Kolejne dziecko zmarło przez meningokoki. Rodzice: gdy pojawią się plamki, pozostają już minuty

Meningokoki potrafią zabić nawet w ciągu 24 godzin. Każdy rodzic powinien być więc świadomy takiego zagrożenia. W przypadku zakażenia jedynie szybka reakcja potrafi uratować życie dziecka.

Śmierć 5-latki z Gdyni

O tym, jak groźne mogą być meningokoki, przypomina smutna historia 5-latki z Gdyni. Jak poinformował portal trójmiasto.pl, dziewczynka zmarła w lipcu tego roku dzień po pojawieniu się pierwszych objawów zakażenia bakterią. Mimo reakcji rodziców, 5-latki nie udało się uratować. To kolejny tragiczny przypadek, który pokazał, jak szybko i bezwzględnie rozwija się to zakażenie.

Chłopiec, który cudem przeżył

Meningokoki to bakterie, które rzadko atakują. Zazwyczaj ludzie są tylko ich nosicielami. Jednak, gdy już uaktywniają się, robią to w ekspresowym tempie. Błyskawicznie pokonują barierę błon śluzowych i przedostają się do krwi. To z kolei wywołuje inwazyjną chorobę meningokokową, która ma postać sepsy (posocznicy) lub zapalenia opon mózgowych.

Historii podobnych do tej z Pomorza jest więcej. Meningokokami zaraził się m.in. mały Taylor z angielskiego Derby. Chłopiec miał osiem miesięcy, gdy wskutek zakażenia bakterią zapadł w śpiączkę. Lekarze nie widzieli wówczas dużych szans na jego powrót do zdrowia. Chłopczyk cudem przeżył. W trakcie skomplikowanego leczenia stracił palce u rąk i lewą nogę, ale udało się uratować jego życie. Dziś rodzice Taylora mobilizują innych do szczepień ochronnych, które zapobiegają rozwojowi choroby. Założyli specjalną grupę na Facebooku, na której od 2 lat ostrzegają przed meningokokami.

Niecharakterystyczne objawy

Taylora uratowała szybka reakcja rodziców. To bardzo ważny szczegół tej historii, ponieważ postęp choroby jest zazwyczaj błyskawiczny. W przypadku sepsy niemal połowa zgonów następuje w ciągu doby od pojawienia się pierwszych objawów. Niestety są one dosyć niecharakterystyczne, co często utrudnia rozpoznanie.

Początkowe objawy to m.in. osłabienie, gorączka, bóle głowy i mięśni, które łatwo można pomylić z wieloma innymi infekcjami. Po 8-10 godzinach pojawiają się także wymioty, nudności, ból nóg, a dłonie i stopy stają się zimne. Charakterystycznym elementem mogą być także liczne plamki na ciele przypominające siniaki.

Dwa lata temu głośno było o 4-letniej Millie, która także zakaziła się bakterią. Jej rodzice w poście na Facebooku pokazali, jak wygląda charakterystyczna wysypka wywołana przez meningokoki. Plamki powinny zmobilizować dorosłych do natychmiastowej reakcji, ponieważ w takich przypadkach liczy się każda minuta.

Kto najczęściej choruje?

Meningokoki występują w jamie nosowo-gardłowej. Szerzą się głównie drogą kropelkową - m.in. przez kichanie, kaszel i pocałunki. Najliczniejszą grupę wśród dotkniętych inwazyjną chorobą meningokokową stanowią niemowlęta od 3. miesiąca do 1. roku życia. Wiele przypadków odnotowuje się także wśród dzieci do 5. roku życia oraz nastolatków. Tak naprawdę trudno jest jednak ocenić, które osoby są narażone na zakażenie. -  Kto z grupy zachoruje - nie wiadomo. Nie znamy przyczyny, dla której chorują właśnie te, a nie inne osoby - powiedział w rozmowie z nami wakcynolog dr Paweł Grzesiowski.

Należy przypominać

Rodzice nadal zbyt mało wiedzą na temat meningokoków, co często utrudnia pomoc dzieciom w nagłych wypadkach. Dr Paweł Grzesiowski zauważa, że o tym problemie mówi się sporadycznie, zazwyczaj jedynie w głośnych przypadkach śmierci dzieci. - Gdy w mediach huczy od informacji o sepsie meningokokowej, na chwilę wzrasta zainteresowanie szczepieniami, ale zaraz potem temat cichnie i liczba szczepień znowu spada - podkreśla specjalista.

Tragiczne historie, o których słyszymy co jakiś czas, potwierdzają, że należy o tym problemie regularnie przypominać. Każdy rodzic powinien być świadomy zagrożenia, ponieważ nigdy nie wiemy, kiedy może przydać się nam taka wiedza.

Więcej o:
Copyright © Agora SA