Wydaje wam się, że tonący człowiek krzyczy, wymachuje rękami, a wokół niego słychać pluski i widać rozbryzgującą się wodę? Sądzicie, że tonącego łatwo zauważyć?
W takim razie spójrzcie na ten filmik i wskażcie dziecko, które się topi.
Udało wam się? Nam nie. W tłumie i hałasie nie byliśmy w stanie dostrzec dziecka, które spadło z koła. Zobaczyliśmy je dopiero wtedy, gdy czujna ratowniczka ruszyła mu na pomoc.
Jesteście zawstydzeni tym, że nie udało wam się zauważyć tonącego? Cóż, jest to niezwykle trudne dla kogoś, kto nie jest ratownikiem wodnym. Jak wyjaśnił redakcji eDziecka prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Warszawie, Jacek Krawczyk:
Na filmie widać perfekcyjną pracę ratownika wodnego. Pracę, która pozornie wydaje się bardzo łatwa i przyjemna, jednak polega na skupieniu uwagi. Mówimy tu o skupieniu porównywanym z pracą pilotów, kierowców rajdowych, kontrolerów lotów, pracy na monitoringu, treserów, gdzie chwilowa dekoncentracja prowadzi do "niezauważenia" wypadku, którego tragedia rozgrywa się po chwili pod wodą. Przy takiej dekoncentracji o tragedii dowiadujemy się dopiero po fakcie, gdy możliwość uratowania człowieka mija bezpowrotnie.
Zapytaliśmy także o to, które zabawki przeznaczone do kąpieli wodnych (rękawki, koła, materace dmuchane) zapewniają dziecku bezpieczeństwo w wodzie. Odpowiedź nie pozostawia złudzeń:
Wszelkiego rodzaju gumowe zabawki, materace, jeżeli nie są - kolokwialnie mówiąc - kamizelką ratunkową, nie gwarantują bezpiecznego pozostawienia dziecka w wodzie - nawet płytkiej. Wszystkie one, jeżeli są używane przez dzieci, muszą być wykorzystywane pod okiem dorosłych osób, które są w stanie udzielić skutecznej pomocy lub w porę poinformować ratowników WOPR o zagrożeniu.
Wysłanie swojego dziecka w rękawkach czy dmuchanym kole do wody z założeniem, że już jest bezpieczne, to duży błąd. Rodzice powinni cały czas kontrolować, gdzie znajduje się dziecko. Tym bardziej, że, jak wyjaśnia Krawczyk, osoby zarządzające kąpieliskami:
zatrudniają z reguły minimalną wymaganą przepisami liczbę ratowników. W związku z tym na jednego ratownika np. nad morzem, na 100-metrowym kąpielisku, gdzie prawnie wymagani są trzej ratownicy wodni, przypada w słoneczny dzień często kilkaset osób do obserwacji.
- Oczywiście każdy doświadczony ratownik potrafi "wybierać", które osoby są w miejscach bardziej narażonych, które posiadają mniejsze umiejętności pływackie, jednakże pod opieką tych ratowników pozostają wszyscy kąpiący się - dodaje.
Planując wypoczynek nad (koniecznie strzeżonym!) kąpieliskiem nie zapominajmy o doglądaniu naszych dzieci. Choć ratownicy są wyszkoleni i dbają o bezpieczeństwo kąpiących, dodatkowy nadzór nigdy nie zaszkodzi.