Ludzie myślą, że mama tej 2,5-latki spaliła jej włoski farbami. A dziecko ma tę samą anomalię, co Einstein

2-5-letnia Jailia jako niemowlę miała normalne, dziecięce włosy. Ale odkąd skończyła pół roku, kosmyki zaczęły stawać dęba i nie dawały się rozczesać. Drogie kosmetyki nie działały. Zagadkę rozwiązały dopiero testy DNA.

Mama dziewczynki, Sara Lamb z Arkansas w USA, próbowała ujarzmić niesforną fryzurę wszystkimi możliwymi sposobami. Sara wydawała pieniądze na najdroższe kosmetyki, które obiecywały wygładzenie i ujarzmienie puszących się włosów:

- Próbowaliśmy wszystkiego. Ludzie polecali nam wiele produktów, które nie działały. Bardzo obciążały włosy. Kiedy próbowałam uczesać córkę, było tylko gorzej [...] Na końcu i tak wszystkie włosy stały dęba.

Po tym, jak żaden z produktów nie sprostał postawionemu zadaniu, Sara uznała, że fryzura Jaili musi być wyjątkowa. Zaczęła szukać informacji w Internecie. To z niego dowiedziała się o zespole włosów nie dających się uczesać. 

Włosy nie do uczesania

Zespół ten to anomalia strukturalna włosa objawiająca się zmienionym kształtem jego przekroju, który zamiast okrągłego, jest trójkątny. Zmiany te wynikają z mutacji w genach odpowiadających za produkcję keratyny. Sławny fizyk Albert Einstein właśnie takiej mutacji zawdzięczał fryzurę będącą jego znakiem rozpoznawczym. Włosy osoby dotkniętej anomalią są także podłużnie pobruzdowane, w wyniku czego sprawiają wrażenie mieniących się, a czasem też siwych. Zespół nie wpływa jednak na jakość włosów - są one tak samo wytrzymałe, jak te u ludzi niedotkniętych takimi zmianami.

Rodzice Jailii postanowili poddać fragment włosów dziewczynki badaniom laboratoryjnym, żeby upewnić się, że rzeczywiście mają do czynienia z zespołem włosów niedających się uczesać. Testy próbki DNA zostały przeprowadzone przez Instytut Genetyki Człowieka w Uniwersytecie Bonn, trwały miesiąc i ostatecznie potwierdzili występowanie zespołu. Naukowcy zapewnili jednak, że wraz z wiekiem fryzura będzie wyglądała na coraz mniej niesforną, choć anomalie w strukturze włosów nie znikną.

Zła matka... przez włosy?

Kiedy pani Lamb spaceruje z Jailią, często spotyka się z nieprzyjemnymi komentarzami ludzi, którzy biorą ją za nieodpowiedzialną matkę:

- Zdarzali się ludzie, którzy krytykowali mnie, bo myśleli, że nakładałam jej na głowę chemikalia, które spaliły jej włosy.

Ludzie, którzy wiedzą, skąd wzięła się fryzura dziewczynki, reagują na nią pozytywnie:

- Zwykle zatrzymują się i mówią "O jejku, jaka ona słodka. Przeurocza". Mamy też przyjaciela, który powiedział, że jej włosy wyglądają jak dmuchawiec. Myślę, że coś w tym jest - śmieje się mama.

To też może cię zainteresować:

Bezdzietni: "Masz dzieci? Nie podróżuj"! Co na to rodzice? [WASZE HISTORIE] 

Zapytaliśmy rodziców, dlaczego zabierają swoje dzieci na demonstracje. "Odwagi nie nauczą się z książek"

Tajemnice królewskiego porodu - czego musiały przestrzegać Kate, Diana i Królowa Elżbieta?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.