się o niczym innym niż wolne miejsce. Gdy wsiadam, widzę, że zachowało się jedno. Nie ma staruszków ani kobiet w ciąży, więc bez wyrzutów sumienia siadam i wyjmuję książkę. W końcu mogę odpocząć.

Na następnym przystanku do autobusu nagle wsiada tłum dzieci. Zwykle po 16 nie trafia się na takich współpasażerów, tym razem mam jednak pecha. To klasa z podstawówki, mniej więcej trzydzieści osób. Robi się straszny tłok, do tego dochodzi hałas. Niektóre dzieci puszczają filmiki na smartfonach, inne rozmawiają ze sobą tak głośno, jak to tylko możliwe. Nauczycielka stara się uciszyć podopiecznych, co powoduje jeszcze większy hałas.

Dzieci zajmują cały autobus. Część z nich stoi w miejscach, w których nie mogą chwycić się za żadną poręcz. Gdyby kierowca gwałtownie zahamował, mogłoby im się coś stać. Dziwi mnie, że w czasach, gdy wszystko musi spełniać restrykcyjne normy bezpieczeństwa, dzieci ze szkół podróżują w takich warunkach.

Przerywam czytanie, bo nie jestem w stanie już się skupić. Widzę, że innym pasażerom zachowanie dzieci także się nie podoba. Nagle przy moim miejscu zbiera się kilku chłopców. Zaczynają marudzić, że też chcieliby usiąść. Jeden z nich patrząc na mnie, mówi, że miejsca powinny już się zwolnić.

Nie wiem, co w takiej sytuacji robić. Zazwyczaj ustępuje osobom starszym i kobietom, po których widać wyraźnie, że są w ciąży. Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, aby ustępować dwunastolatkowi. 

Nie rozumiem nauczycieli. Czy czują się w takich sytuacjach komfortowo? Czy nie widzą zdenerwowanych i poirytowanych pasażerów? Domyślam się, że wynajmowanie oddzielnego busa nie opłaca się, gdy dzieci muszą dostać się do innej dzielnicy. Może jednak lepiej by było, gdyby każda szkoła posiadała swój autobus do przewozu dzieci w obrębie miasta? Nie jestem w tej dziedzinie ekspertem, nie wiem, czy to do zrealizowania. Jeśli jednak takie rozwiązanie jest nierealne, to nauczyciele powinni przynajmniej uczyć dzieci lepszego zachowania w autobusach miejskich.

Pamiętam z dzieciństwa podróże autobusami miejskimi z całą klasą i ciągłe uwagi współpasażerów, że jesteśmy za głośno. Wtedy mnie to śmieszyło. Teraz jestem dorosła i myślę podobnie jak tamci ludzie. Po ciężkim dniu w pracy nie ma nic bardziej irytującego niż szkolna grupa w autobusie!

***

Zgadzasz się z autorką listu? A może masz inne zdanie? Napisz do nas na adres: edziecko@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

Zobacz także: Ludzi boli program 500+. "Odkładam pieniądze na lekarzy. Czemu tego nam zazdrościcie?"[LIST]

"Nie będziemy głosować na PiS ze strachu, że zabiorą nam 500+" [LIST]

Więcej o:
Copyright © Agora SA